Turyści z Półwyspu Arabskiego w Zakopanem nie są nowością. Pojawiają się regularnie od kilku lat. W czasie pandemii – ze zrozumiałych względów – nastąpiło osłabienie ich wizyt. Gdy koronawirus minął, Arabowie wrócili do Zakopanego.
Teraz, jak mówi Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej, wszystko wskazuje na to, że to może być rekordowe lato jeśli chodzi o turystów z Arabii Saudyjskiej, Kuwejtu czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich. - Na ten moment szacujemy, że nasi przedsiębiorcy mają o ok. 20 proc. rezerwacji więcej od tych klientów niż w analogicznym okresie ubiegłego roku – mówi Wagner.
Wzrost rezerwacji to efekt uruchomienia nowych połączeń lotniczych z tamtego regionu świata do Polski. Chodzi nie tylko o zwiększenie częstotliwości lotów, ale także o nowe lotniska, w nowych miejscowościach świata arabskiego, które dotychczas nie obsługiwały połączeń z naszą częścią Europy.
Choć pod Giewontem już widać gości z krajów arabskich, to główny czas ich wypoczynku w górach przypada na lipiec i sierpień, ale także coraz częściej na miesiące jesienne.
- Rozwój tej destynacji turystycznej dla mieszkańców Półwyspu Arabskiego rozwija się wręcz modelowo. Nadal mamy tendencję wzrostową. Szacujemy, że wzrost potrwa jeszcze od 2 do 5 lat. Obecnie jesteśmy już na takim stadium rozwoju, że ten ruch rozwija się na kolejne miejscowości w Polsce. Stąd m.in. informacje, że turyści z krajów arabskich rezerwują w tym roku pobyty także w kurortach nad naszym Bałtykiem – mówi Wagner.
Dodaje on, że wiele rodzin arabskich wraca do Zakopanego kolejny rok z rzędu. - Słyszałem od hoteli o klientach, którzy są po 3-4 razy. Jeden z luksusowych hoteli ma przypadek rodziny, która przyjeżdża do Zakopanego już po raz siódmy – mówi Wagner.
Turystów z krajów arabskich można już spotkać w dzielnicach na obrzeżach miasta – np. na Olczy, czy Cyrhli. Ale także w sąsiednich wioskach – np. w Kościelisku.
- Ja co prawda nie prowadzę hotelu, a zwykły mały pensjonat. A też mam gości z Półwyspu Arabskiego i to każdego roku. Gdy zaczynali tutaj przyjeżdżać, mam wrażenie, byli to ludzie bardziej rygorystyczni, jeśli chodzi o przestrzeganie swoich praw i zwyczajów. Pamiętam, jak mój mąż nie mógł dogadać się z Arabem, który przyjechał. Turysta nie mówił w ogóle po angielsku. W tym języku za to świetnie mówiła jego żona. Ale ona nie mogła wysiąść z samochodu, przy którym stał mój mąż. Dlatego rozmowa toczyła się przez lekko uchylone, przyciemniane oko w samochodzie. Mój mąż mówił do niej po angielsku, a ona tłumaczyła to swojemu mężowi po arabsku. I wszystko przez tę szparę w drzwiach samochodowych. Kobieta wysiadła z auta dopiero gdy mąż od nich odszedł – mówi pani Maria, właścicielka małego pensjonatu w Zakopanem. Teraz, jak dodaje, turyści ci wydają się być bardziej liberalni. - Kobiety już same mogą wychodzić z domów, jeżdżą samochodami, chętnie rozmawiają z nami. Są bardziej otwarci na kontakty – dodaje.
Dla branży turystycznej w górach goście z krajów arabskich to bardzo dobrzy klienci, na których można dobrze zarobić. Dlatego coraz więcej firm próbuje wyjść naprzeciw egzotycznym turystom. W rozmaity sposób. Tłumaczą swoje oferty na język arabski – wykorzystując przy tym nie tylko translatora Google, ale także sztuczną inteligencję w postaci np. ChatGPT.
Już przed rokiem pojawiały się w restauracjach dania metodą halal i niewielkie informacje w menu w języku arabskich. W tym roku z kolei przy zakopiance pojawił się nawet billboard reklamujący restaurację w Zakopanem – w całości napisany w języku arabskim.
- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- "Bangladesz" na Siwej Polanie. Buda za budą, pamiątki, kiełbaski i lane piwo
- To był kiedyś legendarny budynek na Krupówkach. Dziś w budynku hula wiatr
- Tatry. Legendarny Mnich - marzenie turystów i taterników [NIESAMOWITE ZDJĘCIA]
- Jak wyglądało Zakopane 30 lat temu i jak wygląda teraz? Miasto bardzo się zmieniło
- Tatry. Remonty szlaków idą pełną parą. To ciężka ręczna robota [ZDJĘCIA]
