Czwartek, środek dnia. W stacji narciarskiej Limanowa-Ski pracują wszystkie wyciągi, ale na stoku pustki. Na parkingu raptem kilka samochodów, głównie z rejestracjami krakowskimi. A przecież trwają jeszcze ferie na Mazowszu. Jest przerwa semestralna na uczelniach.
Limanowa: prokuratura zbada czy sąsiedzi grozili Romom
Podobnie sytuacja wygląda na niedalekich stokach Śnieżnicy i Lubomierza. Nieco lepiej jest jedynie w Laskowej, gdzie obok stacji działają dwa hotele dla narciarzy.
- Stacja powinna zarabiać w pełni sezonu, choćby po to, żeby dokończyć budowę hotelu przy dolnym wyciągu - narzeka na niską frekwencję Grzegorz Osinko, kierownik Limanowa-Ski. - Stok wciąż naśnieżamy. Sytuację ratują soboty i niedziele, kiedy narciarzy jest zdecydowanie więcej.
Jarosław Pulkowski z Warszawy najpierw wybrał się na narty do Zakopanego. Szybko wyjechał, bo wszędzie kolejki. Liczył ze znajomymi na mniejszy tłok w okolicach Limanowej. - Planowaliśmy tutaj przyjazd większą grupą. Część zrezygnowała jednak na wieść o tym, że brakuje hoteli w samej Limanowej - mówi. - Teraz mieszkamy w domu weselnym w Mordarce, ale musimy go opuścić w piątek, bo jest tam wesele.
Smutną obserwację potwierdza Stanisława Obrzut, dyrektorka Limanowskiego Domu Kultury. - Turystów byłoby więcej, gdyby nie brakowało miejsc hotelowych - przyznaje. - W naszym hotelu Siwy Brzeg jest 50 miejsc, a w drugim hotelu Jaworz tylko 60. To stanowczo za mało.
Zagłosuj na Najbardziej Wpływową Kobietę Małopolski
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: W Małopolsce kradnie się najchętniej niemieckie auta
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy