FLESZ - Żłobki tylko dla dzieci zaszczepionych. Od stycznia nowe regulacje
Wyrok na oskarżonego nie jest prawomocny, bo 30 grudnia br. przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie z powodu choroby nie pojawiła się adwokat Zdzisława S. i rozprawę odroczono. Jego doprowadzono z więzienia, 58-latek poruszał się o kuli.
Zdzisław S. swój pierwszy gang założył w 1999 r. Wśród podległych mu ludzi był policjant i Marek P. ps Eskobar. Ten ostatni po latach stanie się przyczyną zguby Zdzisława S., ponieważ przejdzie na drugą stronę barykady i zostanie świadkiem koronnym. W tamtym czasie Marek P. jest jeszcze wierny Zdzisławowi S., razem działają w gangu, który w Krakowie zajmuje się „panienkami”. Oferują ochronę agencjom towarzyskimi, nie przyjmują odmowy, czerpią korzyści z cudzego nierządu i zmuszają kobiety do prostytucji. W lutym 2004 r. gang zostaje rozbity, część członków trafia za kratki, a Zdzisław S. dostaje wyrok za kierowanie przestępczą grupą.
Jeszcze nie skończyła się jedna sprawa, a boss już ma dobrze zorganizowany drugi gang od handlu narkotykami.
Amfetaminę Zdzisław S. nabywał po pół kilograma w Warszawie od swojego znajomego. Przez kurierów przywoził „towar” do Krakowa, gdzie trafiał do butelek po winie. Jego ludzie zdejmowali z nich banderole, wlewali płynną amfę i naklejali banderole z powrotem.
Narkotyk szedł na polski rynek, rozprowadzali go dilerzy: „Ramaja”, „Ciocia Roma”, „Bocian”, „Królik” i „Lewy”.
Wyższe ceny były na eksport. „Eskobar” autobusem woził amfetaminę do Hamburga w Niemczech, potem pociągiem do duńskiej Kopenhagi, a stamtąd z Marianem B. jechali koleją do Szwecji. Na każdym kilogramie krakowski boss zarabiał 7 tysięcy dolarów. W sumie Zdzisław S. wprowadził do obrotu 33 kg narkotyku i zarobił co najmniej 189 tys. dolarów na płynnej amfetaminie oraz 66 tys. złotych na sproszkowanej.
Boss część dochodów inwestował w broń palną, którą kupił „Eskobar”. Za 2800 zł nabył czeski karabin CZ, a izraelski pistolet maszynowy UZI za 4500 zł. Potem jeszcze dokupił dwa granaty, które ukryto koło placu Imbramowskiego i na ul. Powstańców. Broń schowano pod płytą chodnikową i w piwnicy kuzyna szefa gangu.
Kiedy pojawiła się okazja, Zdzisław S. zaczął puszczać w obieg podrobione pieniądze. Miał je od dostawców z Łodzi - Roberta Z. ps. Nynek, a po jego wpadce od żony fałszerza Krystyny B. Do przekazywania podrobionych euro, dolarów i polskich banknotów dochodziło pod Częstochową w restauracji McDonald’s.
Na Ukrainie ludzie Zdzisława S. puścili w obieg fałszywą walutę o nominalnej wartości 300 tysięcy euro, podrabiane banknoty upłynniali również na Zachodzie. Tylko podczas wypadu w 2002 roku do Włoch i Austrii Zdzisława S., „Eskobara” i Mariana B. pozbyli się 20 tys. fałszywych euro. Płacili nimi w knajpach, hotelach i sklepach, szastali na własne przyjemności.
W pewnej chwili Zdzisław S. zaczął opłacać policjanta z Centralnego Biura Śledczego w Krakowie. Funkcjonariusz dostarczał mu informacje o sprawach przeciwko członkom gangu, ale i o konkurentach w przestępczym biznesie, np. o Januszu K. ps. Bokserek i Pawle S. ps. Dżudżu.
Oskarżony Zdzisław S. nie przyznawał się do winy i zaprzeczał, że stworzył gang, ale usłyszał prawomocny wyrok 5 lat więzienia za wymuszenia zwrotu wierzytelności, ściąganie haraczy z agencji i nielegalne posiadanie broni. Teraz za wszystkie swoje sprawki usłyszał wyrok łączny 10 lat pozbawienia wolności.
