42-letni szkoleniowiec pochodzi z Jeleniej Góry. Był piłkarzem miejscowych Karkonoszy, potem Sandecji Nowy Sącz, Bałtyku Gdynia, Kabla Kraków i Hutnika Kraków. W zrobieniu kariery przeszkodziła mu kontuzja barku, ale zdążył pograć także w reprezentacjach Polski U-15, U-16 i U-17.
Swoje piłkarskie powołanie odnalazł w roli szkoleniowca. Był trenerem, jego asystentem lub trenerem przygotowania fizycznego w Hutniku, Sandecji, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Wiśle Płock, Okocimskim KS Brzesko, Kolejarzu Stróże, Resovii, Radomiaku, Wiśle Puławy, Popradzie Muszyna i Orkanie Szczyrzyc, a od 1 lipca 2016 roku jest zatrudniony w Cracovii.
Przez prawie dwie dekady pracował niemal wyłącznie tylko z seniorami (wyjątkiem był Hutnik). Doskonale znał ich możliwości, umiejętności, mentalność. Nie kryje, że gdy zaczął pracę z juniorami, przeżył szok.
- Byłem przerażony. Najtrudniejsze były pierwsze trzy miesiące, bo nie spodziewałem się, że są aż tak wielkie różnice między seniorami a juniorami zwłaszcza w sferze mentalnej. Zwykle wiadomo, na co stać seniorów. Tymczasem juniorzy potrafią być chimeryczni w sensie umiejętności, zaangażowania na boisku, podejścia do swych obowiązków – opowiada Wójs.
W pierwszym swym sezonie z Cracovią (2016/2017) jego drużyna uplasowała się na dziewiątej pozycji w grupie wschodniej CLJ.
- Większość zawodników była zabierana do drużyny rezerw, które grały w czwartej lidze. Zimą naszym celem było utrzymanie. A niewiele brakło, a zajęlibyśmy piąte miejsce. Zabrakło nam zwycięstwa w ostatnim meczu w Rzeszowie z Resovią (było 0:0 – przyp.) - mówi Wójs.
W tym sezonie początkowo Cracovii nie wiodło się zbyt dobrze (np. po 7. kolejce była dopiero dziesiąta), ale w rundzie wiosennej spisuje się znakomicie (osiem zwycięstw i jeden remis). Jest bliska awansu do półfinału mistrzostw Polski.
Rozgrywki CLJ są dla juniorów dobrym sprawdzianem nabytych umiejętności i prezentowanej formy. Trener Wójs zdaje sobie jednak sprawę, że głównym celem jego pracy nie jest sięganie po juniorskie trofea, ale dostarczanie odpowiednio wyszkolonych i przygotowanych mentalnie zawodników do gry w pierwszej drużynie.
- Największe rezerwy tkwią w ich psychice i mentalności oraz przygotowaniu fizycznym. Muszą sobie zdać sprawę, czego oczekuje klub, który w nich zainwestował. Gdy przestaną traktować grę jako tylko zabawę, będą sobie radzić ze stresem i profesjonalnie traktować treningi, będzie im łatwiej się odnaleźć w seniorskiej piłce. Wiąże się to też z kwestią zmiany obciążeń treningowych i wykorzystania swego potencjału techniczno-taktycznego, podejścia do odnowy biologicznej, stosowania diety i tak dalej – przekonuje szkoleniowiec „Pasów”.
Absolwent kierunku nauczycielskiego AWF w Krakowie nie kryje, że praca z młodymi piłkarzami wymaga od niego nie tylko wiedzy stricte szkoleniowej. Musi być także psychologiem, znać się na fizjologii, umieć pracować z grupą, rozwiązywać problemy itp. Słowem – być trenerską instytucją.
- W klubach, gdzie szkolenie jest usystematyzowane od trampkarza do seniora, praca jest łatwiejsza od tej w klubie, gdzie trenerzy często się zmieniają – podkreśla.
Na szczęście w Cracovii szkoleniowiec pierwszej drużyny Michał Probierz chętnie sięga po młodych zawodników. Ilu podopiecznych Wójsa trenowało z seniorami? - Myślę, że 80 procent moich zawodników było zapraszanych na zajęcia z pierwszą drużyną w ostatnim półroczu – ocenia.
W tym sezonie w ekstraklasie grało czterech zawodników z zespołu występującego w CLJ: pomocnicy: Radosław Kanach (2 mecze), Sylwester Lusiusz (3) i Daniel Pik (2) oraz Sebastian Strózik (6).
Aby przejście z juniorów do seniorów było płynniejsze, treningi w klubie zostały zorganizowane w nowy sposób. Drużynę seniorów połączono z zespołem juniorów starszych i podzielono na dwie grupy. Do sztabu szkoleniowego tej pierwszej dołączono właśnie trenera Wójsa, a także trenera bramkarzy, a zarazem golkipera II-ligowej Garbarni, Marcina Cabaja.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska