Kowalczyk, pięciokrotna medalistka olimpijska, z ośmioma medalami z mistrzostw świata, w ostatnich trzech latach tylko raz stała na podium, było to na słabo obsadzonej próbie przedolimpijskiej w Pjongczangu. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata było daleko, na 21. miejscu.
Przed tym sezonem mocno zmodyfikowała przygotowania. Doszły nowe miejsca treningowe w Bułgarii i Słowenii, bardzo dużo ćwiczyła też pod Tatrami. Już na początku listopada pojechała na pierwszy trening na śniegu do Finlandii, wystartowała w kilku niezbyt mocno obsadzonych zawodach FIS, raz była nawet pierwsza w sprincie klasykiem, ale dopiero na 11. pozycji w biegu na 10 km „łyżwą”.
Justyna Kowalczyk z optymizmem patrzy w sezon olimpijski. – Najważniejsze, że zdrowie dopisuje, jakoś posklejałam się, kolano mniej dokucza. Bieganie sprawia mi nadal wielką frajdę – mówi.
Zawodniczka nie ukrywa, że nastawia się w tym sezonie na igrzyska olimpijskie i maratony. W Pjongczangu na pewno pobiegnie na 30 km i w sprincie, oba biegi są rozgrywane w stylu klasycznym. Ale nie wyklucza startów w biegu łączonym oraz w sprincie drużynowym stylem dowolnym, ale to uzależnione jest od tego, czy Sylwia Jaśkowiec, po kontuzjach i operacjach, dojdzie do formy.
Czy po igrzyskach w Korei Płd. zakończy karierę? – Tego jeszcze nie wiem, nie wykluczam, że będę biegać dalej – mówi.
A jakie oczekiwania mają eksperci narciarscy? – Dla mnie aktualna forma Justyny jest wielką niewiadomą. Wiem, że startowała w zawodach FIS-owskich, ale wyniki nie wskazywały na wysoką formę. Po zawodach w Kuusamo będziemy mądrzejsi – mówi profesor Szymon Krasicki z krakowskiej AWF. - Cieszy mnie, że Justyna nie narzeka na zdrowie. To jest bardzo pozytywny sygnał. Wierzę w mądrość trenera Aleksandra Wierietielnego. Ale nawet dobra forma Justyny może nie wystarczyć, jeśli rywalki będą w bardzo wysokiej dyspozycji. Jestem umiarkowanym optymistą.
Także Edward Budny, były trener Józefa Łuszczka, mówi, że stawianie prognoz co do wyników Kowalczyk to jak wróżenie z fusów. – Informacje z obozu Kowalczyk są bardzo skąpe. Niepokoi mnie jeden fakt. Justyna biegała jeszcze w maratonach pod koniec kwietnia. Nie miała żadnego odpoczynku, od razu rzuciła się w wir treningowy. Nieraz rozmawiałem z naszym znanym lekkoatletą Henrykiem Szordykowskim, mówił mi, że jak był świetny zimą w hali, to w sezonie letnim nie miał wyników. Organizmu się nie oszuka. Ale obym się mylił. Poczekajmy jeszcze kilka dni, a będziemy mogli coś bardziej konkretnego powiedzieć. Uważam, że dopiero po startach w listopadzie i grudniu będzie można formułować jakieś wnioski – mówi Edward Budny.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska#TOPSportowy24
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU