Narodziny lori zdarzyły się w krakowskim zoo już po raz trzeci. To wielka radość dla pracowników ogrodu, gdyż to zwierzątka zagrożone wyginięciem.
- Lori mały w naturze zamieszkuje deszczowe lasy Wietnamu, Laosu, Chin i Kambodży - mówi Dorota Maszczyk z krakowskiego zoo. - Poruszają się bardzo wolno, jakby zastanawiając się nad każdym krokiem. Żyją w koronach drzew, jedzą owady, pisklęta i owoce - dodaje.
Jak zdradzają pracownicy zoo, ze względu na długą, sześciomiesięczną ciążę, młode rodzą się dobrze rozwinięte i wyglądają jak miniaturki rodziców. Są porośnięte rzadkim futerkiem, mają wielkie otwarte oczy i są dość sprawne ruchowo.
Tuż po urodzeniu dzień spędzają wtulone w matczyną sierść, nocą - poza porami karmienia - przemieszczają się po cienkich gałązkach samodzielnie lub podróżują pod brzuchem matki.
Krakowskie maluchy z dnia na dzień stają się coraz bardziej samodzielne i ciekawe świata. Warto dodać, że w opiece nad nimi pomaga rodzicom starsza siostra tegorocznych bliźniaków - urodzona w zeszłym roku samiczka.
Niestety, te sympatyczne małpiatki w naturze masowo padają ofiarami kłusowników. Ci sprzedają je na bazarach lub zabijają.