Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Coke Live Music Festival 2012 w Krakowie [RELACJA, ZDJĘCIA]

Monika Jagiełło
Grupa The Roots była jednym z najjaśniejszych punktów na mapie CLMF 2012
Grupa The Roots była jednym z najjaśniejszych punktów na mapie CLMF 2012 Andrzej Banaś
Dwa dni z muzyką na pasie startowym w Czyżynach już za nami. Coke Live Music Festival 2012 przyniósł miłe zaskoczenia, nie obyło się jednak bez rozczarowania części publiki. Nie tylko pogodą. Jak wypadli Snoop Dogg, Brytyjczycy z Placebo, The Killers, czy polscy wykonawcy nie zawiedli i czy czarnym koniem okazał się house'owy Azari & III?

Dzień pierwszy

Trzeba przyznać, że w tym roku pogoda niestety nie sprzyjała. Jeszcze na początku tygodnia słupek rtęci na termometrze dobijał to 40 stopni, żeby w piątek niebezpiecznie poszybować w dół o dwadzieścia punktów. Sobota zaczęła się deszczem, który na szczęście odpuścił przed koncertem Kim Nowak. Po udanym występie braci Waglewskich, na głównej scenie pojawili się londyńczycy z grupy The Mystery Jets. "Lepiej późno, niż wcale" - to powiedzenie sprawdza się w wypadku tej grupy. Mają na swoim koncie cztery albumy, ale dopiero teraz odwiedzili Polskę. Warto było czekać. Blaine Harrison z kolegami zaczęli od hitu "Someone Purer" z nowego albumy "Radlands". Usłyszeliśmy też melodyjne "Greatest Hits" (jeśli jeszcze nie widzieliście, zobaczcie koniecznie teledysk do tej piosenki, gwarantowany uśmiech na twarzy!), czy "Sister Everett"... Fani przyjęli londyńczyków ciepło i sprawili burzę oklasów Blaine'owi, który zmierzył się z trudnym, polskim językiem. Przy "Cześć Kraków, jak się macie" młody wokalista będzie musiał jeszcze trochę poćwiczyć akcent - mamy nadzieję, że zrobi to na następnym koncercie w Krakowie.

The Mystery Jets na scenie [ZDJĘCIA]

Wielu jednak zamierzało zjawić się na terenie festiwalu dopiero przed 21. Wtedy właśnie na scenie stanąć miał jeden z najlepszych koncertowych składów w świecie hip-hopu, czyli grupa The Roots. Questlove i Black Thought to prawdziwe generatory dobrej energii i szalonej zabawy. Bez względu na to, czy hip-hop i rap to wasza muzyka, czy też zupełnie odległa, tych facetów nie można było nie polubić. Oprócz własnych utworów, w tym materiału z najnowszej, jedenastej płyty pt. "Undun", muzycy sypali hitami innych wykonawców, jak z przysłowiowego rękawa. "Sweet Child O Mine" Gunsów, "Move On Up" Curtisa Mayfielda, czy też rozpoczynający koncert "Paul Revere" Beastie Boys, to tylko wybrane z tych, które popłynęły ze sceny w sobotę wieczorem. Za ten utwór Beastie Boys należy się zresztą The Roots prawdziwy "szacunek na dzielnicy". Świetną autorską wersję piosenki z "Licensed to Ill" muzycy zadedykowali zmarłemu w maju muzykowi Beastie, Adamowi "MCA" Yauchowi... Część festiwalowej publiki była zgodna: najlepszy koncert tego dnia, jeśli nie i całego festiwalu!

Zobacz The Roots na scenie [ZDJĘCIA]

Byli też tacy, którzy szykowali się na The Killers. W ramach protestu nie napiszemy jednak o tej grupie, choć w Krakowie zdecydowała się dać dwa występy: na festiwalową rozgrzewkę w piątek w Łaźni Nowej oraz w sobotę. Dlaczego? Jako obserwator z identyfikatorem "JOURNALIST" jak i zwykły uczestnik imprezy nie uważam, żeby był zagraniem fair wobec fanów, jak i mediów kompletny zakaz fotografowania występu Brandona Flowersa i jego kolegów. Muzycy zaczynali właśnie w Krakowie swoją trasę promującą najnowszy album pt. "Battle Born". Z pewnością nie wszyscy, którzy mieliby ochotę zobaczyć muzyków z Las Vegas, mogli być w sobotę w Krakowie. Grupa przygotowała imponujący świetlny show (może po to, żeby odwrócić uwagę od fałszującego Flowersa...), który było widać z daleka - czy nie byłoby rekompensatą dla fanów móc zobaczyć początek światowej trasy zespołu chociaż na zdjęciach?

Tak się bawił Kraków na Coke Live Music Festival 2012 [ZDJĘCIA]

Dzień drugi

Niedziela również przywitała pogodą pod psem. Brodzący w kolorowych kaloszach festiwalowicze mogli zregenerować się masażem w jednym z namiotów, lub rozgrzać się tańcząc w namiocie silent disco, który okazał się prawdziwym festiwalowym hitem. Niewtajemniczonym już wyjaśniamy: na silent disco bawimy się na całego, ale w... słuchawkach. Wyobraźcie sobie więc namiot pełen rozgrzanych od tańca ludzi, którzy tańczą do tej samej piosenki, ale słysząc ją jedynie w swoich słuchawkach! W tej pogodzie namiot okazał się szczególnie obleganym miejscem.
Zabawa w namiocie silent disco [ZDJĘCIA]

Gołym okiem dało się też zauważyć, że drugiego dnia publika bardziej dopisywała liczebnie. Z pewnością dzięki występom amerykańskiego rapera Snoop Dogga oraz brytyjskiej grupy Placebo. Zarówno Snoop, jak i grupa Briana Molko to prawdziwi profesjonaliści i najwyższa półka popowej muzyki. W obu wypadkach liczono więc na prawdziwy show... A jak było naprawdę?

Nikt do końca nie wiedział, czego spodziewać się po koncercie Cordozara Calvina Broadusa Juniora znanego szerzej światu jako Snoop Dogg. Muzyk ma artystyczne ADHD i nie lubi próżnować. Jeszcze niedawno dał "wspólny" występ z nieżyjącym 2 Pac'iem na festiwalu Coachella. 2 Pac pojawił się tam jako... hologram. I to drogi (dosłownie) hologram. Co więcej, ostatnio Snoop zadeklarował, że bierze rozbrat z hip-hopem i porzuca go na rzecz... reggae. Nowe wcielenie Snoopa - teraz Snoop Liona - zwiastuje jeszcze ciepły singiel pt. "La la la". Gdy więc muzyk wkraczał na scenę główną w niedzielę wieczorem, nikt nie wiedział co usłyszy i zobaczy. Raper nie zafundował jednak terapii szokowej. Choć pojawił się na scenie w rastafiariańskim berecie i trójkolorowych okularach przeciwsłonecznych, to "La la la" popłynęło ze sceny dopiero w drugiej połowie koncertu. Zanim to się stało, ze sceny popłynęły naprawdę "tłuste" beaty.

Snoop Dogg rozbujał Kraków [ZDJĘCIA]

Muzyk wciąż nie zawodzi tych, którzy tęsknią za solidnym, melodyjnym hip-hopem z lat 90. Usłyszeliśmy składankę hitów Snoopa, które zna każdy, kto ma choćby blade pojęcie o tym, co w muzyce piszczy. Gdy zaś ze sceny popłynęły dźwięki utworu "Jump Around" House of Pain, który płynnie przeszedł w "Drop It Like It's Hot" publika była zenicie koncertowego szaleństwa. Liczne dedykacje rapera dla zgromadzonych pod sceną pań i prawdziwy show towarzyszących muzykowi skąpo odzianych tancerek w potarganych rajstopach też przyczyniły się do pisków i lasu wzniesionych pod sceną rąk... W skrócie: Snoop Dogg, czy Snoop Lion - oto prawdziwy mistrz ceremonii!

To jednak koncert Placebo mieli zamykać występy na scenie głównej. Muzycy promujący właśnie płytę "Battle for the Sun" zatroszczyli się o efektowną oprawę koncertu, a Brian Molko, w białej koszuli i czarnej kamizelce prezentował się równie stylowo, jak grupa Interpol w zeszłym roku. Niestety, część publiki zauważyła, że wokalista wyglądał na co najmniej zmęczonego, a jego głos pozostawiał wiele do życzenia. Według piszącej te słowa wcale jednak nie było tak źle. Nie od dziś wiadomo, że Molko obdarzony jest dość nieczęstą barwą głosu i może ona denerwować tych, którzy nie gustują w falsetach, czy po prostu wyższych męskich głosach. Grupa dała koncert, który w skali od 1 do 5, z pewnością zasłużył na mocne 3,5, jeśli nie więcej. Faktem jest jednak, że "Black Eyed", "Every You Every Me", czy "Slave to the Wage" z pewnością doczekały się w historii grupy lepszych interpretacji na żywo. Molko chyba nawet o tym wiedział, gdy do zgromadzonej publiki zwrócił się słowami "Dziękujemy! Jesteście dla nas po prostu za dobrzy". Profesjonalista jego klasy wie, kiedy dał z siebie maksimum...

Placebo dziękowali krakowskiej publiczności [ZDJĘCIA]

Ci, którym wydaje się, że pominiemy w relacji to, co działo się na scenie Coke, gdzie występowali przede wszystkim polscy muzycy - są w błędzie. Koncertów w czerwonym namiocie po prostu pominąć nie można. Świetnie wypadł projekt O.S.T.R-a, czyli Tabasko. Namiot był pełen, czemu trudno się dziwić. Jeśli ktoś "pcha" do przodu polski hip-hop bez banalnych rymowanek i wtórnych beatów, to z pewnością jest to Adam Andrzej Ostrowski. Na tyle skutecznie, że nawet gdy Snoop Dogg już ostro rozkręcał się na scenie, część najwierniejszej publiki stała zasłuchana w Ostrego, który grając na skrzypcach potrafi zahipnotyzować także i tych, którzy z hip-hopem i rapem na co dzień nie mają wiele wspólnego.

W sobotę polska reprezentacja na scenie Coke także była silna. Namiot rozbujali Pezet i Małolat, zaś za sprawą Cool Kids of Death ze sceny popłynęły bardziej gitarowe dźwięki... Choć już może trochę przebrzmiałe. Przed pierwszą zaś na scenę wyszli ulubieńcy Alter Artu, czyli grupa Kamp! Przy muzyce łódzko-wrocławskiego tria po prostu nie można ustać w miejscu. Tu elektronika miesza się z dance punkowymi klimatami, pojawia się nawet odrobina IDM-u. Kto wytrwał do ich koncertu, na pewno nie żałował.

Prawdziwymi diwami okazali się zamykający festiwal Azari & III. I to w dobrym, jak i złym znaczeniu tego określenia. Grupa z ultra-mieszczańskiego Toronto to dwóch producentów muzycznych oraz dwóch tańczących i śpiewających facetów, którzy - choć tego określenia wobec muzyków house'owych nie lubią - spełniają rolę scenicznych diw. I to takich rozkapryszonych. Dlaczego? Bo choć muzycy efektownie wiją się po scenie niczym gumowe węże w oparach erotycznych wyziewów, to nie zgodzili się na fotografowanie swojego występu i wodzili dziennikarzy za nos, do ostatniej chwili zwlekając z potwierdzeniem wywiadów. Które ostatecznie zostały odwołane. Gwiazdorzenie tak młodego, choć dobrego składu to lekka przesada. Jednak, wybaczymy im, bo dali naprawdę dobry show, przywołujący ducha starych, house'owych imprez, na których chyba większości uczestników CLMF nigdy nie było dane być. Nie te lata, nie ten świat.

***
Festiwale Alter Artu to maszyna, która działa sprawnie jak szwajcarski zegarek. Dlatego już koło drugiej pole festiwalowe pustoszało, festiwalowicze dzielnie truchtali na podstawione przez organizatorów dodatkowe autobusy do centrum, a pracownicy zaczęli demontaż scen. Szkoda tylko, że pogoda nie dopisała i - podobnie, jak w poprzednim roku - na scenie brakło kobiet! Czy w świecie muzyki pop naprawdę tak mało jest ciekawej muzyki tworzonej przez płeć piękną?

Coke Live Music Festival 2012
11-12 sierpnia, Kraków
livefestival.pl

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj za darmo

Skandaliczna obsługa kibiców - Wisła Kraków przeprasza - przeczytaj!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska