Pytania o miejsce kolejnych występów i rezerwację miejsc są jednak zupełnie niestosowne, bo duch burd sejmikowych, Siczy zaporoskiej albo (w zależności od punktu widzenia) Czesława Kiszczaka bądź nawet Andrzeja Leppera - jak dobrze wiadomo - wionie, kędy chce. Nie ma obaw: na pewno jeszcze nas postraszy tego lata! Samiśmy tych posłów wybierali, a za popełnione błędy trzeba płacić. Czy jednak starczy pamięci do następnych wyborów?
My też chcemy się pobawić, choć w piaskownicy - zamiast wiaderek - mamy kieliszki
Lecz w końcu nawet niezmordowany Jacek Kurski (choć to trudne do wyobrażenia) uda się gdzieś
na wypoczynek i zostaniemy zdani na siebie samych. To jest bez wątpienia przerażające. Czy sielską ciszę sezonu ogórkowego przerywać będzie od czasu do czasu tylko hałas wiadomych samolotów przemianowanych ostatnio z powodu licznych awarii i ogólnej niechęci do latania na Fuj-16? Stanowczą odpowiedź dał piłkarz Radosław Majdan, wraz z dwoma kolegami wszczynając w stanie nietrzeźwym burdę z interweniującą policją. Nie jest w końcu ważne, kto kogo mocniej pobił - wyjaśni to sąd - ważna jest intencja.
Wyraził ją najjaśniej Cezary - brat piłkarza - komentując aresztowanie szczęśliwego małżonka Dody; nie wiadomo czy aktualnego, czy już byłego, bo wynik sprawy rozwodowej trzymany jest
w dyskrecji. "Lato jest po to, aby się zabawić" - powiedział. "Jak ktoś chce spać, niech jedzie
do sanatorium". Właśnie! "Liczy się futbol i dobra zabawa", pod którym to hasłem nieco lepsi
od Majdana piłkarze ponieśli niesławną klęskę wiedeńską. My też chcemy się pobawić, chociaż
w naszej piaskownicy - zamiast wiaderek i pieluszek - mamy kufle albo i kieliszki. Ale tak samo wrzeszczymy i co pewien czas latamy na skargę, chociaż za starym na przedszkolankę pozostaje tylko telewizja albo policja, lecz do obu też nie dorośliśmy. "Pokazał nam Zbyszek Ziobro, jak się bawić mamy" - możemy zanucić.
No, bo proszę: niby-poseł, były minister, a jak wesoło rozkręcił zabawę w Sejmowej Komisji Regulaminowej, proponując jej ciuciubabkę w Krakowie. A potem uliczna rozrywka w Sopocie
i ledwie wrócił do Warszawy, już się poskarżył w telewizji na obecnego ministra, że popchnął dziennikarza do samobójczej próby. Zabawowi chłopcy mają krótką pamięć, więc zapomniał, że sam przyczynił się do samobójstwa - niestety, udanego - Barbary Blidy, i jeszcze sugerował, że ten, kto targnął się na życie, ma coś na sumieniu. Nie miejmy doń pretensji, przecież dzieci (nawet duże) nie wiedzą, że brzydkie jest wyśmiewanie cudzego nieszczęścia i żałoby. Albo prezydent Olsztyna (obecnie w ciupie), jak wciągnął do pikantnej zabawy to senne miasto? Jeden z PiS, drugi z PO - obaj siebie warci. Czarek i Radek mają się na kim wzorować.
Bo naszą najstraszniejszą i najgłębiej skrywaną tajemnicą jest strach przed spotkaniem z samym sobą w ciszy, spokoju i zamyśleniu; dlatego tak wabi nas hałaśliwy ubaw, dlatego tak pragniemy być zabawiani, dlatego tak głośno i bezmyślnie krzyczymy. Na co dzień zbyt jesteśmy zapracowani, zbyt obciąża nas majdan (przez małe "m") zawodowych i domowych obowiązków, by znaleźć wolną chwilę na zastanowienie i pytanie o sens. Wakacje są jedynym czasem, kiedy moglibyśmy ten majdan odstawić, wsłuchać się w swoją duszę, swoje sumienie i trochę tam posprzątać. Dlatego życzę wszystkim, aby w lesie zobaczyli strzelistość przypominającą sklepienie gotyckiego kościoła,
w górach monument, wobec którego maleją nasze codzienne sprawy, nad morzem (byle nie
na gwarnej plaży!) milczącą nieskończoność żywiołu. Czy mamy jednak dość odwagi na takie spotkanie? Czy w ogóle do tego dojrzeliśmy?