Nowe wagony w PKP Intercity

Florencja, czasy panowania rodu Medyceuszów. Czasy rozkwitu malarstwa, ale także zarazy i buntów społecznych. Hołubiony przez panujących Botticelli dostaje zlecenie namalowania portretu żony Wawrzyńca Medyceusza. Tak powstają "Narodziny Wenus", w czym niebagatelny udział ma uzdolniony młodziutki uczeń Botticellego – Leonardo da Vinci. Między mężczyznami rodzi się uczucie...
Bohaterami są postaci historyczne Leonardo da Vinci, Botticelli, rodzina Medicich czy kardynał Savonarola to postaci, które żyły w podobnym czasie we Florencji, natomiast wszystkie wydarzenia są fantazją autora tekstu.
- Sztuka napisana przez Jordana Tannahilla to wariacja na temat historii, Sandro Botticellego i czasów florenckich artystów. Opowiada o okresie, kiedy nad Europę nadeszła plaga, społeczeństwo - w dużej mierze inspirowane przez Kościół - musiało znaleźć kozła ofiarnego, zostali nimi artyści i homoseksualiści. W momencie, kiedy mamy stan wyjątkowy, epidemię, społeczeństwa szukają pomocy - najczęściej w religii lub w politykach - oczekując wyjaśnienia, ten wątek wydał mi się bardzo aktualny - zapowiada Paweł Świątek, reżyser spektaklu. - Ale "Botticelli" to także historia o miłości w czasach zarazy, miłości dwóch genialnych twórców.
Nie wiemy, czy w rzeczywistości Sandro Botticelli i Leonardo da Vinci kiedykolwiek się spotkali. Artyści żyli wprawdzie w tym samym okresie, ale dzieliła ich spora różnica wieku.
Sandro Botticelli, w momencie, kiedy Tannahill pozwala mu spotkać się z Leonardem, jest już wielką gwiazdą ówczesnego świata, malował freski w Kaplicy Sykstyńskiej, malował na zlecenie wielkich mecenasów sztuki, a co za tym idzie, był zależny od nich - relacja miedzy artystą i mecenasem to wątek aktualny także dziś.
- Opowieść o Sandro Botticellim to historia o kimś, kto ma wielkie ego, ale też ma w sobie ogrom emocji i dużo do powiedzenia, a także potrzebę szerzenia piękna. Ale jest też człowiekiem, który nie istnieje bez pieniędzy, zdobywanych często w sposób brudny. Ta zależność również jest jednym z ważnych tematów naszego spektaklu - dodaje Paweł Świątek.
- Poszukiwanie wolności w sztuce i tego, gdzie się ona wyraża, i czy rzeczywiście w sztuce - to pytania, które zadaje ten spektakl. Choć mówienie o tym, o czym jest spektakl zawsze skazane jest na porażkę, ponieważ dla każdego zawsze jest o czymś innym. Każdy przychodzi ze swoim bagażem, ze swoją opowieścią - dodaje Mateusz Janicki. - Na pewno jest to spektakl odważny i jest autentyczną próbą opowiedzenia rzeczywistości, w której żyjemy.
Na scenie - oprócz Mateusza Janickiego w roli Sandro Botticellego - Karolina Kazoń jako Klarysa Orsini, żona Wawrzyńca Wspaniałego, pana Florencji, w którego wciela się Marcin Sianko. Rolę Leonarda da Vinci zagrał Rafał Szumera, a kardynała Girolamo Savonarolę Rafał Dziwisz. Ponadto w spektaklu występują także Adam Wietrzyński i Marta Konarska.
Spektakl jest rekomendowany dla widzów dorosłych.