Zwierzę w rejonie Góry św. Marcina nagrał na telefon komórkowy Maciej Setlak, który w środę ok. godz. 17 wracał samochodem do domu.
- Jechałem akurat ulicą Lotniczą i w pewnym momencie zobaczyłem, jak od strony obwodnicy biegnie coś dużego. Zatrzymałem samochód, sięgnałem po telefon i zacząłem nagrywać - mówi Maciej Setlak.
Łoś przebiegł przez ulicę dosłownie kilka metrów od niego. Przeskoczył przez ogrodzenie z drutu kolczastego i pobiegł na pobliskie lądowisko. - Byłem w wielkim szoku. Sarny widziałem tutaj wiele razy, ale łosia nigdy. W życiu bym nie pomyślał, że tak płochliwe zwierzę może pojawić się w mieście - mówi tarnowianin.
W czwartek po południu prawdopodobnie ten sam łoś był widziany w kilku innych miejscach Tarnowa. Pani Sandra nagrała film, jak zwierzę wychodzi z Wątoku w rejonie mostu przy ul. Dąbrowskiego i przebiega przez ulicę. Później znowu znalazł się w korycie przepływającego przez miasto potoku i biegnąc jego nurtem dotarł w rejon dworca PKP, gdzie zauważyli go inni piesi. Zwierzę jakimś sposobem sforsowało ruchliwą ulicę Krakowską, gdyż kolejny sygnał, który dotarł do strażników miejskich pochodził już z okolic ul. Mościckiego.
Rekordziści wśród zwierząt. W tych konkurencjach biją człowi...
- Zwierzę błyskawicznie przemieszczało się przez teren miasta. Na szczęście nie dotarły do nas żadne niepokojące sygnały o tym, aby doszło do jakiegoś wypadku lub kolizji z tym niecodziennym gościem - mówi Krzysztof Tomasik, komendant tarnowskiej Straży Miejskiej.
Niektóre zgłoszenia były żartobliwe. Jeden z mieszkańców prosił strażników o interwencję alarmując, że "po ulicy biega koń bez ogona" i żeby strażnicy coś z tym zrobili.
Ślad o zwierzęciu urywa się w rejonie Mościc.
- Z nagrań można wywnioskować, że jest młody łoś, czyli łoszak, który może mieć góra rok. To, że pojawił się w Tarnowie jest sytuacją dziwną i niespotykaną. Zwierzęta płowe, z rodziny jeleniowatych stronią bowiem od miast i ludzi. Domyślam się, że tego osobnika coś spłoszyło, że wybrał akurat taki kierunek - zauważa Krzysztof Łazowski, łowczy okręgowy w Tarnowie.
Na obszarze tarnowskiego okręgu łowieckiego żyją łosie rodziny, m.in. w rejonie Lasów Wierzchosławickich oraz na granicy Woli Rzędzińskiej, Jodłówki Wałek i Żdżar. Wiadomo, że zwierzęta te migrują. Niewykluczone, że część osobników zamieszkała w rejonie Góry św. Marcina. Świadczyć może o tym m.in. zdarzenie sprzed ok. miesiąca, kiedy to na obwodnicy Tarnowa doszło do potrącenia przez samochód innego łoszaka. Niestety zwierzę tego nie przeżyło.
- Rozwój cywilizacyjny, w tym powstawanie nowych szlaków komunikacyjnych z autostradą włącznie, zakłóciło naturalne korytarze, którymi migrowały do tej pory dzikie zwierzęta i które mają zakodowane w genach. To sprawia, że podchodzą one coraz bliżej miasta, jak kilka miesięcy temu niedźwiedź, albo wręcz pojawiają się w jego ścisłym centrum, jak to miało miejsce teraz z łoszakiem. Trudno się dziwić temu, że zwierzęta dla których naturalnym środowiskiem jest las, w mieście się gubią, biegają spłoszone i zachowują się chaotycznie - zauważa Krzysztof Łazowski.
U tarnowskiego łoszaka zadziałał jednak instynkt. Zwierzę wykorzystało przepływający przez miasto potok do tego, aby bezpiecznie ewakuować się z centrum. Prawdopodobnie pokonało Białą i Dunajec i skierowało się w stronę Lasów Wierzchosławickich.
