TVN24
Pozbawiony kontroli tir przebił się przez bariery ogradzające pasy ruchu autostrady i przewrócił się na bok. Takiej przeszkody nie był w stanie ominąć kierowca mercedesa, jadącego w kierunku Krakowa. Stan zdrowia 50-latka jest wciąż poważny. Mężczyzna przeszedł kilkugodzinną operację. - Pacjent został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Zostanie wybudzony za kilka dni - mówi Adam Smołucha, zastępca dyrektora ds. leczniczych Szpitala Powiatowego w Brzesku.
Trzy pasażerki samochodu osobowego wczoraj wciąż były hospitalizowane w Szpitalu im. św. Łukasza w Tarnowie. To kobieta, u której stwierdzono odmę opłucnej, a także 19-latka z urazem kręgosłupa i jej 11-letnia siostra, która trafiła na oddział chirurgii dziecięcej.
ZOBACZ TAKŻE:
Wczoraj Prokuratura Rejonowa w Brzesku wszczęła śledztwo w sprawie wypadku na A4 w Biadolinach. - Wyjaśniamy, dlaczego kierowca tira niespodziewanie zjechał na lewy pas ruchu, co doprowadziło do przewrócenia pojazdu, który całkowicie zablokował pasy ruchu - mówi prokurator Andrzej Leśniak.
Śledczy nie wykluczają, że przyczyną wypadku mogła być awaria lewej, przedniej opony w ciężarówce. Wskazują na to wstępne oględziny i zabezpieczone na miejscu ślady. W tej sprawie swoją opinię wyda jednak jeszcze biegły.
Policjanci z Brzeska przesłuchali natomiast pierwszych świadków tragedii. To dwaj kierowcy tirów pracujący w tej samej firmie spedycyjnej co 59-letni Ukrainiec, który poniósł śmierć w płonącej kabinie. Wrak samochodu trafił na policyjny parking w Brzesku i będzie przedmiotem szczegółowych oględzin. - Pojazd został podniesiony z jezdni za pomocą specjalistycznego sprzętu ratownictwa drogowego, który musieliśmy ściągać z Komendy Miejskiej PSP z Krakowa - wyjaśnia bryg. Piotr Słowiak, rzecznik prasowy KP PSP w Brzesku.
Usuwanie skutków wypadku trwało blisko 8 godzin, ponieważ prócz wraków usunąć trzeba było stamtąd także 24 tony bananów, które przewoził rozbity tir.