Wręczenia odznaczeń dokonał komendant Wojskowej Komendy Uzupełnień w Nowym Targu ppłk Andrzej Bandoła. W uroczystości wziął również udział Andrzej Gąsienica Makowski, starosta tatrzański.
Obydwa dznaczenia wojskowe mają charakter pamiątkowy. Są one przyznawane od 1 stycznia 2008 roku i nadawane żonierzom polskiego kontyngentu wojskowego w Afganistanie i Iraku.
Dwudziestoośmioletni starszy szeregowy Rafał Zachwieja w Iraku był strzelcem wyborowym. Na ośmiomiesięczną misję wyjechał w styczniu 2004 roku. Brał udział w patrolach i szkoleniach policji irackiej. Był też pisarzem (wypełniał dokumenty) i zajmował się zaopatrzeniem.
Jak mówi, na pewno służba na misji była dla niego dobrą szkołą życia. W wielu aspektach zmienił swoje nastawienie do wielu rzeczy.
Czy misje w krajach objętych konfliktem, będących zarodkiem terroryzmu, są potrzebne?
- Tamta społeczność nie poradzi sobie sama, to widać gołym okiem - opowiada starszy szeregowy Zachwieja. - Wojska pomagają tym krajom stanąć na nogi. Ci ludzie sami sobie na pewno nie dadzą rady. Tam jest potrzebny zewnętrzny arbiter, taką rolę pełnią wojska sojusznicze. Dużo czasu upłynie zanim zapanuje tam pokój.
Według Zachwiei skuteczną bronią terrorystów jest zastraszanie zwykłych mieszkańców.
- Ci ludzie chcieliby na pewno tam żyć normalnie - twierdzi odznaczony góral. - Przytoczę przykład takiej sytuacji. Wjeżdżamy do jednej z wiosek. Nasze auta są oblegane przez dzieci i dorosłych. Rozdajemy im coca-colę, słodycze, piłki. Nagle pojawiają się dwa auta, na widok których wszyscy znikają. Możemy się jedynie domyślać, że ludzie z tych aut obserwują, kto z mieszkańców z nami rozmawiał.
Jak mówi Zachwieja, w przekazach medialnych z Iraku czy Afganistanu mało mówi się o zwykłych potrzebach mieszkańców, tych codziennych - pracy i zabezpieczeniu bytu rodzinie.
- Jest głośno tylko o wybuchach i atakach terrorystów - mówi Zachwieja. - Trzeba też wiele mówić o tym, w jakich warunkach żyją ci ludzie, że nie mają kanalizacji, piją wodę z rzeki, do której wcześniej trafiają ścieki z ich domów. Irak to naprawdę zwykły kraj, zwykłych ludzi. Tych bardziej i mniej religijnych, tyle że z garstką oszołomów, którzy nadają ton.