Gustaw Fediów, właściciel firmy Monis, który rok temu kupił od Skarbu Państwa zadłużony dębicki PKS, pierwsze wypowiedzenia wręczył w pią-tek. Dzisiaj otrzymają je kolejni zatrudnieni w przedsiębiorstwie. Nie tylko kierowcy, ale również mechanicy i pracownicy administracji. Na tym jednak nie koniec zwolnień. Druga ich tura planowana jest bowiem na koniec września.
- To konsekwencja likwidacji nierentownych linii. Kilkakrotnie prosiłem wójtów i burmistrzów o to, aby zasiedli z nami do rozmów, ale nikt nie podjął tematu - skarży się Gustaw Fediów.
Od dzisiaj z rozkładu jazdy znika w sumie kilkanaście kursów autobusów, które docierały przede wszystkim do miejscowości w gminach Czarna, Dębica i Żyraków. W przypadku niektórych były to jedyne połączenia z Dębicą.
- Nierentowne linie dotowaliśmy do tej pory z dochodów na trasach, gdzie obłożenie było bardzo duże, na przykład z Dębicy do Rzeszowa. Niestety, gminy administrujące przystankami, zezwoliły na wielu trasach na dziką konkurencję. Autobusy innych przewoźników jeżdżą w tym momencie pięć minut przed naszymi, odbierając nam pasażerów, ale tylko tam i wtedy, gdzie obroty są największe. Nikt nie domaga się od tych przewoźników, aby w ramach rewanżu, wykonywali też kursy do miejscowości, gdzie z autobusów korzysta wprawdzie zaledwie kilka osób, ale jest to dla nich często jedyny sposób dotarcia do szkoły, urzędu czy do pracy - zauważa Fediów.
Jedną z takich osób jest Anna z Przerytego Boru w gminie Czarna.
- Nie mam prawa jazdy, a rowerem codziennie jechać do Dębicy, to jednak trochę za daleko. Nie wiem jeszcze, jak będę dojeżdżać od poniedziałku do pracy. Liczę na to, że autobus jednak zostanie - mówiła w piątek.
Właściciel PKS-u zwracał się do samorządów, aby w porozumieniu z przewoźnikami opracowały wspólny regulamin korzystania z przystanków oraz uzgodniły rozkłady jazdy korzystne dla pasażerów. Według jego koncepcji, autobusy na najbardziej obleganych liniach miałyby kursować w odstępach minimum 20-30-minutowych, aby wyeliminować podbieranie sobie nawzajem pasażerów.
- Takie działania mogłyby zostać uznane za próby ograniczania konkurencji. Pan Fediów nie może narzucać komuś swoich zasad. Rynek, w tym również przewozów publicznych, jest wolny, a konkurencja jest korzystna dla pasażerów, bo mogą wybierać tych przewoźników, którzy oferują im lepsze warunki podróży i niższe ceny biletów - mówi Robert Mucha, wójt Jodowej, przewodniczący Konwentu Wójtów i Burmistrzów Powiatu Dębickiego.
Jego zdaniem, właściciel PKS-u zamiast likwidować nierentowne kursy, powinien zainwestować i kupić kilka busów.
- Wysłanie dużego autobusu po kilku pasażerów rzeczywiście nie jest rentowne, ale już busa, to mogłoby się opłacać - twierdzi Mucha.
Nie wyklucza jednak, że wójtowie z Fediowem ostatecznie się spotkają w lipcu, aby zapobiec kolejnym likwidacjom nierentownych linii, które właściciel PKS-u chce przeprowadzić na początku października. - Zagrożonych jest kilkanaście kolejnych połączeń - mówi Gustaw Fediów.
Od poniedziałku nowy rozkład
W nowym rozkładzie jazdy autobusów dębickiego PKS-u, który wchodzi w życie dzisiaj, ubyło w sumie kilkanaście połączeń.
Autobusy przewoźnika nie będą już kursować na liniach: Dębica - Borek Wielki, Dębica - Przecław, Dębica - Radomyśl Wielki,
Dębica - Laskowa, Dębica - Łupiny, Dębica - Czarna przez Pilzno i Żdżary, Dębica - Czarna przez Chotową, Dębica - Czarna przez Borową, Dębica - Przeryty Bór.
Gmina Czarna rozmawia z Miejskim Przedsiębiorstwem Komunikacyjnym w Dębicy, aby prze-dłużyć kursy autobusów miejskich do niektórych miejscowości gminy Czarna, m.in. do Błyszczówki.
WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CZY JESTEŚ PRAWDZIWYM KRAKUSEM?"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!