Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były esbek zeznaje w sprawie dziennikarza TVP Kraków

Marta Paluch
Andrzej Banaś
Franciszek W., były esbek, zeznał w piątek w sądzie, iż nic nie wie o tym, że były dziennikarz TVP Kraków Robert Żurek był tajnym współpracownikiem SB. Potwierdził stanowisko dziennikarza, który w 2008 roku wystąpił o autolustrację - po tym jak znalazł się na liście współpracowników SB "Gazety Polskiej".

Oficer W. w latach 80. zajmował się środowiskiem studentów UJ. Żurek do nich należał. Był również synem kolegi esbeka.

- Bywałem u nich w domu, rozmawialiśmy. Robert uczestniczył czasem w tych rozmowach, bo mieszkał z rodzicami - mówi esbek przed sądem. Dodał, że spotykał się także z 20-letnim wówczas Żurkiem kilka razy w restauracji i rozmawiali o wiecach i manifestacjach, które miały wtedy (w 1986 r.) miejsce w mieście i na UJ.

- Przekazywane przez niego informacje nie były jednak bardziej szczegółowe niż te ogólnodostępne. Nie odbierałem od niego też zobowiązania do współpracy z SB, mógł nie być przekonany o tym, że wykorzystuję tę wiedzę - twierdził Franciszek W., który po tych spotkaniach robił notatki. Jego zdaniem, Żurek prawdopodobnie nie wiedział nawet, że rozmawia z oficerem SB.

Te zeznania nie były tożsame z tym, co esbek powiedział prokuratorowi IPN dwa lata temu. Stwierdził wtedy m.in., że to nie on sporządzał dokument (tzw. kartę rejestracyjną) Żurka, ale "data pozyskania, rejestracja TW się zgadzają". Na pytania sędziego, skąd to wiedział (skoro teraz twierdzi, że dziennikarz TW nie był), tłumaczył, że tylko odniósł się do przedstawionych dokumentów. - Nadal podtrzymuję twierdzenie, że nie wiem czy ktoś pozyskiwał go do współpracy - dodał.

Jak twierdzi adwokat Żurka, prokuratura nie ma na jego współpracę żadnych dowodów. - Rozmowy z tym oficerem SB były, ale to nie była współpraca. IPN nie ma zobowiązania mojego klienta do współpracy, meldunków. Tylko tzw. kartę rejestracyjną, która niczego nie dowodzi - mówi Janusz Furgała.

Nazwisko Żurka znalazło się na liście 21 osób, które w 2005 r. opublikowała "Gazeta Polska" jako tajnych współpracowników SB z kręgu studentów i pracowników UJ. Nazwiska tych osób poznała Barbara Niemiec, organizatorka podziemnej "Solidarności" na UJ.
W 2006 r. dziennikarz został zwolniony z pracy. Proces o przywrócenie do TVP wygrał w sądzie pracy (2008), ale rok później zwolniono go znowu.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Zbuntowany jezuita. Przed Natankiem był ksiądz Kiersztyn

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska