Czytaj także: Kłótnia o budowę autostrady A4 trwa
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad opublikowała oświadczenie, w którym zarzuca wykonawcy, polsko-macedońskiemu konsorcjum firm NDI SA i DB Granit SA, liczne uchybienia. Do głównych grzechów wykonawcy GDDKiA zaliczyła: zbyt mała liczbę pracowników na placu budowy (229 zamiast 516), zbyt mała liczbę używanych samochodów ciężarowych (15 zamiast 167) oraz opóźnienie prac przekraczające 5 miesięcy względem harmonogramu. To były główne przesłanki zerwania umowy z konsorcjum przez GDDKiA z zeszłą środę.
Firma NDI SA twierdzi z kolei, że to ona pierwsza zerwała umowę oraz że GDDKiA podaje całkowicie nieprawdziwe informacje. - Przy realizacji kontraktu zatrudnionych było średnio 600 osób, w tym 120 osób wykwalifikowanej kadry kierowniczej i inżynieryjno-technicznej oraz 480 operatorów sprzętu i maszyn, kierowców i pracowników fizycznych - twierdzi Paweł Mazur, rzecznik firmy.
Mazur dodaje, że prace przy budowie autostrady odbywały się z wykorzystaniem ponad 200 jednostek transportowo-sprzętowych, w tym średnio 100 jednostek sprzętu ciężkiego, takiego jak: spycharki, równiarki, ładowarki, walce, dźwigi.
GDDKiA obstaje przy swoim, a NDI SA zapewnia, że na pokrycie swoich racji ma odpowiednie dokumenty.
To, kto ma w tym sporze rację, ma jednak dla Małopolan mniejsze znaczenie - niezależnie od tego już wiemy, że kibice nie pojadą autostradą A4 na mecze Euro 2012 do Kijowa. Mistrzostwa zakończą się szybciej, niż budowa.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: W Małopolsce kradnie się najchętniej niemieckie auta
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
Korki w Krakowie - sprawdź mapę na żywo