Ponad koronami drzew
Choć wychowywał się w czasach gomułkowskiej szarzyzny, nie zaznał biedy. Jego rodzice dobrze zarabiali: matka była wykładowczynią akademicką, a ojciec dyrektorem banku. Oboje nie mieli zbyt wiele czasu dla swego dziecka, więc chłopak najbardziej lubił przebywać u dziadków. Jedni mieszkali w Bydgoszczy, a drudzy na wsi. Chętnie do nich jeździł, wiedząc, że babcia szykuje mu ulubione placki ziemniaczane, posypane cukrem, a dziadek zabierze go w pole.
Od małego przejawiał skłonności do ryzykanctwa. Spędzając wakacje na wsi, lubił chodzić z kumplami do lasu i wspinać się po zmurszałych drabinach wieży strażniczych, sięgających ponad korony drzew. Z kolei w rodzinnym Toruniu wchodził po rusztowaniach na dachy kamienic i ześlizgiwał się po rynnach, zaglądając ludziom przez okna do domów. Lubił łobuzować, stąd rodzice mieli czasami problemy z zagonieniem go do nauki, zawsze jednak przynosił ze szkoły przyzwoite stopnie.
W filcowym mundurze
Jego ojciec miał za sobą ciężkie przeżycia. W czasie wojny trafił do niemieckiego obozu, potem zapisał się do partii, żeby móc zrobić karierę w bankowości. To przetrąciło mu moralny kręgosłup. Dlatego był zgorzkniały i chciał, żeby jego syn miał zawód, który pozwoli mu dobrze zarabiać. Tymczasem młody Boguś był rebeliantem i nie chciał zostać lekarzem. Zamiast tego wymyślił sobie po maturze szkołę teatralną. Ojciec pukał się w czoło, ale chłopak zawziął się i dostał się do Krakowa.
Początkowo czuł się pod Wawelem jak ryba w wodzie. Ostro imprezował, pijąc wódkę szklankami i podrywając dziewczyny na
prawo i lewo. Tak mu się widział zawód aktora: jako nieustanny ciąg suto zakrapianych alkoholem imprez i miłosnych podbojów. Kiedy jednak po szkole trafił do Starego Teatru i musiał przez trzy godziny trwania „Warszawianki” udawać halabardnika w filcowym mundurze, stwierdził, że nie tak sobie wyobrażał swą dorosłość.
Tak jak Brando
Postanowił więc spróbować swych sił w filmie i wyjechał do Warszawy. Tam trafił na plan „Gorączki”, reżyserowanej przez Agnieszkę Holland. Wbrew temu, co uczono go w szkole, zaproponował na planie inny styl gry, podpatrzony u amerykańskich gwiazd w stylu Marlona Brando. Choć operator protestował, reżyserka dała mu wolną rękę. Młody aktor stworzył porywającą kreację i podwoje polskiego przemysłu filmowego stanęły przed nim otworem.
W ciągu kilkunastu miesięcy zagrał u najwybitniejszych reżyserów nad Wisłą: Holland, Kieślowskiego, Wajdy, Marczewskiego i Zaorskiego. Niestety: generał Jaruzelski wprowadził stan wojenny i prawie wszystkie filmy z udziałem Lindy trafiły na półkę. Szukał więc angaży za granicą. Esbecja postawiła mu jednak warunek: jeśli będzie donosił na kolegów, to dostanie paszport. Aktor nie zgodził się i zamiast kręcić we Francji czy w Anglii, mógł jedynie szukać zajęcia na Węgrzech.
Twardziel z giwerą
Wszystko zmieniło się po 1989 roku. Wreszcie można było wyświetlić „Przypadek” i „Matkę Królów”, dzięki czemu Linda stał się w jednym momencie gwiazdą polskiego kina. Wykorzystał to młody reżyser Władysław Pasikowski. Zobaczył w aktorze twardego faceta rodem z amerykańskich westernów i dał mu rolę w swych dwóch filmach: „Kroll” i „Psy”. Polskim widzom spodobał się szczególnie ten drugi – i rola Franza Maurera uczyniła z Lindy następcę Zbyszka Cybulskiego.
Wielki sukces „Psów” sprawił, że przez całe lata 90. duet Pasikowski-Linda powtarzał w kolejnych filmach ten sam patent na przyciągnięcie widzów do kin. Dobra passa skończyła się wraz z „Reichem”, kiedy publiczność po raz kolejny na widok aktora z giwerą wybuchła śmiechem. Linda nie potrafił jednak już zrzucić z siebie image’u twardziela. Powielał go potem w innych filmach i w reklamach. A co najgorsze również w życiu. Nic więc dziwnego, że powszechnie uznano go za przysłowiowego buca.
Dwa małżeństwa
Pierwszą żonę poznał w rodzinnym Toruniu, kiedy był jeszcze początkującym aktorem. Zakochał się w pięknej rehabilitantce i poprowadził ją do ołtarza. Owocem tego związku było dwóch bliźniaków. Niestety: drogi małżonków szybko się rozeszły i to matka wychowała chłopaków. Synowie poszli jednak w jakimś sensie w ślady ojca i dzisiaj obaj są oficerami policji w Komedzie Głównej w Warszawie.
Po rozstaniu z żoną, Linda romansował na prawo i lewo. Wiązano go z Polą Raksą, Katarzyną Figurą, Grażyną Szapołowską, a nawet z Moniką Jaruzelską. Miłość swego życia znalazł w 1990 roku w osobie fotografki Lidii Popiel. Para pobrała się dziesięć lat później i na świat przyszła ich córka Ola. Kiedy dziewczyna stała się piękną nastolatką, zaczęła marzyć o karierze aktorki. Dziś ma już na swym koncie kilka niedużych ról.
