- To co przywożą z Andrychowa beczkowozem nie wystarcza dla ludzi, a ja mam krowę, która wypija ze 40 litrów wody - mówi Edward Skrzypiec z Brzezinki Górnej.
W gminie Andrychów nie było dużego deszczu od dwóch miesięcy. Wyschła rzeka Wieprzówka, skąd Zakład Wodociągów i Kanalizacji w Andrychowie czerpał wodę. Dlatego teraz wodę dla andrychowian kupuje się ze Śląska, z Czańca lub z bielskiej spółki Aqua. W ten sposób w sieci wodociągowej na terenie gminy woda jeszcze jest, ale brakuje jej tam, gdzie wodociągi się kończą, a woda czerpana jest ze studni.
- Takiej suszy nie pamiętam tu od czterdziestu lat. W tamtym roku problemy z wodą były jesienią, a w tym wody już nie było w lecie - mówi Krystyna Powroźnik z Brzezinki Górnej . Dodaje, że wodę przywozi w beczce o pojemności 40 litrów ze Stryszawy z powiatu suskiego albo z Andrychowa.
Wody nie mają głównie gospodarstwa w Brzezince Górnej, gdzie nie ma w ogóle wodociągu, w Targanicach, Sułkowicach, Rzykach i Sułkowicach-Bolęcinie.
Z tym życiodajnym płynem jest niestety tak źle, że burmistrz Andrychowa Tomasz Żak zaapelował do mieszkańców, by oszczędzali również wodę dostarczaną wodociągami, a wykorzystywaną do podlewania ogródków czy w przydomowych basenach.
Niektórzy gospodarze, żeby zapewnić sobie choć trochę wody, szukają jej w okolicznych lasach, gdzie kopią prowizoryczne ujęcia. Ale oficjalnie nikt do takich praktyk się nie przyznaje.
- Moja studnia wyschła już dawno. Wodę wożę z puszczy w bańkach pięciolitrowych - mówi Jan Budka z Brzezinki Górnej. Dodaje, że taki stan można określić tylko jako wielką tragedię. I trudno się dziwić, bo mieszkańcy Brzezinki kąpią się porządnie tylko raz w tygodniu u znajomych w Andrychowie, a pranie też wożą do zaprzyjaźnionych rodzin. W domach można myć się tylko czerpiąc wodę z potoku, a i to jest operacja kilkugodzinna.
- Wody w rzekach nie ma. Gdzieniegdzie ryby siedzą jeszcze w sadzawkach - mówi Jan Zieliński, hydrobiolog z Andrychowa. Wyjaśnia, że brak wody w rzekach to także efekt działalności człowieka: wybieranie żwiru z rzek, w których wody już nic nie zatrzymuje, regulacja potoków, które parują bez osłony drzew i wycinanie lasów, w których tworzyły się podmokłe tereny - młaki.
- Wodę dowożę mieszkańcom Brzezinki osobiście w bańkach pięciolitrowych kilka razy w tygodniu - mówi Adam Kowalczyk, sołtys Targanic. Wyznaje, że strażacy także dowożą wodę beczkowozem o pojemności 1500 litrów, ale było tego za mało i magistrat andrychowski zakupił też 800-litrowy pojemnik na wodę.
W gminie wszyscy czekają więc na wielkie opady deszczu. Bo co prawda istnieją plany budowy wodociągu dla Kocierzy i Brzezinki Górnej, wspólnie z gminą Porąbka, ale to potrwa lata. Na razie to tylko koncepcja.
www.gazetakrakowska.pl/piano;Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś![/a][/b]
Pogryzł kontrolera MPK, nie wiedział, że ma HIV
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!