Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cuda Jana Pawła II

Dorota Bonzel
Dariusz Gdesz
Nie wszystko, co nas spotyka, da się racjonalnie wytłumaczyć. Kiedy nauka nie potrafi przedstawić jednoznacznej odpowiedzi, zaczynamy myśleć o ingerencji siły wyższej. Mówimy, że niewytłumaczalne zjawisko jest wynikiem działalności Boga. Czy cuda można wyprosić modlitwą? Dorota Bonzel przypomina te, które przypisuje się wstawiennictwu Jana Pawła II.

W to, że cuda można wymodlić, nie wątpi siostra Benona z zakonu serafitek w Chodzieży. Zakonnica jest przekonana, że dzięki modlitwie o zdrowie zanoszonej do Jana Pawła II uniknęła operacji, choć lekarze twierdzili, że jest ona konieczna, by mogła chodzić.

Pewnego dnia 2008 roku, podczas pobytu w pilskiej klinice Ars Medical, zakonnica sięgnęła po "Gościa Niedzielnego". Okładkę gazety zdobił wizerunek Jana Pawła II. W środku był tekst o osobach, które zostały uzdrowione dzięki modlitwom do papieża. W nocy, po przeczytaniu artykułu, siostra postanowiła modlić się do Ojca Świętego o wstawiennictwo u Boga. Prosiła, by mogła chodzić o własnych siłach. Około godziny drugiej poczuła, że ból ustaje. Spróbowała usiąść na łóżku, potem ostrożnie wstała. Mogła chodzić! Płakała ze szczęścia...

Następnego dnia, podczas wizyty, siostra opowiedziała o wszystkim lekarzom. Po kolejnym badaniu tomografem komputerowym okazało się, że operacja nie jest potrzebna, że na razie wystarczy rehabilitacja. Dziś zakonnica wciąż prosi Boga o zdrowie, bo nie jest przesądzone, że w przyszłości zabieg nie będzie konieczny. Kręgosłup jeszcze czasami ją boli, ale nie przeszkadza to jej w normalnym funkcjonowaniu. I nawet jeśli czasem potrzebna jest tabletka przeciwbólowa, to już nie tak silna jak kiedyś, a siostra nie traci nadziei, że dzięki sile modlitwy nie trafi na stół operacyjny.

Słynna zakonnica
Osób, które wierzą, że Jan Paweł II czuwa nad nimi, jest wiele. Po śmierci papieża Polaka z całego świata płynęły sygnały o ludziach, którzy cudownie wyzdrowieli dzięki wstawiennictwu Jana Pawła II.
Najsłynniejszy przypadek, wybrany do przeprowadzenia procesu beatyfikacyjnego papieża, to uzdrowienie francuskiej zakonnicy Marie Simon-Pierre z choroby Parkinsona.

W dniu, kiedy Benedykt XVI rozpoczął proces beatyfikacyjny swojego poprzednika, siostry z zakonu, w którym przebywała Simon-Pierre, zaczęły modlić się do zmarłego papieża o zdrowie dla Marie. Jednak stan zakonnicy pogarszał się na tyle, że chciała zrezygnować z pełnienia swoich obowiązków.

Matka przełożona nie pozwoliła jednak jej na to, twierdząc, że Jan Paweł II jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. W tym samym dniu stan siostry Simon--Pierre zaczął się poprawiać: ustał ból, a gdy następnego poranka wybrała się do kaplicy, poruszała się z lekkością. Siostra nie miała wątpliwości: została uzdrowiona! Jednak niedawno pojawiły się informacje, że stan zakonnicy znów się pogorszył, a sceptycy twierdzą, że żadnego cudu nie było.

To Bóg jest od cudów
Czy jeśli reemisja choroby okaże się prawdą, beatyfikacja Jana Pawła II zostanie wstrzymana? Raczej nie, bo przecież nie brakuje świadectw cudów dokonywanych za jego wstawiennictwem. Nie brakuje ich również w Polsce i nie dotyczą one tylko osób duchownych.

Warto wspomnieć choćby tragiczną historię Arkadiusza z Opola, którego syn Mikołaj Józef, urodził się z ubytkiem w przegrodzie serca i brakiem ciągłości łuku aorty. U zaledwie tygodniowego dziecka przeprowadzono trudną operację, lecz mimo to stan dziecka był krytyczny.

Konieczna była kolejna operacja, a to było dla noworodka bardzo niebezpieczne. Jednak ojciec nie tracił nadziei i o pomoc zwrócił się do Jana Pawła II. Przy łóżku syna powiesił obrazek z jego podobizną oraz skrawek sutanny papieża, który udało mu się zdobyć. Przez cały czas rodzice modlili się i wierzą, że zdarzył się cud. I zdarzył się.

Doświadczenie cofnięcia się choroby stało się również udziałem proszącej o anonimowość innej siostry zakonnej z Wielkopolski. Przed kilkunastu laty zachorowała. Różne dolegliwości utrudniały jej życie. Była coraz słabsza. Lekarze nie byli w stanie nawet rozpoznać choroby, nie chcieli operować. Tymczasem dolegliwości nasiliły się tak bardzo, że myślała, iż nie ma dla niej ratunku.

Wówczas odważyła się i postanowiła zwrócić się z prośbą o modlitwę i o błogosławieństwo do Jana Pawła II. Potem wydarzenia potoczyły się szybko. Lekarze już nie mówili, że nie ma sensu operacyjne leczenie. Kolejna operacja usunęła wszelkie dolegliwości, a przede wszystkim ból. Dziś głęboko wierzy, że jej los odmienił się, dzięki błogosławieństwu i modlitwie papieża.

- Jan Paweł II nie lubił, gdy mówiono, że dzięki niemu wydarzył się cud. Powtarzał, że to Bóg jest od czynienia cudów, a człowiek nie jest do tego zdolny. Ale dzięki Jego bliskości z Bogiem, za Jego pośrednictwem i dzięki Jego modlitwie, ludzie cudownie zdrowieli - komentuje ksiądz Władysław Deryng, kapelan pilskiej kliniki Ars Medical.

Głęboko wierzy, że każda modlitwa, zwłaszcza ta, zaniesiona do Boga za pośrednictwem "naszego papieża" może zdziałać cuda i tę wiarę stara się zaszczepić w sercach chorych. A łatwo nie jest, bo u pacjentów najpierw rodzi się bunt i pretensja do Boga za to, że to ich dotknęła choroba.
Modlitwa czyni cuda
Podobnego zdania jest Alicja Graczyk, przełożona pielęgniarek na oddziale medycyny paliatywnej w Szpitalu Specjalistycznym w Pile. - Wiara i modlitwa sprawiają, że pacjent ma więcej sił. Nigdy nie wiadomo, czy osoba, która jest w ciężkim stanie, nie przeżywa kolejnych dni właśnie dzięki modlitwie - mówi z przekonaniem pielęgniarka.

- Przebywa u nas ciężko chory chłopczyk, którego stan był już tak zły, że jego ciałem prawie cały czas miotały drgawki. Niedawno przyjął on jednak Pierwszą Komunię Świętą, a pod jego poduszką leżą dary z Watykanu. Cała rodzina gorąco modli się o zdrowie chłopca i proszę wierzyć, dokuczliwe drgawki ustają!

W długoletniej pracy Alicji Graczyk nie zdarzył się jednak przypadek, by choroba całkowicie ustąpiła. Mimo to pielęgniarka jest przekonana, że modlitwa czyni cuda, bo pomaga walczyć z chorobą i daje nadzieję, której chorzy tak potrzebują.

Kolejnym dowodem w procesie beatyfikacyjnym papieża Polaka, dołączonym nie tak dawno do akt watykańskich, jest historia Glorii Marii z Częstochowy, dziecka, które miało nie żyć. Rodzice wierzą, że wydarzył się cud, a i lekarze mówią o tym głośno.

Ciąża przebiegała z komplikacjami: w 26. tygodniu płód przestał rosnąć, jego waga wynosiła zaledwie 467 gram. Po kolejnych badaniach okazało się, że rozwój dziecka zatrzymał się na 22. tygodniu ciąży. Szanse na przeżycie maleństwa były zerowe. Płód nie posiadał nerek i pęcherza, dziecko miało też poważną wadę serca. W tej sytuacji lekarze proponowali matce aborcję. Rodzice jednak z wiarą polecili dziecko Czarnej Madonnie i zmarłemu już Ojcu Świętemu. Dziewczynka przyszła na świat 1 lipca 2005 roku, trzy miesiące przed czasem. Żyje i rozwija się prawidłowo, a wszystkie schorzenia ustąpiły.

- Sporo osób modli się do Jana Pawła II i mówi mi o tym wprost. Ludzie szukają pomocy wszędzie, szukają wstawiennictwa u Boga i wierzą, że papież nie pozostanie obojętny na ich modlitwy. Są wierni, którzy twierdzą, że to właśnie dzięki zmarłemu Ojcu Świętemu pewne sprawy potoczyły się w dobrym kierunku - tłumaczy ksiądz Stanisław Oracz, dziekan pilski. Dodaje jednak, że należy być ostrożnym w mówieniu o cudach. - To, co niektórzy biorą za cud, może być tylko subiektywnym odczuciem, dlatego trzeba być ostrożnym - wycisza emocje.

Cudowna nadzieja
Specjalista w dziedzinie chirurgii onkologicznej dr Krzysztof Zając przyznaje, że cuda, a szczególnie te w medycynie, to trudny i drażliwy temat. - Zdarzają się jednak takie przypadki, które ciężko wytłumaczyć pod kątem medycznym. Sam spotkałem pacjenta, dla którego już nie było pomocy, a niespodziewanie wyzdrowiał i wrócił do domu - mówi.

- Nie wiem, czy było to działanie medycyny, czy coś więcej, jednak jestem skłonny uwierzyć w cud. Dlatego, gdy trafia do mnie pacjent w ciężkim stanie, nigdy nie mówię, że nie ma dla niego już szans, lecz daję nadzieję. Bo ona też może pomóc - dodaje.

Nawet jednak, jeśli nagłe ozdrowienia są tylko wynikiem wewnętrznej obrony organizmu, to jednak cud, dla wielu, pozostaje jedyną nadzieją. I trudno tę nadzieję odbierać, mówiąc o naturalnych przyczynach reemisji choroby. Medycyna zna cuda. I choć nie mamy pewności, czy niewyjaśnione ozdrowienie to sprawa ingerencji sił nadprzyrodzonych, czy pracy mózgu, który uruchomił dodatkowe siły do walki z chorobą, to jednak o cudach mówi się coraz chętniej.

Lekarze łatwiej przyznają, że mieli do czynienia z przypadkiem, którego wytłumaczyć nie potrafią, a wierni coraz żarliwiej wierzą. - Już ta sama, rosnąca wiara - to prawdziwy cud - podsumowuje ks. Józef Słowik, kustosz sanktuarium w Skrzatuszu.

Współpraca Katarzyna Warszta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska