Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bzyk: może kiedyś mój wnuk powie, że był ze mnie kozak

Redakcja
Frontmenami od chwili powstania grupy są wokaliści Guzik (Marcin Guzik) i Bzyk (Marcin Bąk), współzałożyciele zespołu i autorzy tekstów
Frontmenami od chwili powstania grupy są wokaliści Guzik (Marcin Guzik) i Bzyk (Marcin Bąk), współzałożyciele zespołu i autorzy tekstów Andrzej Banaś
Zanim nagrali płytę, bywali raperami. Z garażu trafili do Łaźni Nowej. Dziś Wu-Hae muzyką odczarowuje Nową Hutę. O zbawiennym nałogu i dojrzewaniu nie tylko do jazzu z Marcinem Bąkiem - "Bzykiem", liderem zespołu Wu-Hae, rozmawia Magda Wrzos-Lubaś.

Co tak naprawdę znaczy Wu-Hae?
Musielibyście to ocenzurować.

Tak wulgarnie?
Tak. Wszystkie dobre nazwy były już dawno zajęte np. Metallica, czy Slayer. Chcieliśmy wymyślić nazwę, która nie byłaby w żaden sposób związana z ideologią, bo to nas nie interesuje.

Sesja z Wu-Hae (ZDJĘCIA)

Jakie były początki zespołu?
Jednym słowem miazga. Na Starych Piaskach wynajmowaliśmy salkę, płaciliśmy 25 zł za dwie godziny. Ale po ośmiu miesiącach zagraliśmy koncert na Kazimierzu. Tam spotkaliśmy Niemkę Imkę Hansen. Spodobaliśmy się jej i obiecała, że ściągnie nas do Niemiec.

Dotrzymała słowa?
Tak, to był 2000 rok. Choć nagraliśmy przed wyjazdem trzy numery w tragicznych garażowych warunkach, zechcieli nas. Przeżyliśmy kulturowy szok. Zobaczyliśmy, jak można sprawnie działać, poważnie podchodzić do organizowania koncertów. Wtedy postanowiliśmy, że tak jak niemieckie kapele musimy mieć swoje miejsce.

Dziś gracie w piwnicach Łaźni Nowej, centrum kulturalnego Huty.
Tak, to w ogóle czad, możemy grać tak głośno jak chcemy! Ale zanim trafiliśmy tu, przez parę lat spotykaliśmy się jeszcze na końcu świata, w kombinacie. Tam, poza częścią mieszkalną Nowej Huty, przy pętli tramwaju 22, zaczęliśmy grać na poważnie.

Współpracowaliście już z Jarkiem Śmietaną, Grzegorzem Markowskim i Wojciechem Karolakiem. Skąd te znajomości?
W naszym zespołowym życiu przypadek odgrywa chyba główną rolę. Plus trochę talentu, pracy i odrobina szczęścia też musi oczywiście dopisać (śmiech).

Sesja z Wu-Hae (ZDJĘCIA)

To jak to było?
Zadzwonił do nas kolega i powiedział, że jakiś gitarzysta jazzowy potrzebuje, żeby ktoś zaśpiewał i zarapował do piosenki "A Story of Polish Jazz". Raperzy i aktorzy podobno nie dawali rady.

I to wy sprostaliście zadaniu?

Spotkaliśmy się z Jarkiem Śmietaną i nagraliśmy w Radiu Kraków piosenkę, która okazała się hitem. Ponad 10-minutowy kawałek puszczali w radiu, weszliśmy na listę przebojów programu trzeciego. Był live w telewizji i zagraliśmy nawet na kilku dużych festiwalach jazzowych.

Tak zostaliście raperami?
(śmiech) Raperzy z nas żadni, ale na cele promocyjne tak poszło. Światowej sławy jazzman i raperzy z Nowej Huty. Brzmi nieźle.
Pierwszą płytę "Życie na raty" nagraliście w 2006 roku.
Tak, do tego czasu żyliśmy w epoce kamienia łupanego. Byliśmy wtedy zupełnie innymi ludźmi. Piliśmy.

To już przeszłość?
Nie wyglądało na to, że się skończy, ale mamy to za sobą. Choć alkoholikiem pozostanę do końca życia.

Muzyka pomogła?
Gdyby nie ona, nie rozmawiałbym teraz z tobą. Towarzyszyła nam stale. Cały czas interesowało nas granie. Podobało nam się, że możemy napisać tekst i przekazać nasze myśli i uczucia ludziom. Chcieliśmy, żeby coś po nas zostało. Może po latach jakiś brzdąc powie - zobacz jaki dziadek był kozak...

Sesja z Wu-Hae (ZDJĘCIA)

Jakim dziś jesteś kozakiem?
Zamieniłem nałogi. Z faceta nadużywającego alkoholu stałem się człowiekiem uzależnionym od muzyki. Dopiero wtedy się jej nauczyłem. Do 27 roku życia bardziej niż akordy interesowały mnie inne sprawy.

Co inspiruje muzycznie Wu-Hae?
To zmieniało się z wiekiem. Gdy byłem młody i potrzebowałem się buntować, słuchałem punk rocka, metalu. Potem umysł się zmienia. Zacząłem szukać innej muzyki. Dziś słucham Metalliki, Slayera, Overkilla. Może deathmetal i blackmetal to już za ostro. Ale nie ograniczam się, lubię też rocka, punk rocka, jungle, drum and base. No i jazz, ale do niego trzeba dorosnąć.

Wy już do niego dojrzeliście? Jazz pojawiał się w waszej twórczości.
Tak, teraz go rozumiemy, ale zajęło nam to więcej czasu niż innym. Jazz wzbogaca i sprawia, że inaczej odbiera się dźwięki.

Który etap tworzenia muzyki najbardziej lubisz?
Zdecydowanie pierwszy. Najwięcej radości mam, gdy sobie coś piszę, stukam na pianinku, dźwięki składają się w całość i nagle łał, to jest właśnie to! Ale muzyka powstaje najczęściej do tekstu. Więc to on jest bazą. Tekst musi być historią, wtedy muzyka automatycznie się do niej dopasowuje.

Jak przygotowujecie się do nagrywania kolejnych piosenek?

Tworzenie muzyki bywa ciężkie. To nie jest praca na tokarce: przyjdziesz, ostrugasz i koniec. Czasem siedzę dwa dni i nic, a bywa, że zaczynam o 22 i do piątej rano mam dwa kawałki. Do każdej płyty przygotowujemy się wpierw mentalnie. Nagrywając Operę Nowohucką przeczytaliśmy nie tylko "Poemat dla dorosłych" Ważyka. Chodziło o poznanie historii i zrozumienie tła.

Jesteście zespołem kojarzonym przede wszystkim z Nową Hutą. Tu mieszkacie i pracujecie. Ale Ty nie jesteś z Huty?
Pochodzę z Kozłówka. To dzielnica, której tak jak Huty, czepiały się go stereotypy. Ale to dojeżdżanie było uciążliwe, więc przeprowadziłem się do Huty 10 lat temu.

Jaka dziś jest Nowa Huta?

To dzielnica z ogromnym potencjałem, ale nie ma kto nim pokierować. Trzymanie się patriotyzmu lokalnego donikąd nie doprowadzi. Nie chodzi o skansen, ale dobudowanie czegoś nowego. Obok kombinatu powinno powstać centrum kultury i rozrywki alternatywnej. Mogłyby tam przyjeżdżać zespoły muzyczne. Oddalone, poindustrialne miejsce jest wprost idealne.

Powstają tu nowe kapele?
Na pewno. Świetnie trzymają się na przykład hip-hopowcy. To ich naturalne środowisko.

Co Cię denerwuje w Hucie?

Jak wyciągam papierosa, od razu podbiega kilku i prosi o fajkę. To mnie wkurza.

Jesteś z Huty czy Krakowa?

Z Krakowa. Popieram pełną ich symbiozę.

Czym jest Nowa Huta Export?

To pomysł na odczarowanie Nowej Huty. W projekcie pomaga nam Urząd Miasta, Chcemy obalić stereotypy. Huta postrzegana jest jako niebezpieczna dzielnica.

Jak to zrobicie?
W trasy koncertowe będziemy zabierać uzdolnionych nowohucian, którzy pokażą swoje talenty. Zorganizujemy dzielnicowy casting, ale to obecni na nim mieszkańcy zdecydują, kto pojedzie.

Sesja z Wu-Hae (ZDJĘCIA)

Kiedy zaczynacie?
W najbliższy weekend, czyli 26-27 marca koncertujemy z zespołem Wu-Hae i NoHucki w Budapeszcie, na festiwalu Polska Rulez. Na razie zabieramy słynnych nowohucian - fotografa Grzegorza Ziemiańskiego i Annę Rojek - mistrzynię świata w bodypaintingu. Casting będzie w maju przed kolejnymi koncertami.

rozmawia Magda Wrzos-Lubaś

Formacja WU-HAE powstała w 1999 roku w Nowej Hucie. Uznawana jest w Polsce za prekursora nurtu crossover. To piorunująca mieszanka rocka z elementami industrialu i elektroniki. W czerwcu 2006 r. ukazał się pierwszy album "Życie na raty". Płyta nominowana była do Super Jedynki. W 2007 roku muzycy wydali płytę "Grube ryby", będącą dokumentacją współpracy Marcina Bąka "Bzyka" i Marcina Guzika z Jarkiem Śmietaną i Wojciechem Karolakiem.
W kwietniu 2008 roku miała miejsce premiera nowego singla WU-HAE, coveru "Piosenki nowohuckiej" z lat 50, który zapowiadał rocznicową Operę. W 2009 r. w 60. rocznicę powstania Nowej Huty, zespół WU-HAE wydał "OPERĘ NOWOHUCKĄ".
Obecnie muzycy pracują nad nowym albumem.

Stop podwyżkom w MPK! Dołącz do naszego protestu
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Kraków: pijany woźnica zabrał życie
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
Skok do celu Adama Małysza: czytaj wszystko o ostatnim występie najlepszego polskiego skoczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska