https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Górale i Lachy nie garną się do Sił Rezerwowych

Jerzy Wideł
Kapral rezerwy Krzysztof Wieczorek lubi wojsko, jego marzeniem jest służba w armii
Kapral rezerwy Krzysztof Wieczorek lubi wojsko, jego marzeniem jest służba w armii Jerzy Wideł
Kiedy w lipcu zeszłego roku ruszył nabór do Narodowych Sił Rezerwowych, planiści z Ministerstwa Obrony Narodowej liczyli, że do końca 2010 roku zgłosi się co najmniej 10 tysięcy ochotników. Przykład Wojewódzkiej Komendy Uzupełnień w Nowym Sączu pokazuje, że założenia takie wzięto z sufitu.

Do wtorku z powiatów gorlickiego, limanowskiego, nowosądeckiego i z Nowego Sącza zgłosiło się na ochotnika do NSR zaledwie 71 osób. Tymczasem miejscowa WKU liczyła przynajmniej na trzy razy więcej chętnych. Mieszkańców naszego regionu - zdaniem komendanta nowosądeckiego WKU ppłk. Grzegorza Dobosza - najbardziej zniechęcają do NSR duże odległości do jednostek wojskowych, w których ochotnicy mieliby służyć (nierzadko na drugim końcu Polski). - Wzorem innych państw NATO, żołnierze pełniący służbę w ramach Narodowych Sił Rezerwowych przeznaczeni są głównie do zwalczania klęsk żywiołowych, przedsięwzięć z zakresu zarządzania kryzysowego i realizacji zadań poza granicami kraju - mówi ppłk Dobosz.

Nowy Sącz: śmiercionośna szczepionka zabiła cenne ptaki

Służba w NSR kusi przede wszystkim tych, którzy chcieliby później wstąpić do zawodowej armii. Bez jej odbycia nie można zostać na stałe w wojsku. Niewielu jednak ma tyle samozaparcia w dążeniu do tego celu co Krzysztof Wieczorek z Nowego Sącza. 28-letni kapral rezerwy zawsze marzył o tym, aby zostać żołnierzem zawodowym. Po ukończeniu Uniwersytetu Rzeszowskiego odbył szkolenie wojskowe najpierw w Szkole Podchorążych Rezerwy, a następnie w Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu. - Starałem się o pracę w Straży Granicznej - opowiada Wieczorek. - Nic z tego nie wyszło, więc w październiku zeszłego roku zgłosiłem się do WKU, aby przyjęto mnie do Narodowych Sił Rezerwowych.

Podpisał trzyletni kontrakt z jednostką wojskową w Wałczu (woj. zachodniopomorskie). Teraz czeka na wezwanie na ćwiczenia. Każdego roku musi zaliczyć 30 dni takich szkoleń. - Dla mnie Wałcz nie jest daleko - deklaruje z uśmiechem. Spośród 71 ochotników zaledwie 24 podpisało dotychczas takie kontrakty jak Krzysztof Wieczorek. Trafili do jednostek w Poznaniu i Krakowie. Z pozostałych 47 tylko niektórzy mają jeszcze szansę na przydział. 11 odpadło na badaniach lekarsko-psychologicznych, 13 zrezygnowało po wstępnych kwalifikacjach, a ośmiu nie przyjęto do jednostek wojskowych. Ostatnich 15 czeka na badania. - Nie każdy jest tak uparty jak ja, żeby iść do NSR, a potem do wojska. Większość woli nie podpaść w pracodawcom tym, że każdego roku będą wyrywani na 30 dni ćwiczeń - uważa Wieczorek.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl:**Grali w karty. W ruch poszedł scyzoryk**

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
GS407
raczej cymbały i debile - trzeba miec dobrze nastukane pod czaszką zeby isc do NSR
r
rem
"Cepry" lepiej by tu pasowało. Lachami określano całą ludność naszych ziem.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska