Z jednego z parkingów przy stoku narciarskim w Bukowinie Tatrzańskiej źle zabezpieczony samochód stoczył się w dół i zatrzymał na ogrodzeniu. Jak twierdzi podinsp. Kazimierz Pietruch, rzecznik prasowy zakopiańskiej policji, auto nie wjechało na stok i nie było żadnego zagrożenia dla narciarzy.
- Kierowca zaparkował przy niewielkim stoku i zakładał buty, gdy samochód zaczął się staczać. Próbował go zatrzymać, ale auto po chwili samo się zatrzymało - relacjonuje podinsp. Pietruch. - Jednak ktoś to zobaczył i wezwał policję, pogotowie, straż. Gdy służby przyjechały na miejsce, nie były już potrzebne. Więcej było paniki niż zagrożenia. Na Podhalu jednak wszyscy pamiętają tragedię, do jakiej doszło w 2006 r. na Gubałówce. Staczające się ze stoku auto zabiło wtedy kilkunastoletnią dziewczynkę z Izraela.