Wiślaczki dobrze weszły w mecz, do przerwy ambitnie stawiały opór gwiazdom z Turcji. W pierwszej kwarcie bardzo skutecznie pod koszem gospodyń operowała Ziomara Morrison. Wprawdzie po trójce Bilgic było już 18:15 dla Fenerbahce, ale chwilę później pierwsze punkty dla Wisły w tym sezonie euroligowym zdobyła wracająca po kontuzji Claudia Pop. Za moment z półdystansu trafiła też Hind Ben Abdelkader i Wisła kończyła tę kwartę z minimalnym prowadzeniem.
Wystarczyło jednak, że atak Wisły przyhamował i Fenerbahce doprowadziło do wyrównania, a chwilę później było już na prowadzeniu. Trener Jose Hernandez musiał ściągnąć z boiska Pop, która na siłę próbowała wstrzelić się w kosz.
Dzięki punktom Vanessy Gidden wiślaczki wróciły jeszcze do gry, doprowadzając do remisu 30:30. Ale końcówkę kwarty lepiej wykorzystały gwiazdy Fenerbahce i na przerwę to one schodziły z 5-punktowym prowadzeniem.
Do przerwy krakowiankom najwięcej problemów przysporzyły byłe zawodniczki „Białej Gwiazdy”: Alexandria Quigley i Jantel Lavender.
Mogłoby się wydawać, że po przerwie krakowianki zaczną z jeszcze większym animuszem, marząc o sprawieniu sensacji w Stambule. Było jednak odwrotnie. W ekipie Wisły zaczęły mnożyć się indywidualne błędy, a tymczasem rywalki rozkręcały się z każdą minutą. Krakowianki z trudem odpowiadały pojedynczymi trafieniami, a gospodynie zupełnie przejęły kontrolę nad spotkaniem. Wkrótce przyjezdne przegrywały już różnicą 20 "oczek".
W końcówce Wisła walczyła już tylko o zmniejszenie rozmiarów porażki.
Fenerbahce Stambuł - Wisła Can-Pack Kraków 71:60 (18:19, 17:11, 22:12, 14:18)
Fenerbahce: Lavender 14, Quigley 14 (2x3), Stricklen 12 (1x3), Gruda 6, Vardarli 4 - Cora 7 (1x3), Bilgic 6 (2x3), Wieramiejenka 4, Korkmaz 2, Ural 2, Canitez 0, Gulcan 0.
Wisła: Morrison 15 (1x3), Ben Abdelkader 13 (1x3), Ygueravide 12 (1x3), Gidden 8, Ziętara 6 - Pop 6, Szott-Hejmej 0.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska