- Spodziewałem się, że czeka nas mecz walki - powiedział Franciszek Smuda. - Pogoń chciała wygrać, my również. Pogoń na wyjazdach dobrze się prezentuje, więc obawiałem się, że będzie to dla nas trudny rywal i tak było. Cieszę się, że wygraliśmy, bo zawsze mówiłem, że dla nas najważniejsze są punkty, żeby zostać w ósemce. Jesteśmy na podium, co cieszy mnie, piłkarzy, ale przede wszystkim kibiców. Jest nadzieja, że wiosną możemy powalczyć o coś więcej. Żeby tak się jednak stało, to wiecie, co nas czeka.
Smuda zapytany czy ma duże pretensje do Piotra Brożka o sprokurowanie sytuacji, po której był rzut karny dla Pogoni, odparł: - Takich błędów nie można robić. Zagrał lekceważąco, podając z 30 metrów do bramkarza. Każdy takie zagranie prześwietli. To był kawał drogi. W przerwie uczulałem, żeby na tym trudnym boisku nie grać tak często do bramkarza, żeby grać do przodu, bo jest ślisko. Piotrek tymczasem przechytrzył wszystkich i straciliśmy bramkę.
“Franz” wypowiedział się też na temat Łukasza Burligi, który po strzelonym golu rzucił się trenerowi na szyję. - Czekałem na niego długo, żeby zrozumiał po co gra w piłkę. Przy tych problemach, które miał, dzisiaj dla niego to jest wielkie zwycięstwo. On już teraz normalnie myśli i będzie chciał osiągnąć jeszcze więcej niż do tej pory. A radość po bramce? Fajnie z jego strony, że tak zareagował, ale wszyscy się cieszyliśmy, bo na odprawie powiedzieliśmy sobie, jak wiele chcieliśmy uzyskać. Łukasz cieszył się może bardziej również dlatego, że w przerwie powiedziałem mu, że gra “padlinę”. Odpowiedział, że pokaże, co potrafi i pokazał.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+