Patrzyłam na płonące na Ukrainie łany pszenicy i ogarnęła mnie jakaś pierwotna zgroza. Nieznane wcześniej uczucie wychynęło chyba z zamkniętego w podświadomości odcisku pamięci minionych pokoleń. Filmik pokazywał ogrom horyzontu ogarniętego płomieniem wywołanym przez wraże bomby. Niszczenie dojrzewającego zboża przeraża, bo zwiastuje głód. I łamie tabu.
Moja mama mówiła, że roślinom należy się szacunek, bo nas leczą, karmią i zachwycają. Rozmawiała z roślinami, a była osobą w najwyższym stopniu zrównoważoną. Uprzedzała nawet kwiatki, że będzie wycierać ich liście z kurzu, a one rosły jak szalone. Intuicyjnie czuła to, co teraz znajduje naukowe dowody.
Naukowcy z Katedry Genetyki Roślin SGGW już w 2010 roku wykazali, że rośliny posiadają swój język bazujący na wysyłaniu i odbieraniu sygnałów elektrochemicznych. Liść przesyła informację do łodygi, a korzeń do szczytu drzewa. Profesor Stanisław Karpiński twierdzi, że zapach lasu też jest swego rodzaju mową: za pomocą związków chemicznych rośliny sygnalizują, że żyją w grupie. Wytwarzają też skomplikowane systemy ostrzegawcze. W efekcie pewne rośliny uprzedzone np. o pożarze lasu, przyspieszają metabolizm, magazynują wodę i w kilka godzin tworzą nasiona, aby zwiększyć swe szanse przetrwania.
Badający te procesy prof. Karpiński jest przekonany, że świat roślin posiada inteligencję, którą wkrótce rozpoznamy. Wcale nie rosną głupio i bezmyślnie: kombinują żeby wygrać w konkurencji z innymi o zasoby i wydać potomstwo. Wiemy, że zliczają energię fotonów, zapamiętują to fizjologicznie i przetwarzają, dopingując np. mechanizm odporności na choroby.
Ostatnim osiągnięciem zespołu z SGGW jest odkrycie, że sygnały elektryczne powodują zmiany w metabolizmie reaktywnych form tlenu i zmiany w niefotochemicznym wygaszaniu energii zaabsorbowanej w nadmiarze w fotosystemach. To zawiłe zdanie w bardzo wielkim uproszczeniu oznacza, iż rośliny używają powierzchni liści by przekazywać informacje innym roślinom, a nie tylko należącym do własnego gatunku. Ostrzegają się przed różnej natury stresem: sygnalizują np. gdy zaatakuje je owad, albo ułamano liść, albo podjada zwierzę, czy nawet, że mają za dużo światła. Wiadomości te rozchodzą się po całym terenie, w całym buszu. Nazwano to zjawisko Sieciową Nabytą Aklimatyzacją. Naukowcy eksperymentowali z mniszkiem, czyli mleczem. Rosły obok siebie w rzędzie, dotykając się liśćmi, dwa mniszki i mimoza. Gdy dotykano delikatnie drucikiem pierwszy z mniszków, niemal natychmiast składały się listki mimozy. Sygnał elektryczny został przekazany od pierwszej rośliny do drugiej, a potem do trzeciej – należącej do innego gatunku.
„Życie jest inteligentne, bo gdyby takie nie było, nie przetrwałoby we Wszechświecie tylu miliardów lat” – podsumowuje prof. Karpiński.
Zmierzamy do 15 sierpnia, dnia w Polsce symbolicznego pod wieloma względami. Zadziwiające, że wobec tego natłoku ważnych i solennych wydarzeń, wciąż mówimy o 15 sierpnia jako o święcie Matki Boskiej Zielnej. Odwieczny obyczaj każe tego dnia święcić bukiety z dobroczynnych ziół i kwiatów. Rośliny wprowadzano w strefę sacrum przyznając im tym samym wielkie znaczenie. Bowiem od wieków ludzie doskonale wiedzieli, że rośliny świetnie poradzą sobie bez nas, a my bez nich nie przetrwamy nawet kilku dni.
Wobec putinowskich pożarów rośliny są bezradne. Odkryta niedawno zdolność roślin do informowania się o zagrożeniach nie pomoże, bo podpalone pola płoną błyskawicznie, doszczętnie i złowieszczo. Stąd uczucie grozy i wściekłości.
