O tym, jak szybko zmienia się sytuacja w Wiśle, niech świadczy fakt, że w czwartek rano Dariusz Wdowczyk był w Myślenicach i zapowiadał dalszą pracę z zespołem. Owszem, sprawiał wrażenie człowieka mocno rozgoryczonego tym, że bez konsultacji z nim zwolniono jego asystenta Marcina Broniszewskiego i trenera bramkarzy Pawła Primela, ale nie chciał się do tego odnosić. Zapytany, czy był tym faktem zaskoczony, odparł jedynie:
- Oczywiście, że byłem, ale nie mam zamiaru tego komentować w jakikolwiek sposób.
Później jednak szkoleniowiec odpowiadał już spokojnie na pytania. - Trenera rozlicza się z wyników. Tych ani ja, ani drużyna nie mamy - powiedział. - Byłem już w różnych sytuacjach jako trener i zdaję sobie sprawę z tego, w jakiej jestem obecnie. Po udanym starcie w meczu z Pogonią przyszły trzy ciężkie wyjazdy, z których nie przywieźliśmy nawet punktu. To odebrało nam pewność siebie. Obawa przed kolejnym spotkaniem, brak pozytywnego nastawienia przełożyły się później na grę w kolejnych meczach. Atmosferę buduje dobry wynik. To jest klucz do wszystkiego, do głów zawodników. Trzeba przywrócić pewność siebie piłkarzom. Ona zniknęła, bo przegraliśmy sześć spotkań z rzędu.
Zobacz także. Wdowczyk o Węgrzynie: Ekspert Canal Plus mało widzi
W czwartek rano opowiadał też o recepcie na podniesienie morale drużyny i nie sprawiał wrażenia człowieka, który za chwilę ma wszystko rzucić i odejść z klubu. Wieczorem nie odbierał już telefonu. Odpisał jedynie SMS-em, że skontaktuje się z nami w piątek. Czy ogłosi wtedy, że odchodzi z Wisły? Bardzo prawdopodobne, biorąc pod uwagę wspomniane pożegnania z niektórymi pracownikami i zawodnikami. I nie ma tu nic do rzeczy fakt, że w czwartek klub oficjalnie dementował informacje o jego rezygnacji.
Bilans Wdowczyka w Wiśle to 9 zwycięstw, 3 remisy i 7 porażek.