https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Berest. Mimo chłodu, pobiegli po dom dla Kingi Grucy i jej córeczek

Prawie 250 osób dołożyło swoje cegiełki do budowy domu dla wdowy i jej czterech córeczek. Fundacja Renovo może dalej pracować. Tylko wczoraj udało się zebrać prawie 7 tysięcy złotych.

Nieco ponadstumetrowy domek stoi na działce Kingi Grucy z Berestu. Budynek jest już przykryty dachem, ma drzwi i okna. W środku prace skończyli elektrycy i hydraulicy. Wydaje się, że do przeprowadzki już niedaleko.
- Wielkanoc? Gdzie tam. Jeszcze im zostało to, co najgorsze. Wykończenie zawsze trwa najdłużej - mówi pani Kinga. - Ja się nie nastawiam na nic. Ale jak się uda wprowadzić z choinką, to będzie radość. Dziewczynki już nie mogą się doczekać.

Pomoc w nieszczęściu
Pani Kinga w sierpniu 2014 r. straciła męża. Michała trafił piorun, gdy w czasie burzy zaganiał krowy z pastwiska do stajni.
Wdowa po raz pierwszy opowiedziała o swojej stracie „Gazecie Krakowskiej”. Historia jej i czterech dziewczynek, które żyją w połemkowskiej chacie, oraz niespełnionych marzeniach o rozbudowie domu, poruszyła wiele serc. W tym prezesów Fundacji Renovo.
- Chcieliśmy pomóc spełnić te marzenia, ale dotąd robiliśmy ludziom tylko remonty. A tu okazało się, że trzeba budować nowy dom - opowiada Łukasz Koczenasz. - Zdecydowaliśmy się jednak wybudować nasz pierwszy dom i prace ruszyły w lipcu ubiegłego roku. Jesteśmy prawie na finiszu - dodaje.
W budowę domu zaangażowały się firmy i osoby prywatne.
- Przed nami kolejne wyzwanie, czyli wykończenie i umeblowanie domu - zwraca uwagę Łukasz Ziemnik. - Na to potrzeba kolejnych funduszy, których nie mamy już na koncie. Stąd też pomysł biegu charytatywnego.

Dołożyli cegiełkę
Wczoraj przed szkołą w Bereście ustawiono dmuchaną metę. Na „Bieg po dom” zapisało się blisko 250 osób w różnym wieku. Dzieci i młodzież pokonywały krótsze dystansy, podobnie jak seniorzy.
- Nie znam dziewczynek, bo chodzę do szkoły w Polanach, ale słyszałem o tym, co je spotkało - mówi niespełna 10-letni Seweryn Wzorek. - To bardzo przykre, dlatego chciałem im pomóc i przebiegłem te trzysta metrów. Niby krótki dystans, ale się zmęczyłem. Cieszę się, że tutaj jestem - dodaje.
Najwięcej biegaczy, bo prawie 200, wystartowało w biegu głównym na 10 kilometrów. Jego trasa prowadziła leśnymi ścieżkami, a zawodnicy musieli pokonać też kilka wzniesień. Utrudnieniem był padający od czasu do czasu śnieg i lód zalegający na trasie.
- To wszystko mało istotne. Tak naprawdę liczy się cel, dla którego są tutaj ci wszyscy ludzie - podkreśla Anna Wojna, zawodniczka z ULKS Lipinki. - Wszyscy kochamy biegać, a chyba nie ma nic wspanialszego, niż oddanie się pasji i pomoc drugiemu człowiekowi w potrzebie. Dlatego mnie nie mogło zabraknąć w Bereście - mówi.
Organizatorzy zawodów podkreślają, że nie spodziewali się tak wysokiej frekwencji. Mają nadzieję, że pieniądze zebrane za wpisowe i te, które wczoraj wypełniły fundacyjną puszkę, pomogą wykończyć dom dla pani Kingi i dziewczynek.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska