List pani Barbary opublikowaliśmy w sobotnim wydaniu gazety. Napisała ona:
W Krakowie nie było czym oddychać, więcej w powietrzu było pyłów niż tlenu. Teraz nie jest wcale lepiej. Ale władze chowają głowę w piasek twierdząc, że urządzenia uległy awarii i nie jest tak źle. Teraz przynajmniej wiadomo, dlaczego urzędnicy nie chcą zamontować tablic świetlnych informujących, czym oddychamy i dlaczego tablice na przystankach MPK nie informują już o zanieczyszczeniu powietrza. Dla mnie są to działania celowe, narażające zdrowie i życie mieszkańców. Zastanawiam się, czy nie jest to sprawa dla prokuratury. Władze powinny ostrzegać o tzw. alarmie smogowym, ale tego nie czynią. Ludzie starsi wychodzą, zamiast siedzieć w domu, matki wyprowadzają niemowlaki na spacer, zamiast trzymać je w mieszkaniach. Prezydent i jego urzędnicy czekają chyba na wiatr, najlepiej halny.
Dzisiaj otrzymaliśmy list od Marka Gancarczyka. Rzecznik MPK-u wyjaśnia:
Komunikaty o stanie powietrza są umieszczane na 314 tablicach informacji pasażerskiej na przystankach oraz na monitorach w 120 tramwajach i 100 autobusach nieprzerwanie od 6 lipca 2015 roku.
Obecnie informacja przygotowana przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Krakowie jest dla pasażerów aktualizowana trzy razy dziennie o 6.15, 12.15 i 18.15.
W okresie zwiększonego poziomu zanieczyszczenia powietrza komunikaty są aktualizowane na tablicach informacji pasażerskiej na przystankach oraz na monitorach w pojazdach zdecydowanie częściej - co dwie godziny.
CZYTAJ TEŻ: Smog w Krakowie. Mieszkańcy protestowali przeciwko opieszałości władz