Nowotarżanie w miniony weekend nie grali ze względu na to, że Poroniec, z którym mieli się zmierzyć, w przerwie zimowej wycofał się z rozgrywek. Nowotarżanie chcąc zachować rytm planowali w tym czasie rozegrać mecz półfinału Pucharu Polski na szczeblu Podhalańskiego Podokręgu Piłki Nożnej z A-klasową drużyną Skalnych Zaskale. Rywale jednak nie zdołali skompletować składu i spotkanie nie doszło do skutku.
Trener Podhala Marek Żołądź nie ma jednak obaw, że 11 dni przerwy może jakoś negatywnie odbić się na grze jego podopiecznych, którzy w trzech dotychczasowych meczach rundy wiosennej odnotowali komplet zwycięstw.
- Spokojnie sobie trenowaliśmy. Rozegraliśmy m.in. wewnętrzną gierkę. Był też czas na odpoczynek i odnowę biologiczną. Ta przerwa sprawiła też, że w chłopakach jeszcze bardziej wzmógł się głód gry, co liczę że przełoży się na jeszcze większą determinację na boisku, co z kolei znajdzie odzwierciedlenie w wyniku – uważa Żołądź, który jest zdania, że w środowym spotkaniu czeka jego drużynę bardzo ciężkie spotkanie:
- Widać, że Wisła jeszcze nie odpuściła walki o utrzymanie. Patrząc na dotychczasowe jej wyniki w tej rundzie można wywnioskować, że jest drużyną zdecydowanie mocniejszą niż jesienią. Podobnie jak my nie przegrała spotkania. Dwa z nich wygrała, jedno zremisowała. Musimy być więc przygotowani na twardy bój od pierwszej do ostatniej minuty. My jednak lubimy takie mecze – przekonuje opiekun nowotarżan, który wciąż nie może korzystać z usług kontuzjowanego Roberta Mroszczaka.
W tygodniu rozchorował się też Sebastian Gąsiorek i także jego zabraknie w środowym meczu. Pozostali zawodnicy są do dyspozycji szkoleniowca.