Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektor POLADA: W działaniach WADA nie ma globalnej rusofobii (Rozmowa)

Dominik Owczarek, twitter: @d_owczarek
eastnews
Michał Rynkowski, dyrektor POLADA: Decyzja WADA o odwieszeniu Rosjan nie została szerzej skonsultowana.

W połowie 2017 roku weszła w życie ustawa o zwalczaniu dopingu w sporcie. Jaki jest bilans pierwszego pełnego roku funkcjonowania Polskiej Agencji Antydopingowej?
Można ocenić go jako bardzo korzystny. Przeprowadziliśmy rekordową liczbę kontroli antydopingowych - zrealizowaliśmy ich prawie 3900. Sportowcy mają również prawo do rozpoznania swoich spraw przez niezależnie funkcjonujący Panel Dyscyplinarny przy POLADA. Mocno rozwija się działalność śledcza. Aktualnie prowadzimy szereg postępowań, które możliwe, że przełożą się na postawienie zarzutów konkretnym zawodnikom, trenerom, ale też lekarzom. W wielu z nich nadal zbieramy materiały dowodowe. Bez wątpienia część z tych spraw w końcu znajdzie finał przed panelem dyscyplinarnym przy POLADA.

O 1 stycznia można dostrzec zmianę w liście substancji i metod zabronionych. Do jakich zasadniczych poprawek doszło w porównaniu z rokiem ubiegłym?
Pojawiły się dodatkowe przykłady substancji zabronionych, a pewne aspekty zostały również technicznie doprecyzowane. Zmiany jednak nie mają charakteru rewolucyjnego, lecz są kontynuacją linii przyjętej w 2017 roku przez Światową Agencję Antydopingową.

Jakie trendy można dostrzec wśród naszych dopingowiczów?
Największym zagrożeniem są dzisiaj wlewy dożylne. Sportowcy nieraz bezrefleksyjnie przyjmują kroplówki o niedozwolonej objętości. Robią to również w miejscach, które nie są przygotowane do świadczenia tego typu usług. Należą do nich m.in. salony masażu bądź kliniki nieposiadające uprawnień do realizacji tego typu procedur medycznych. W takich sytuacjach zawodnikom mogą grozić nie tylko konsekwencje antydopingowe w postaci czterech lat dyskwalifikacji, ale też poważne reperkusje zdrowotne wynikające z błędów lekarskich lub zanieczyszczeń przyjmowanych wlewów.

W jaki sposób polscy sportowcy najczęściej próbują oszukiwać?
Zdarzają się przypadki przeciągania kontroli antydopingowych przez zawodników łudzących się, że kontrolerzy po pewnym czasie odstąpią od kontynuowania procedury. Zwlekanie trwa nieraz od kilku do kilkunastu godzin, jednak trudno oczekiwać odpuszczenia w tego typu sytuacji. W dalszym ciągu popularną metodą jest przemycanie "czystego" moczu, chowanej w pojemnikach, a nawet prezerwatywach. Nawet w zeszłym roku zdarzyła się próba przelania płynu do kubka zbiorczego, jednak zostało to zauważone przez kontrolerów mających obowiązek monitorowania drogi oddawania moczu.

Jakie najbardziej oryginalne tłumaczenia można dostrzec wśród domniemanych oszustów?
Najczęstsze tłumaczenia dotyczyły stosowania medycznego bądź zanieczyszczonych odżywek. Należy oczywiście podkreślić, że wersje zawodników w niektórych przypadkach okazują się prawdziwe. Najbardziej absurdalnym przykładem było jednak stwierdzenie, że substancja zabroniona dostała się do organizmu zawodniczki w wyniku stosunku seksualnego, a partner zawodniczki miał ją zażywać. Wersja wydarzeń uległa później zmianie. Zawodniczka przyznała, że lek stosowany był w celach terapeutycznych.

Czy niespełna 10 milionów złotych rocznie na walkę z dopingiem stanowi kwotę umożliwiającą skuteczną eliminację problemu oszustw?
Pozwala ona na skuteczniejsze działania POLADY, służb oraz nowo powołanego Polskiego Laboratorium Antydopingowego. Dodatkowe środki finansowe umożliwiłyby jeszcze lepsze działania śledcze oraz możliwość zatrudnienia dodatkowych osób. Sytuacja prezentuje się obecnie lepiej niż jeszcze kilka lat temu przed przekształceniem Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie w POLADA.

Co zadecydowało o zmianie na lepsze?
Najdobitniejszym aspektem jest znaczący progres dotyczący wymiany informacji z policją i prokuraturą. Współpraca czysto teoretyczna w końcu stała się realną. Warto też wspomnieć, że kontrolerzy antydopingowi uzyskali status funkcjonariuszy publicznych, co wprowadziło ich zaostrzoną odpowiedzialność w wypadku potencjalnego wykrycia czynów korupcyjnych. Ich zeznania zyskały również o wiele istotniejszy walor dowodowy, niż miało to miejsce przed wejściem ustawy o zwalczaniu dopingu w sporcie. Istotną zmianą było wydzielenie laboratorium z Instytutu Sportu PIB. Funkcjonuje ono teraz jako niezależna jednostka w stosunku do instytutu, który świadczy usługi na rzecz sportu profesjonalnego. W takiej sytuacji mogło dochodzić do konfliktu interesów. Nawet jeśli wcześniej nie zaobserwowano tego typu problemów, zmiana była pożądana ze względu na standardy Światowej Agencji Antydopingowej.

Pod koniec ubiegłego roku Bartłomiej Bonk otrzymał srebrny medal olimpijski wskutek dyskwalifikacji rywala przyłapanego na dopingu. Czy w najbliższych latach można spodziewać się kolejnych spóźnionych prezentów dla lub od polskich olimpijczyków?
W wypadku zażywania dopingu przez sportowców można zaobserwować tendencję spadkową, jednak podnoszenie ciężarów w wymiarze globalnym nadal jest dyscypliną, w której nadużycia pojawiają się często. Mowa głównie o reanalizach próbek, które były pobierane przed kilkoma laty. Jest to znacznie częstszy przypadek niż przyłapanie w trybie bieżącym - jak miało to miejsce w wypadku braci Zielińskich.

Za kilka miesięcy w Katowicach czeka nas Światowa Konferencja Antydopingowa WADA. Jakie są oczekiwania wobec tego wydarzenia w perspektywie ogólnoświatowej walki z dopingiem?
Dla środowiska antydopingowego jest to najważniejsze wydarzenie. Czeka nas m.in. decyzja ws. nowelizacji Światowego Kodeksu Antydopingowego. Aktualnie trwają konsultacje dotyczące jego treści. W listopadzie zostanie przedstawiona oficjalnie zatwierdzona wersja przez Światową Agencję Antydopingową. W konferencji uczestniczą nie tylko przedstawiciele laboratoriów bądź narodowych agencji, ale także członkowie międzynarodowych federacji sportowych i przedstawiciele Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Katowice na chwilę będą mogły stać się stolicą światowego sportu. Z polskiego punktu widzenia istotne może być też przekazanie urzędu prezydenta WADA. Nie jest tajemnicą, że minister sportu Witold Bańka jest kandydatem na to stanowisko.

Jak organizacja wydarzenia może przełożyć się na poprawę systemu walki z dopingiem w perspektywie krajowej?
Trudno o lepszy pretekst do wzmacniania polskiego systemu antydopingowego. Chodzi zarówno o jakość realizowanych przez nas programów, w zakresie kontroli, działań edukacyjnych oraz współpracy międzynarodowej.

Czy Pana zdaniem ewentualny wybór ministra Witolda Bańki na szefa WADA zwiększy wpływ Polski na funkcjonowanie w światowej centrali?
Nie pozostałoby to bez znaczenia, jednak należy pamiętać o niezależności Światowej Agencji Antydopingowej, która funkcjonuje ona na zasadzie konsensusu osiąganego przez ruch sportowy i rządy państw.

Który region świata stanowi obecnie najpoważniejsze wyzwanie w walce z dopingiem?
Obecnie WADA znajduje się na zakręcie. Organizacja nie była przygotowana do rozpatrywania tak poważnego procederu, jakim było systemowe wspomaganie dopingowe w Rosji. Wydawało się, że o postępowaniu znanym z czasów NRD będzie można mówić już tylko jako o historii. Mogliśmy jedynie domniemywać, że niektórzy rosyjscy zawodnicy są nieuczciwi, ale nikt nie spodziewał się takiej skali działań. Oczywiście nie należy się łudzić, że to jedyny kraj generujący problem. Kolejnym wyzwaniem jest cały kontynent afrykański, gdzie funkcjonuje tylko jedno laboratorium akredytowane przez WADA. Problem ograniczonych możliwości wykrywania dopingu istnieje również w Azji Centralnej i Ameryce Południowej. W podanych regionach nie funkcjonują odpowiednio silne struktury antydopingowe dające gwarancję niezależności i rzetelności prowadzonych działań.

W połowie stycznia dojdzie do kolejnej wizyty w moskiewskim laboratorium. Czy tym razem przewodniczący WADY Sir Craig Reedie nie będzie musiał mówić o kolejnym rozczarowaniu?
Według najnowszych informacji ekspertom WADA udało się uzyskać dostęp do danych z laboratorium moskiewskiego. 15 stycznia dowiemy się jakie stanowisko w tym zakresie zajmie WADA, a następnie jej Komitet Wykonawczy.

Jakie konsekwencje mogą czekać RUSADĘ w wypadku ponowienia incydentu z odmową udostępnienia próbek?
Ponowne zawieszenie działalności Rosyjskiej Agencji Antydopingowej i ograniczenie możliwości realizacji ich programów. Dotkliwsze konsekwencje mogą jednak spotkać rosyjski sport. Najpoważniejszą może być wykluczenie rosyjskich sportowców z zawodów rangi międzynarodowej.

Mowa w tym wypadku także o rosyjskich sportowcach występujących pod flagą olimpijską?
Oczywiście. Przejawia się kwestia udziału tych sportowców w trakcie zbliżających się igrzysk w Tokio. Do przyszłego roku problem zgodności powinien zostać - głównie przez Rosjan - rozwiązany.

Czy na tymczasowym wykluczeniu lub zawieszeniu kraju w strukturach sportowych muszą cierpieć również zawodnicy, którzy z całym procederem nie mieli nic wspólnego? Czy można w tym wypadku mówić o domniemaniu winy?
Jeśli chcemy doprowadzić do pewnych zmian mających charakter pozytywnych, stosowanie dość drastycznych metod może okazywać się jedynym wyjściem przynoszącym właściwe rezultaty. Istotnym jest przy tym, by dać możliwość uczciwym zawodnikom skutecznej obrony swojego imienia i dorobku. Przed igrzyskami w Pjongczangu niektórzy z nich dowiedli swoich racji przed trybunałem Arbitrażowym ds. Sportu w Lozannie - uczciwi zawodnicy nie powinni ponosić winy za za funkcjonowanie systemu, którego są ofiarami.

Przewodniczący MKOl Thomas Bach stwierdził, że niezależnie od wyników postępowania, Rosjanie i tak wezmą udział w najbliższych igrzyskach w Tokio. Dość niespodziewane słowa jak na kogoś, kto w ostatnich latach dość ostro krytykował poczynania dopingowiczów.
Prezydent Bach zapewne zapomniał, że MKOl nie podejmuje decyzji w zakresie konsekwencji, które mogą spotkać rosyjskich sportowców. Należy to do kompetencji WADA. Słowa przewodniczącego brzmią niepokojąco w kontekście niezależności. Brzmią one jak stwierdzenie - "Droga WADO, cokolwiek byście chcieli zrobić, my zrobimy swoje, bo i tak dogadaliśmy się już z Rosjanami".

Czy WADA popełniła błąd, odwieszając w ubiegłym roku RUSADĘ?
Decyzja była zaskakująca i nie została skonsultowana ze światem antydopingowym – m.in. z przedstawicielami narodowych agencji. O ile miała ona swoje uzasadnienie, to proces jej podejmowania był nietransparentny. Nagle okazało się, że mowa o odwieszaniu RUSADY, gdy powszechnie wiadomo o niespełnieniu warunków z ich strony. Decyzja miała charakter okolicznościowy, a WADA postawiła dodatkowe żądania, o których dzisiaj rozmawiamy, tyle że Rosjanie mają problem z ich spełnieniem.

Nie tylko Rosja nie stanowi wzoru w walce z dopingiem. Kraje postsowieckie takie jak Białoruś i Ukraina również napotykają na tym polu pewne problemy. Czy za naszą wschodnią granicą możliwa jest zmiana filozofii wśród trenerów, o politykach nie wspominając?
POLADA jest w partnerstwie z UCAD. Pomagamy naszym ukraińskim kolegom w zakresie opracowania nowych przepisów rangi ustawowej regulujących zagadnienia antydopingowe. Jest to proces dość dynamiczny, mający szanse na sukces - przynajmniej z prawnego punktu widzenia. System antydopingowy to jednak przede wszystkim realne działania. Na Ukrainie zwiększa się liczba kontroli i działań edukacyjnych, ale to nadal nie wystarcza. Patrząc jednak na ogólną sytuację kraju zaangażowanego w konflikt z Rosją, trudno oczekiwać, by sport mógł stanowić najwyższy priorytet.

Sport ma jednak istotne znaczenie dla państwowej propagandy. W kontekście działań antydopingowych Ukraińcy mogliby wymierzyć ją w stronę wroga.
W krajach postsowieckich sport rzeczywiście jest wykorzystywany jako tuba propagandowa i nośnik wartości patriotycznych. W partnerstwie z Ukrainą odgrywamy rolę konsultanta i dzielimy się najlepszymi praktykami. Angażujemy się też w analizę ich systemu, by w jak najefektywniejszy sposób pomóc w przezwyciężeniu problemów, z którymi się muszą mierzyć.

Prokremlowscy dziennikarze, ale nie tylko, wyrażają opinię, że WADA stanowi element politycznego nacisku wobec Rosji.
Powtarzam - WADA działa w sposób niezależny. Oczywiście realizuje w pewien sposób swoją politykę - trudno stwierdzić, by sport był od niej uwolniony. W działaniach Światowej Agencji Antydopingowej nie upatrywałbym jednak żadnej globalnej rusofobii. Potwierdzono, że Rosjanie sprzyjali, a może nawet uczestniczyli w budowaniu systemu dopingowego w swoim kraju. W tym wypadku chodzi tylko o sprawiedliwość. Scenariusz polegający na masowym stosowaniu dopingu w Rosji nie może się powtórzyć. Sportowcy rywalizujący na arenie międzynarodowej muszą mieć gwarancję uczestnictwa w rywalizacji opartej o zasadę fair-play.

Szef RUSADA Jurij Ganus napisał w liście do Władimira Władimirowicza, że Rosja nie może sobie znowu pozwolić na to, by nie była reprezentowana na światowych arenach. Czy nacisk ze strony WADY może doprowadzić do jakiekolwiek zmiany kursu?
Celem jest zapewnienie respektowania przez rosyjskich sportowców powszechnie przyjętych reguł – nie ich stygmatyzowanie. Nie chodzi o to, by robić Rosji negatywny PR. Chodzi tylko i aż o przestrzeganie reguł. Inicjatywa leży po ich stronie.

Banicja Rosji na igrzyskach stanowi sukces w walce z dopingiem?
Na pewno była ona sygnałem, który pokazał, że zagadnienia związane z antydopingiem trzeba traktować poważnie. Państwa bądź narodowe agencje przekonały się, że niedopełnianie pewnych obowiązków z ich strony, może skutkować poważnymi konsekwencjami. Włącznie z zakazem reprezentowania przez sportowców danego kraju na arenie międzynarodowej.

Liczba naruszeń przepisów antydopingowych maleje. Jest to powód do optymizmu czy dowód na nieustanne poszukiwanie nowych sposobów na oszukiwanie kontroli?
Sportowcy poszukują nowych sposobów polepszania swoich wyników. Tak jak w uczciwym sporcie - zawodnicy chcą wyprzedzić konkurentów. Pocieszające jest to, że świadomość dotycząca przepisów wzrasta, jednak nie osiadamy na laurach. System kontroli się zacieśnia i coraz trudniej jest pozostać niezauważonym w wypadku stosowania zabronionych substancji. W najlepszym dla oszustów wypadku - przypomina to balansowanie na granicy wykrywalności. Przeprowadzamy większą ilość badań indywidualnych - w domach zawodników. W obecnym roku mamy zamiar zwrócić szczególną uwagę na zgrupowania zagraniczne, zlecając przy tym kontrolę innym agencjom. Spotykam się z opiniami, że przypomina to walkę z wiatrakami. Tyle że sytuacja przedstawia się analogicznie do większości patologii funkcjonujących w społeczeństwie. Walka o czysty sport to nieustanne wyzwania i poszukiwanie skutecznych metod ograniczenia negatywnego procederu stosowania substancji zabronionych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dyrektor POLADA: W działaniach WADA nie ma globalnej rusofobii (Rozmowa) - Sportowy24

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska