FLESZ - Cyfrowe wsparcie meteorologii

Maria G. i Józef L. byli parą od 20 lat, nie mieli dzieci i utrzymywali się z zasiłków. Często między nimi dochodziło do kłótni, wyzwisk i rękoczynów. W lipcu 2019 r. bardziej agresywna była Maria G. i wówczas poraniła nożem partnera. Po założeniu szwów mężczyzna na własną prośbę opuścił nowotarski szpital. Maria G. za swój czyn dostała w wyroku skazującym do zapłaty 500 zł grzywny. Niedługo potem parę odwiedził członek rodziny i wtedy kobieta nie kryła, że kiedyś i tak zabije Józefa L. Dodała, że „nie siedziała nigdy, to sobie posiedzi”.
Przepowiednia faktycznie się sprawdziła rok później po kolejnym ataku kobiety na partnera.
Z ustaleń prokuratury, a potem nowosądeckiego sądu wynika, że w nocy z 20 na 21 lipca 2020 r. doszło do kłótni nietrzeźwej pary. Józef L. się obudził i zażądał, żeby Maria G. zrobiła mu kanapkę. Kobieta wstała, wzięła nóż kuchenny i zaczęła przygotowywać posiłek, ale partner dalej był opryskliwy, więc odparła, by „zamknął mordę”. On wulgarnie zareagował, że już nie chce kanapki, ale to jeszcze bardziej rozjuszyło kobietę.
W złości i nerwach podeszła i zadała trzy ciosy nożem 62-latkowi, krzyczała przy tym, by się uspokoił. Po ataku wyszła z domu na 10 minut. Po powrocie nie udzielała pomocy leżącemu na łóżku rannemu, był przykryty kołdrą i nie widziała krwi, a tylko to, że miał otwarte oczy. Prosił, by odeszła od niego, więc Maria G. położyła się spać , a rano pytała partnera, czy idzie na grzyby. Milczał i wówczas stwierdziła, że nie żyje.
Poszła więc do sąsiada, by wezwał karetkę, bo - jak mówiła - Józek zmarł. Sąsiad poinformował o sprawie brata zmarłego, który na widok nieboszczyka dopytywał się dlaczego ma czerwone ślady na twarzy. Maria G. odparła, że dzień wcześniej jadł arbuza.
Potem pojechała z sąsiadem do ośrodka zdrowia, po akt zgonu Józefa L. Lekarka, która przyjechała na miejsce zdarzenia zauważyła jednak rany kłute na ciele denata i wezwała policję. Maria G. została zatrzymana, wskazała zakrwawiony nóż o długości ostrza 20 cm. Nim zadała śmiertelne ciosy w szyję, ręce i brzuch mężczyzny. Ostatnie uderzenie przecięło naczynia krwionośne i ważne dla życia organy wewnętrzne. Krwotok spowodował zgon 62-latka.
Maria G. przyznała się do winy, ale nie pamiętała, ile ciosów zadała. Twierdziła, że mogła Józka „sieknąć” nożem, ale nie chciała go zabić, a jedynie „uspokoić”. Żałowała swojego czynu i pokazała, jak się wszystko odbyło, podczas wizji lokalnej w mieszkaniu.
Zdaniem sądu godziła się na śmierć partnera i dlatego dostała 10 lat odsiadki. Sąd zauważył, że oskarżona nie wyciągnęła żadnych wniosków po incydencie rok wcześniej z użyciem noża.
Prokuratura chciała w apelacji dla kobiety wyższej kary 15 lat więzienia za zabójstwo, obrona sugerowała, że zabójcą mógł być ktoś inny, kto dokonał zbrodni, gdy kobieta spała, a drzwi do mieszkania były wtedy otwarte. Sąd Apelacyjny w Krakowie wyroku jednak nie zmienił, jest już prawomocny.
- Popularne leki wycofane z aptek w Polsce. Jest nowa lista od GIF WRZESIEŃ 2022
- Najlepszy Dom Świata stoi pod Krakowem! Zobacz, jak wygląda!
- Linia tramwajowa do Górki Narodowej jak w San Francisco. Ale bez pętli?
- Kiedyś Wawel zasłaniał tajemniczy budynek. Teraz jego istnienie byłoby oburzające
- Samochody pojechały już S7. Odcinek od węzła Widoma do węzła Szczepanowice otwarty!
- Kto nie może wziąć ślubu kościelnego? Oto przypadki, gdy ksiądz odmówi narzeczonym