Zwykle rzecz kończy się na stwierdzeniu, iż ptaki domek zasiedliły, gniazdo założyły i ileś tam młodych je opuściło. Ileś czyli? Jak na życzenie dostałem wyniki wieloletniego projektu pomocy pustułkom. To drapieżny ptak.
Mniejsza wersja szlachetnego sokoła, która ostatnimi czasy chętnie wprowadza się do dużych miast. Poluje na drobne ptaki i do szczęścia potrzebuje szczeliny w ścianie budynku do założenia gniazda lub prostej w konstrukcji budki lęgowej. Takich domków powieszono w centralnej i północnowschodniej części kraju w przeciągu minionej dekady kilka tysięcy.
Ornitolodzy do budek zaglądali i liczyli potomstwo. Okazało się, iż tylko w 2017 roku z czterystu skrzynek lęgowych wyleciało ponad sześć-set młodych pustułek. Dużo to czy mało? Sporo. To mniej więcej dziesięć procent całej krajowej populacji tego gatunku. Bez budek lęgowych sukces nie byłby możliwy.