Jeśli do końca roku Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie przedstawi ostatecznej wersji przebiegu tzw. Sądeczanki, inwestycja może nie znaleźć się w rządowym programie budowy dróg i autostrad i stracić gwarancję finansowania na przyszłe lata.
- Na razie nic nie wskazuje, żeby droga krajowa nr 75 nie znalazła się w modyfikowanym planie budowy dróg - mówił wczoraj podczas wizyty w Nowym Sącz Andrzej Adamczyk, minister infrastruktury i budownictwa. Podkreślił jednak, że pojawiają się wątpliwości po stronie samorządów, związane z wyborem przedstawionych wariantów przebudowy drogi, które mogą być przyczyną kłopotów. Potencjalne problemy z sądeczanką miałyby pojawić się w okolicach Gnojnika oraz Dąbrowy i Chełmca.
- Mamy przykład w Małopolsce, kiedy protest jednego z samorządów spowodował zablokowanie Beskidzkiej Drogi Integracyjnej. Jeśli pojawią się protesty na drodze krajowej 75 casus drogi beskidzkiej powtórzy się - stwierdza minister.
Tomasz Pałasińki, dyrektor Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oddział w Krakowie wyjaśnia, że po przedstawieniu pięciu wariantów przebudowy DK 75, żaden nie zdobył przychylności większości mieszkańców Gnojnika, a także Dąbrowy i Chełmca.
- Szczególnie problem mamy w Gnojniku - przyznaje Tomasz Pałasiński. - Samorządy i mieszkańcy chcą odepchnąć drogę jak najdalej od siebie: po wzgórzach, po lasach, po terenach osuwiskowych - wylicza. Dodaje, że takie rozwiązania windują koszty inwestycji, bo trzeba by było budować tunele i estakady. GDDKiA zakłada, że sądeczanka może kosztować od 1,5 mld zł do 3 mld zł.
- W przypadku Gnojnika będziemy proponować szósty wariant, tak zwany kompromisowy. Chcemy go jak najszybciej przedstawić mieszkańcom do konsultacji - zaznacza Tomasz Pałasiński.
Jeśli chodzi natomiast o okolice Dąbrowy i Chełmca przypomina, że finalizowane są prace przygotowawcze do budowy mostu w Kurowie za 150 mln zł.
- Dlatego trudno, aby drogę prowadzić po terenach zalewowych, podstokowych z budową jeszcze jednego mostu nad Dunajcem - stwierdza dyrektor GDDKiA. - Nie chcemy jednak dopuścić do protestów, musimy się dogadać - dodaje.
Bernard Stawiarski, wójt Chełmca jest zaskoczony, taką interpretacją GDDKiA ankiet, które złożyli mieszkańcy.
- Przecież opowiedzieli się za jednym z wariantów przedstawionym przez GDDKiA. Za pomarańczowym - mówi wójt, nie kryjąc oburzenia.
Stawiarski zapewnia, że jeśli zostanie wybrany inny, nie będzie protestował. - Wyraziliśmy tylko swoje zdanie w konsultacjach. Po to one są - stwierdza wójt.