Jak żyją Polacy w Katarze?

"Gdym przekładał „Księcia Niezłomnego”, tarzałem się po ziemi, wystawiłem sobie, że jestem tym księciem Portugalii, który za ojczyznę oddał swój żywot i dźwigam kajdany Maurów. Darłem piersi moje, połykałem proch na podłodze zamiatany..." – opowiadał o stworzonym w 1843 roku przekładzie z Calderona, a właściwie samoistnym dziele, Juliusz Słowacki.
Po 180 latach, poszukiwanie własnej tożsamości i poświęcenie w imię wyznawanych wartości, choć ubrane we współczesny kostium i aktualny wydźwięk, stało się tematem dla inscenizacji Małgorzaty Warsickiej.
- Mamy do czynienia z klasycznym tekstem Juliusza Słowackiego, który opowiada o misji kolonizatorskiej w XVII wieku. Chrześcijanie przybywają do Afryki, żeby zdobyć Tanger, natomiast Afrykańczycy szykują się na Ceutę, która jest pod panowaniem chrześcijan. Mamy więc zderzenie dwóch kultur, dwóch narodów, sytuację wojenną. Natomiast to, co Słowackiego interesuje najbardziej, to jest przemiana głównego bohatera, który przybywa do Afryki jako zacietrzewiony katolik z misją kolonizatorską, ale pod wpływem tego co widzi następuje jego przemiana wewnętrzna. Zostaje wtrącony do niewoli. W celi, gdzie zostaje sam, zaczyna dotykać prawdy o sobie. Chciałabym, żeby ten spektakl o tym opowiadał - mówi reżyserka Małgorzata Warsicka.
Fanatyczny i chełpiący się swoim katolickim fanatyzmem główny bohater "Księcia Niezłomnego" świadomie skazuje się na niewolę, pozbawienie przywilejów, a w końcu śmierć, w imię wiary, z którą się utożsamia. W czym dziś twórcy spektaklu upatrują niezłomności bohatera?
- W słuchaniu siebie, wewnętrznego głosu bohatera, nawet jeśli jest "obrośnięty" kulturą, państwowością, religią, w pewnym momencie dotyka prawdy pod tym wszystkim. Pod wpływem tej prawdy podejmuje dalsze decyzje. W związku z tym, ta niezłomność jest byciem w absolutnej prawdzie i zgodzie ze sobą. Tego bohater dowiaduje się, kiedy styka się z wojną i okazuje się, że wszystko, w co wierzył jest z papieru. Wówczas jedyne, na czym może się oprzeć to on sam - wyjaśnia reżyserka.
"Książę Niezłomny" to rzadka okazja, by zobaczyć na scenie legendę Starego Teatru Annę Polony. W 2014 roku aktorka wraz Jerzym Trelą odeszła ze Starego Teatru, nie godząc się na przyjęty przez Jana Klatę kierunek artystyczny. Wówczas Anna Polony po raz ostatni wystąpiła na scenie Narodowego Starego Teatru w spektaklu "Chłopcy" Stanisława Grochowiaka w reżyserii Adama Nalepy.
- Do Starego Teatru, po siedmiu latach nieobecności, wróciłam już w ubiegłym roku ze spektaklem "Savanah Bay", teraz wracam na dużą scenę. Podjęłam się zagrania epizodu, małej roli, ale bardzo ciekawej. Jest to coś zupełnie innego niż to, co w życiu zagrałam i to mnie zdopingowało. Moja rola ma dwa oblicza: wielką siłę, a potem załamanie. To wydało mi się interesujące dla stworzeni postaci. Kuszący był też Słowacki, od lat nie grałam nic klasycznego - mówi Anna Polony. - Spektakl jest bardzo uwspółcześniony. Jestem przyzwyczajona do stylu adekwatnego, a ta inscenizacja nie ma nic wspólnego z epoką, więc się buntuję. To przedstawienie jest nastawione na protest przeciwko przemocy i wojnie.
Na scenie, oprócz Anna Polony, Edward Linde Lubaszenko, Błażej Peszek, Natalia Kaja Chmielewska, Maciej Charyton, Szymon Czacki oraz gościnnie Filip Perkowski i Jan Hrynkiewicz.
Premiera "Księcia Niezłomnego" na dużej scenie Starego Teatru 2 grudnia.
- Tak oszukują nas sklepy spożywcze. TOP 10 nieczystych zagrań!
- Te krakowskie licea uczą najefektywniej. Oto ranking szkół sukcesu
- Horoskop miesięczny na listopad 2022 dla wszystkich znaków zodiaku
- Dantejskie sceny pod nowym sklepem w Krakowie. Okolica Bonarki sparaliżowana
- Wielka awantura o nowe stoiska dla kwiaciarek na Rynku Głównym. Oceńcie je sami
- Historyczna chwila. Tunel na zakopiance wreszcie otwarty dla kierowców!