Pierwszy raz stracili wygrywając 2:0...
- To bardzo ciężki moment tym bardziej, że jeśli tak rozpoczynasz mecz, w dużej mierze powinieneś kontrolować to spotkanie, nie doprowadzić do takiej sytuacji w jaki sposób się to zakończyło – mówi trener Cracovii Dawid Kroczek. - Jesteśmy wszyscy wściekli na to, co się wydarzyło i musimy jak najlepiej podziałać, by ta sytuacja się nie powtórzyła.
„Pasy” w tym sezonie przyzwyczaiły do tego, że potrafią odrabiać straty (nawet dwubramkowe, bo tak było np. w meczu ze Śląskiem we Wrocławiu, gdy od stanu 0:2, doprowadzili do 4:2), a teraz po raz pierwszy wypuściły zdobycz z rąk. To było zupełnie nie w ich stylu. Od razu przypomniał się już słynny mecz „Pasów” na Suchych Stawach z Hutnikiem, jeszcze w III lidze 1 czerwca 2003 r., czyli ostatnia porażka Cracovii na tym szczeblu rozgrywkowym. Wtedy goście wygrywali do przerwy 2:0, by… przegrać mecz 2:5.
Czyżby teraz krakowianie chcieli bronić korzystnego wyniku 2:0, czy takie były zalecenia trenera?
- Nie było takiej dyrektywy sztabu, ani też zespół nie uznał, że tak ma grać – mówi Kroczek. – Założenia przedmeczowe się nie zmieniły. Przerwa w grze wybiła nas z rytmu. Zmieniliśmy strukturę w obronie na czwórkową i Pogoni trudno było połapać się. Mocno dominowaliśmy. W momencie gdy jej zawodnicy dostali informację, jak mają działać, ich gra wyglądała inaczej. Nie było założeniem, że mamy się bronić od 15 minuty, bo to byłaby abstrakcja. Musisz dążyć do tego, by dalej stwarzać zagrożenie. Jest niemożliwe bronić się praktycznie przez cały mecz i liczyć na to, że to się uda.
Wiosna jest fatalna
Wiosną Cracovia w ogóle nie przypomina zespołu, który tak solidnie prezentował się jesienią. Punktuje na poziomie zespołów, które bronią się przed spadkiem, a więc na poziomie Puszczy Niepołomice czy Lechii Gdańsk. Krakowianie zdobyli tylko siedem punktów w siedmiu meczach. Jeśli wziąć pod uwagę tabelę tylko za występy wiosną, to „Pasy” zajmowałyby w niej dopiero 14. pozycję.
A startowały do tej części rozgrywek z 5. miejsca. A w ogóle biorąc pod uwagę ostatnie 11 meczów, to podopieczni trenera Dawida Kroczka wygrali tylko jeden mecz – w Zabrzu z Górnikiem! Zdobyli 9 punktów i mieliby przedostatnie miejsce w tabeli. Widać więc, jak brakuje zwycięstw, dążenia do nich za wszelką cenę, jak jesienią. A znaczące jest to, że obrona wcale nie stanowi monolitu. Kreowany na szefa obrony Gustav Henriksson popełnia błędy, a defensywa stale występuje w innym składzie. A
teraz nawet w innym ustawieniu, zaczęła bowiem mecz czwórką w obronie. I było to zaskakujące dla rywali. Czy teraz tak będzie grać?
- Nie mogliśmy skorzystać z Arttu Hoskonena i Jakuba Jugasa i ta sytuacja nie była dla nas komfortowa – mówi trener. – Trzeba było znaleźć rozwiązanie, bo mamy i kontuzję i chorobę. Czy będziemy tak funkcjonowali? Musimy to przeanalizować. Brak dwóch stoperów okazał się szansą dla nowego nabytku Chorwata Mauro Perkovicia. Zaprezentował się ciekawie, ale żółta kartka, jaką dostał przed przerwą pozbawiła go okazji do zaprezentowania się w kolejnych 45 minutach.
Kallman strzela
Jeśli szukać pozytywów w tym nieudanym dla krakowian meczu, to na pewno są nimi kolejne bramki Kallmana, który wzbogacił swe konto o dwie i ma już ich na koncie 14. Realnie może myśleć cały czas o koronie króla strzelców, bo do prowadzącego Greka Efthymisa Koulourisa traci trzy gole, bo rywal wzbogacił się o jedną bramkę w bezpośrednim starciu.
- Weszliśmy dobrze w ten mecz – mówi reprezentant Finlandii. – Zaczęliśmy naprawdę dobrze i czułem, że mamy to spotkanie pod kontrolą, ale potem, jeszcze w pierwszej połowie zaczęliśmy tracić dynamikę gry i nie byliśmy wystarczająco dobrzy. Wróciliśmy do gry, ale po czerwonej kartce był to ciężki mecz i w końcówce się pogubiliśmy. Wynik oczywiście wygląda źle, ale gdybyśmy grali mądrzej, może gdybyśmy mieli więcej szczęścia w niektórych sytuacjach, to by inaczej to wyglądało. Musimy podnieść głowy do góry, kolejny mecz to kolejna nasza szansa.
Teraz jest czas na potrzeby reprezentacji. Z Cracovii powołani zostali: Kallman do reprezentacji Finlandii, Otar Kakabadze (reprezentacja Gruzji), Amir Al-Ammari (reprezentacja Iraku), a Ghita do kadry Rumunii. Nie będzie ich więc do dyspozycji trenera
„Pasy” w tej przerwie nie rozegrają żadnego meczu sparingowego. Druga drużyna ma swój mecz poza tym będzie czas na uporanie się z urazami i chorobami.
