https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Góral walczy z chorobą. Sześć osób żyje za 542 zł

Iwona Kamieńska
- Chcę jak najdłużej żyć dla dzieci i żony - mówi Jan Kołodziej
- Chcę jak najdłużej żyć dla dzieci i żony - mówi Jan Kołodziej archiwum
Jan z trudem stawia kroki. Nogi bolą i odmawiają posłuszeństwa. Ale zaciska zęby i próbuje chodzić. - Nie wiem, ile Bóg da jeszcze pożyć, ale chcę jak najdłużej nie dać się chorobie. Mam dzieci. Potrzebny im jestem - mówi.

Gdyby nie dociekliwość Bożeny Wrony, dyrektorki szkoły w Stańkowej, pewnie nikt nie wiedziałby, że Kołodziejom trzeba pomóc. Po pierwsze dlatego, że ich małe gospodarstwo stoi z dala od innych, wysoko w przysiółku Pod Jaworze. Niby bliżej nieba, ale, jak mawiają ludzie, diabeł mówi tam dobranoc.

- Zimą nie ma szans dojechać. Trzeba zostawić samochód i iść około dwóch i pół kilometra w górę - dodaje Bożena Wrona.
Po drugie, Kołodziejowie to skromni ludzie. Nie mają w zwyczaju skarżyć się na los. Nawet gdy jesienią 2011 r. dowiedzieli się, że trzeba dźwignąć krzyż ciężkiej choroby Jana, chcieli radzić sobie sami.

Diagnoza: stwardnienie rozsiane. - "Narasta niedowład kończyn dolnych i zaburzenia chodu" - czytamy w szpitalnym opisie choroby. Przydałaby się rehabilitacja.

- Nie pojadę na żadną rehabilitację - upiera się twardy góral. - Nie zostawię żony samej z dziećmi i gospodarstwem na głowie. Śnieg zejdzie i będzie mi łatwiej chodzić, samo chodzenie to też rehabilitacja.

Ma 44 lata. W skromne progi domu Kołodziejów radość wnoszą dzieci - najmłodszy trzyletni Andrzejek, sześcioletnia Ania oraz Rafał i Paweł - 13 i 14 lat. Sześcioro ludzi musi przeżyć za 542 zł i 18 groszy. Tyle wynosi renta rehabilitacyjna przyznana Janowi na rok. Żona na razie nie pracuje.

- Opiekuje się dziećmi i czuwa nad moim bezpieczeństwem - opowiada mąż. - Pracuje też w gospodarstwie, żeby nie brakło nam środków do życia. Wiem, że nie mam szans na wyzdrowienie, ale chciałbym pożyć dla swoich dzieci.

Nie rozczula się nad sobą. Cieszy go to, co ma. Gdy dyrektorka szkoły zorientowała się, że ojciec jej uczniów zmaga się z ciężką chorobą, zaczęła namawiać, aby pozwolił sobie pomóc. Nie było to łatwe.

- Wyrzucam sobie, że rok czekałam, zanim mnie oświeciło, że nie można dłużej zwlekać - przyznaje. - To wyjątkowi ludzie. Życzliwi innym i ogromnie dzielni.

Najbardziej ją ujęło, że mimo problemów Kołodziej zawsze powtarza, że jest szczęśliwy. Ma przecież żonę, dzieci i to jest dla niego najważniejsze. - I mam jeszcze takiego anioła jak pani dyrektor - uśmiecha się ojciec uczniów.

Z pierwszą pomocą pospieszyli parafianie kościółka w sąsiednich Żbikowicach i ksiądz proboszcz Antoni Marek. Na leczenie i rehabilitację Jana zostanie niebawem ogłoszona zbiórka jednego procenta podatku. Góral cały czas upiera się, że nie to jest najważniejsze.

- Jeśli pomóc, to dzieciom - przekonuje.

Każdy, kto chce pomóc dzielnym ludziom ze Stańkowej, niech kontaktuje się z tamtejszą szkołą pod numerem telefonu 18 444 80 23.

Word Press Foto 2012 - Najlepsze zdjęcie prasowe 2012 r. [GALERIA]


Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 16

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

d
df
Ten kto ma większy dochód ,ten jest złodziejem , krętaczem i oszustem !!!
d
df
Oto prawdziwie uczciwy Polak . Ci którzy mają większe dochody ,to złodzieje , krętacze i oszuści !!!!!
b
beatir
gops woli dawać zasiłki lumpom i pijakom niż faktycznie potrzebującym ludziom taka jest nasza polska do roboty alkoholików bo to nie jest choroba która by im nie pozwalała pracować
b
beatir
gops woli dawać zasiłki lumpom i pijakom niż faktycznie potrzebującym ludziom taka jest nasza polska do roboty alkoholików bo to nie jest choroba która by im nie pozwalała pracować
g
gosia
"Podziękujmy" władzy za gnojenie ludzi
M
MŁODY.
Serdeczne dzięki i gratulacje za działania na rzecz tej naprawdę wspaniałej rodziny.
No ale tu ktoś się powinien wstydzić nie opieka społeczna nie wójt nie rada gminy TYLKO LOS. ??????????
z
z pis
Wybierz posłów ,zrób im dobrze a sam biedę klep !
G
Gość
Sytuację Pana Jana poznaliśmy osobiście i została zweryfikowana. Faktycznie rodzina jest w dramatycznej sytuacji, wymaga kompleksowej pomocy, o co zawnioskowała już do OPS dyrektor szkoły.
Pana Jana można wesprzeć w leczeniu i rehabilitacji przekazując 1% podatku za pośrednictwem Stowarzyszenia Sursum Corda, nr KRS 00000 20 382, wskazując cel szczegółowy: Jan Kołodziej. Pan Jan został objęty naszym programem "Na Ratunek".
Można także za pośrednictwem szkoły uzgodnić rodzaj i formę pomocy rzeczowej (tel. w artykule). Pomożesz?
p
pis
A gdzie są nasi posłowie !?
J
Joana
głupich komentarzy nie potrzebujemy potrzeba wsparcia i pomocy
.
.......................
X
XXL
Po co ci to potrzebne? No, może chcesz pomóc osobiście ?
a
antybiurwa
Jesteś jak wrzód na d.....pie. Takich jak ty powinni wieszać.......
Ją osobiście życzę wszystkiego najlepszego Panu Janowi oraz całej jego rodzinie, wytrwania w ciężkiej chorobie.
fgggggggggv
dddtyuuuioiuhgfdfghjkl;lkj
p
podatnik
Dowiedzie,ze za tyle kasy nie może żyć 6 osób,więc pewno mają nieujawnione źródła przychodu i 75% podatku.Żona zbierając warzywa z ogrodu nie wydaje na ich zakup..wieć ma przychód który powinien być opodatkowany.
Takie jest prawo a nie to ,że ja jestem podły.
ps zastanawia,że ksiądz proboszcz nie zabrał głosu,czyli nie pomógł tej cierpiącej rodzinie

Wybrane dla Ciebie

Powołano zespół do przygotowania urzędu do funkcjonowania w czasie wojny

Powołano zespół do przygotowania urzędu do funkcjonowania w czasie wojny

Remont w centrum Zakopanem rozpoczęty, ale tylko na znakach. Kierowcy jeżdżą pod prąd

Remont w centrum Zakopanem rozpoczęty, ale tylko na znakach. Kierowcy jeżdżą pod prąd

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska