Winda powinna być już dawno. Urząd Miasta wydał na nią 400 tys. zł. - Gdańska firma Wiwra, z którą podpisaliśmy umowę, miała czas do końca grudnia, by opracować projekt windy i uporać się z jego realizacją - przypomina Stanisław Dusza, wiceburmistrz Chrzanowa. Firma Władysława Pilawy z Gdańska nie dotrzymała terminu umowy. Od tego czasu, chrzanowski urząd nalicza jej odsetki karne.
Jesienią ubiegłego roku, gdy ruszyła budowa dźwigni, pracownicy zaczynali dniówkę dopiero popołudniami, bo huk maszyn nie pozwalał na pracę urzędnikom. To, według szefa Wiwry, zaważyło na poślizgu. Dodatkowo pękło pięć hartowanych, stalowych szybów. - Wszystko to opóźniło oddanie windy do użytku - dodaje Stanisław Dusza, otwarcie przyznając, że nie wie, kiedy uda się ją uruchomić.
Tymczasem rozżaleni petenci, korzystający z usług chrzanowskich urzędników pomału tracą cierpliwość.
- Żeby załatwić sprawę w urzędzie, muszę poprosić o towarzystwo kolegę - przyznaje poruszający się na wózku inwalidzkim Artur Langwerski z Chrzanowa. Czeka przed urzędem, aż jego przyjaciel zniesie potrzebne druki lub poprosi, by zszedł do niego na dół któryś z urzędników. - To jakiś koszmar - żali się. Nawet zdrowi mieszkańcy, tacy jak Michał z Chrzanowa (na zdjęciu) mają dość stromej wspinaczki. - Zanim załatwię swoją sprawę, muszę kilka razy biegać po piętrach, tam i z powrotem - dodaje.