Ewa Pędracka-Kwaskowska, kanclerz Uniwersytetu Jagiellońskiego, miała ostatnio nieprzyjemną sytuację w Empiku.
- Kupiłam pięć czy sześć książek swojemu wnuczkowi - opowiada Ewa Pędracka-Kwaskowska. - Zaraz po tym jak wyszłam z księgarni, zauważyłam jednak, że jedna z nich, "Pamiętnik ucznia", jest dla dziewczynek. Wróciłam więc do sklepu, by ją zwrócić - mówi.
Pani kanclerz dowiedziała się, że książkę może oddać, ale zamiast zwrotu na kartę płatniczą lub gotówki, otrzyma kartę podarunkową z odpowiednią kwotą do wykorzystania. Tylko w salonach Empik.
- Zastanawiam się, czy to zgodne z prawem. A nawet jeśli, to czy to po prostu w porządku ze strony księgarni? - opowiada pani kanclerz.
Sieć księgarni Empik się broni. - Ostatnio zmieniliśmy zasady zwrotów. To rozwiązanie to nie nowum na polskim rynku - funkcjonuje ono w dużych sieciach odzieżowych, chociażby prowadzonych przez Spółkę LPP czy na przykład w Ikei - tłumaczy Monika Marianowicz, rzeczniczka prasowa sieciówki. I dodaje: - Polityka sieci Empik i tak jest liberalna - książki, płyty czy filmy można zwracać do 30 dni, przy czym zwrot pieniędzy polega na tym, że klient otrzymuje kartę prezentową z odpowiednią kwotą.
Zapytaliśmy o to Jerzego Gramatykę, miejskiego rzecznika praw konsumentów. Okazuje się, że sklep ma obowiązek przyjąć zwrot i oddać pieniądze, ale tylko w przypadku sprzedaży niebezpośredniej (wysyłkowej, internetowej) lub gdy towar okaże się niezgodny z umową.
- W pozostałych sytuacjach sklep w ogóle nie ma obowiązku przyjmować zwrotów. To że większość sklepów je uznaje, to dobra praktyka handlowa. Zawsze więc lepiej zapytać o możliwość zwrotu przy kasie.
Co wiesz o Krakowie? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!