Pracownicy Dromostu z Bochni tracą cierpliwość. "Dalej tak nie pociągniemy"
Zdesperowani ludzie złożyli do bocheńskiej prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Ich zdaniem, do bankructwa firmę doprowadzili jej szefowie.
- To ludzie bez serca, bo jak inaczej można określić kogoś, kto zalega z wypłatami przez siedem miesięcy. Wszyscy jesteśmy w dramatycznej sytuacji. Debety są wykorzystane, banki upominają się o swoje, a my tak naprawdę nadal nie wiemy, na czym stoimy - mówi Zdzisław Waligóra, przewodniczący komisji zakładowej NSZZ "Solidarność" działającej przy firmie.
Załoga Dromostu jest zdruzgotana. Po cichu pracownicy liczyli, że uda się znaleźć inwestora, który wznowi produkcję i utrzyma zatrudnienie. Tym bardziej że szefowie spółki dawali nadzieję. Dziś już wiadomo, że pracy nie będzie. Jest jednak szansa, że część pieniędzy, które firma im zalegała, uda się odzyskać. Pierwsze przelewy mają być zrealizowane w ciągu dwóch najbliższych miesięcy (trzy ostatnie wypłaty) kolejne (odprawy) jeszcze w tym roku. Prawdopodobnie do tego dojdą jeszcze pieniądze, które zostaną pozyskane ze sprzedaży majątku firmy. Na to trzeba będzie jeszcze poczekać. - Wyceną zajmą się biegli rzeczoznawcy. To jednak może potrwać kilka miesięcy - przekonuje Michał Kolczyński, syndyk, który zajmuje się Dromostem.
Te deklaracje nie uspokajają jednak byłych pracowników spółki. - Jak długo to ma jeszcze trwać? Przecież sprawa jest jasna. Pieniędzy potrzebujemy już teraz, wiele rodzin nie ma za co żyć - denerwuje się Zdzisław Waligóra.
Syndyk przygotowuje też listę wszystkich wierzycieli Dromostu. Dziś jeszcze nie wiadomo, jak duże są to zobowiązania. W piśmie skierowanym do prokuratury pracownicy szacują, że jest to około 5 mln zł. Między innymi dla firm, które dostarczały materiały do przedsiębiorstwa. Są wśród nich także pracownicy spółki. Według wstępnych szacunków Dromost winny jest im około 1,5 mln zł.
Poprzedni szefowie firmy nie chcieli się wypowiadać.
Pomogą im
W przyszłym tygodniu z pracownikami firmy spotkają się przedstawiciele Powiatowego Urzędu Pracy w Bochni.
Każdy indywidualnie będzie mógł porozmawiać o swojej sytuacji z pracownikami "pośredniaka" i dowiedzieć się, czy przysługuje mu zasiłek dla bezrobotnych. Pracownicy PUP przedstawią również oferty pracy z terenu powiatu bocheńskiego.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
