- Główny Inspektor Sanitarny w Krakowie chce uszczuplić liczbę laboratoriów w województwie z 14 do 7 - tłumaczy Wojciech Heitzman, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Chrzanowie. Pięć razy interweniował u przełożonych w Krakowie o pozostawienie chrzanowkiego oddziału.
- Liczymy, że przychylą się do naszej prośby. Ostateczna decyzja w tej sprawie ma zapaść do końca roku - informuje dyrektor Heitzman.
Jeśli jednak Chrzanów straci laboratorium, mieszkańcy powiatu będą musieli dojeżdżać na badania do oddalonego o prawie 30 kilometrów Oświęcimia.
W laboratorium mikrobiologicznym wykonywane są badania m.in. do książeczek sanepidowskich. Problem odczują więc głównie pracownicy słóżby zdrowia, nauczyciele przedszkolni i pracownicy branży gastronomicznej (sprzedawcy w sklepach spożywczych, kelnerzy, barmani).
Dorota Bednarczyk, barmanka w jednej z chrzanowskim restauracji martwi się na samą myśl o planowanych zmianach. - Kto zapłaci mi za czas i benzynę stracone w drodze do Oświęcimia? Pracodawca wymaga przecież ode mnie aktualnego badania - denerwuje się pani Dorota.
O swoją posadę martwi się Maria Mikrut, kierowniczka chrzanowskiego laboratorium. Wraz z nią siedmiu pozostałych laborantów.- Po co sanepid niedawno zainwestował w laboratorium ok. 250 tys. zł skoro teraz możemy wylądować na bezrobociu? - zastanawia się pani Maria.
Dorota Kram, rzecznik oświęcimskiego sanepidu ma złe przeczucia. - Nasze laboratorium obsługuje już pięć powiatów. Prawdopodobnie dojdzie nam jeszcze chrzanowski. Nie planujemy jednak zwiększenia kadry - mówi Dorota Kram.