Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Dobra zmiana" i całkiem niezła awantura. Krakowski Festiwal Filmowy odniósł się do zarzutu autocenzury

Aleksandra Suława
Aleksandra Suława
Trwa zamieszanie wokół „Dobrej zmiany” - dokumentu, którego Krakowski Festiwal Filmowy nie wpisał do programu. Reżyser zarzuca KFF autocenzurę. Organizator zaprzecza i wydaje oświadczenie.

Przypomnijmy: dwa tygodnie temu „Gazeta Wyborcza” poinformowała, że Krakowski Festiwal Filmowy nie zdecydował się na wpisanie do programu imprezy, pokazu dokumentu Konrada Szołajskiego „Dobra Zmiana”, ukazującego przemiany jakie zaszły w polskim społeczeństwie na przestrzeni ostatnich lat. Reżyser w tej decyzji dopatrywał się autocenzury. KFF zarzuty odpierał, tłumacząc, że film nie przeszedł selekcji z powodów formalnych (festiwal koncentruje się na premierach, a film był już w Polsce prezentowany). Ostatecznie, projekcja filmu odbędzie się 1 czerwca o godz. 18 w MOCAK. Zorganizuje ją miasto.

Kłótnia zamiast debaty?

Końca sporu jednak nie widać. Na stronie Tygodnika „Polityka” ukazał się tekst Wojciecha Kałużyńskiego, w którym autor stwierdza, że KFF przestaje być ważnym miejscem dla polskiego dokumentu. „[impreza] dobrowolnie rezygnuje z istotnej części własnej tożsamości. Wybiera konformizm, filmy bezpieczne, które sponsorów i mecenasów nie odstraszą” - pisze Kałużyński w tekście "Dobra zmiana", czyli dokument wyklęty?.

Czwartkowa,z organizowana przez KFF debata „Cenzura czy autocenzura? Konformizm czy eskapizm? Dlaczego polski dokument nie opisuje – z nielicznymi wyjątkami – rzeczywistości politycznej?” z merytorycznej rozmowy w finale przerodziła się w emocjonalną dyskusję. Szołajski po spotkaniu na swoim profilu na Facebooku napisał: „najpierw przez 2 godziny nie zostałem dopuszczony do głosu (…). A kiedy już mogłem coś w końcu powiedzieć, bo była wreszcie chwila ciszy i odniosłem się m.in. do braku środków na takie filmy, które jednak powstają - i zjawiska cenzury, eliminującej je z festiwalu, Pan Dyrektor Krzysztof Gierat i Pani Kurator Anita Piotrowska dalszą wypowiedź mi uniemożliwili, w ten sposób cenzurując to, co próbowałem powiedzieć…”.

Festiwal odbija piłeczkę

W reakcji na te wydarzenia, KFF wydał oświadczenie, w którym powtarza przytaczane już wcześniej argumenty, uzasadniające odrzucenie przez selekcjonerów „Dobrej zmiany”. Organizatorzy odbijają tez piłeczkę, sugerując że całe zamieszanie może mieć na celu promocję filmu. „Reżyser, który całą tę awanturę wywołał, doskonale wcielił się w rolę męczennika systemu. Twórcy skwapliwie wykorzystują okazję, aby kosztem dobrego imienia i pozycji festiwalu promować film, którego premiera miała miejsce ubiegłej jesieni i nie odbiła się szerokim echem wśród publiczności i mediów" – czytamy w oświadczeniu. - "Zasmuca nas fakt, że w dzisiejszych czasach tak łatwo jest podważyć autorytety i zdyskredytować decyzje doświadczonych gremiów eksperckich, przypisując im motywy polityczne. Te treści rozprzestrzeniają się szybciej przez bezrefleksyjne powielanie niezweryfikowanych informacji w mediach społecznościowych". Pełną treść oświadczenia publikujemy na końcu artykułu.

Środowisko filmowe zabiera głos

Cała sprawa budzi emocje nie tylko reżysera i KFF, ale środowiska filmowego w ogóle.

- Dramat reżysera dokumentalisty. Nie dość, że zrobił średnio udany film, to jeszcze dzieło to odrzuciła komisja selekcyjna ważnego festiwalu w Krakowie. Czyli nieszczęścia chodzą parami. Co innego gdyby odrzucony film był wybitny, albo gdyby go przyjęli do konkursu, mimo, że słaby. A tak, to co począć? - komentuje dziennikarka filmowa, Joanna Sławińska. - A teraz serio. Moim zdaniem, dokument Konrada Szołajskiego nie jest filmem dobrym. Mimo to wytoczono przeciwko festiwalowi zarzuty prewencyjnej autocenzury. Tymczasem film „Dobra zmiana” nie jest wcale ostry czy radykalny, nie jest krytyczny wobec władzy, więc ten zarzut pozbawiony jest sensu. A nawet gdyby był krytyczny, to temat filmu nie może być jedynym kryterium jego oceny. Dochodzimy do absurdu. Czy tak to teraz będzie, że jak festiwal odrzuci film, oceniając go jako słabszy od innych zgłoszonych, to ma się liczyć z dorabianiem mu cenzorskiej gęby? Jeśli reżyser zrobi film kiepski, nieudany, ale ostro krytyczny, to będzie krzyczał: "Co, nie weźmiecie? Nie weźmiecie?! Boicie się?" - i order za odwagę murowany. Pomysł na promocję filmu, którego inaczej nikt by nie zauważył, znakomity. Tak to będzie? Mam nadzieję, że nie.

W podobnym tonie wypowiada się operator i reżyser, Marcin Koszałka. - My, twórcy dokumentów jesteśmy wyjątkowo wyczuleni na każda próbę ograniczania wolności wypowiedzi. Dlatego wiemy, ze słów cenzura i autocenzura nie wolno nadużywać. A w tym przypadku dochodzi właśnie do takiego nadużycia, tym bardziej niesmacznego, ze jego adresatem jest jeden z najbardziej neutralnych i obiektywnych festiwali filmowych - komentuje.

***

Oświadczenie Krakowskiej Fundacji Filmowej, organizatora Krakowskiego Festiwalu Filmowego, w sprawie filmu „Dobra zmiana”

Szanowni Państwo,

W ostatnich dniach Krakowski Festiwal Filmowy stał się przedmiotem bezpardonowych ataków. Twórcy filmu „Dobra zmiana”, który nie zakwalifikował się do programu 59. KFF, zarzucają nam stosowanie cenzury. Chcemy jednoznacznie stwierdzić, że przy układaniu programu zawsze kierujemy się wyłącznie względami merytorycznymi oraz własnymi, niezależnymi wyborami.
Film Konrada Szołajskiego nie został zakwalifikowany do programu tegorocznego festiwalu ze względu na negatywne oceny selekcjonerów oraz fakt, że jest szeroko dostępny w internecie na VOD, na DVD, a także od jesieni ubiegłego roku był pokazywany na festiwalach i w kinach w całej Polsce.
Krakowski Festiwal Filmowy jest na ekskluzywnej liście imprez kwalifikujących do Oscara w kategoriach krótkometrażowych (fabuła, animacja, dokument) oraz pełnometrażowego filmu dokumentalnego, a także rekomenduje do Europejskiej Nagrody Filmowej w tych samych kategoriach. Każdego roku do selekcji zgłaszanych jest około 3000 filmów z całego świata, z tego niecałe 200 trafia do programu. Utrzymanie tak wysokiej pozycji w świecie wymaga od nas poszukiwania filmów nowych, pokazywanych premierowo na naszym festiwalu. Z powodów oczywistych dotyczy to głównie filmów polskich, dla których krakowski festiwal jest szansą na zaprezentowanie się gościom zagranicznym. Wiele z nich właśnie tutaj rozpoczyna karierę międzynarodową.
Gdyby film Konrada Szołajskiego był dziełem wybitnym albo co najmniej wyjątkowym, zapomniałbym o tym, że nie spełnia podstawowych wymogów Krakowskiego Festiwalu Filmowego. Ale film Konrada Szołajskiego wybitny nie jest, mało tego - spotkał się z jednoznacznie negatywną oceną selekcjonerów i nie otrzymał tzw. rekomendacji, która obliguje mnie do zapoznania się z takim tytułem i rozważenia jego udziału w programie. Warto dodać, że komisja selekcyjna składa się z osiemnastu osób reprezentujących aktywnych filmowców, krytyków filmowych i filmoznawców, a proces selekcji jest wieloetapowy. Mimo braku rekomendacji film obejrzałem, ponieważ znałem projekt już na etapie realizacji, jako że producent festiwalu, Krakowska Fundacja Filmowa, którą prowadzę, opiekowała się nim od początku, promując go na zagranicznych wydarzeniach branżowych, co zostało nawet odnotowane w napisach końcowych, gdzie pojawiają się podziękowania dla naszej fundacji i dwóch koleżanek z zespołu.
Dopiero na dwa dni przed rozpoczęciem festiwalu, dotarła do siedziby naszej fundacji petycja dotycząca filmu „Dobra zmiana” podpisana przez 40 podmiotów – osób i organizacji oraz 250 internautów. Wymownym jest, że wśród osób, które złożyły swój podpis pod listem z imienia i nazwiska nie ma ani jednego dokumentalisty.
Reżyser, który całą tę awanturę wywołał, doskonale wcielił się w rolę męczennika systemu. Twórcy skwapliwie wykorzystują okazję, aby kosztem dobrego imienia i pozycji festiwalu promować film, którego premiera miała miejsce ubiegłej jesieni i nie odbiła się szerokim echem wśród publiczności i mediów.
Zasmuca nas fakt, że w dzisiejszych czasach tak łatwo jest podważyć autorytety i zdyskredytować decyzje doświadczonych gremiów eksperckich, przypisując im motywy polityczne. Te treści rozprzestrzeniają się szybciej przez bezrefleksyjne powielanie niezweryfikowanych informacji w mediach społecznościowych.
Szołajski jako jedyny filmowiec zajął się w pełnometrażowym filmie dokumentalnym tematem naszego totalnego rozwarstwienia społecznego i poróżnienia politycznego, ale czy to oznacza, że jego film powinien być traktowany szczególnie i poza wszelkimi kryteriami, bo „na bezrybiu i rak rybą”?
Jako dyrektor festiwalu, tego festiwalu, wiem, ile ważą moje coroczne decyzje programowe, toteż staram się podejmować je bardzo odpowiedzialnie i co najważniejsze w tym kontekście – nigdy ich nie zmieniam, bez względu na rodzaj interwencji i z której strony się pojawiają.

Z poważaniem,
Krzysztof Gierat - prezes Fundacji i dyrektor Festiwalu
Barbara Orlicz-Szczypuła - wiceprezes Fundacji i dyrektor biura programowego Festiwalu
oraz zespół Krakowskiego Festiwalu Filmowego

WIDEO: Krótki wywiad. Kosmiczna misja magistratu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: "Dobra zmiana" i całkiem niezła awantura. Krakowski Festiwal Filmowy odniósł się do zarzutu autocenzury - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska