- To marnotrawienie pieniędzy! - mówi Stanisław Bigaj, radny z Libiąża. Patrzy na prace przed urzędem i nie może zrozumieć, po co prawie metrowe ścianki zieleńca wykonano z tak drogiego surowca, skoro niemal w całości są zasypane, więc i tak ich nie widać. - Schody prowadzące do urzędu były wymieniane kilka lat temu. Po co nowe, skoro są w idealnym stanie? - zastanawia się Bigaj, wyliczając, że za trzy schodki burmistrz chce zapłacić 35 tys. zł i kolejne 80 tys. zł za ogródek. Na tym nie koniec.
Wydanie następnych kilkudziesięciu tysięcy zaplanowanona zmianę otoczenia koło urzędowego parkingu. Radni Stanisław Bigaj i Tadeusz Kozub zainteresowali się kosztownymi inwestycjami po apelach mieszkańców. - Od kilku lat nie można się doprosić o oświetlenie przy ul. Mlecznej i Słonecznej w Kosówkach - denerwuje się Tadeusz Kozub.
Andrzej Stochaj, mieszkaniec ul. Sikorskiego w Libiążu bezskutecznie występuje z prośbami o kanalizację. Ciągle odsyłany jest z kwitkiem. - Na nic nie ma pieniędzy w tej gminie: ani na remonty dróg, ani wymianę toalet w przedszkolach. Jest za to na "estetykę". Zgroza! - oburza się pan Andrzej.
Radny Bigaj uważa, że w dobie kryzysu gmina powinna zacisnąć pasa i zamiast wydawać grube pieniądze na inwestycje, bez których można się obejść, jak skwerki czy wodotryski na basenie, zabrać się za te, które czekają w stosach wniosków od długich lat.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+