Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorlice. Jest dopiero na początku reżyserskiej drogi, a został zaproszony na prestiżowy festiwal. Wkrótce pojedzie do Moskwy

Halina Gajda
Halina Gajda
Fot. BARTEK CIENIAWA
Nie ma siły. Kiedyś, i to już w nie tak całkiem odległej przyszłości nazwisko Michał Telega będzie wymieniane na równi ze światowymi tuzami reżyserii teatralnej. Zaczątki już ma. Za kilka tygodni razem ze swoim zespołem pojedzie do Moskwy, na teatralny Międzynarodowy Festiwal Studencki.

Jakby to powiedzieć… Michał na wieść o wyjeździe do Moskwy przestał chodzić, a zaczął się lekko unosić nad ziemią. Z dumy i szczęścia. Woda sodowa nie odbiła mu jednak, z nieteatralną resztą świata rozmawia normalnie. Choć energię czuć przez słuchawkę telefonu. - Jedziemy oczywiście z „Kuszeniem Świętego Antoniego” Włodzimierza Szturca - mówi gwoli przypomnienia. - Sami nie możemy w to uwierzyć, bo „Kuszenie” to spektakl egzaminacyjny, a nie dyplomowy - dodaje.

Na jednej scenie uczeń kontra mistrz

Od chęci spakowania walizek powstrzymuje go tylko, że mimo wszystko ma jeszcze parę rzeczy do zrobienia. Choćby przygotowanie się do spektakli przed szeroką publicznością. Tu. Na miejscu. W Krakowie. Mimo iż dla niego i aktorów, to już nie pierwszy raz - emocje nie są nic mniejsze. Jest ku temu powód: gdy sztuka ujrzała światła sceny, została „podana” publiczności, zaczęły się komentarze krytyków, znawców teatru, ale też zwykłych ludzi, którzy spektakl obejrzeli. Były i są zdecydowanie przychylne młodemu reżyserowi, za to, że sztukę Włodzimierza Szturca potraktował inaczej, niż ktokolwiek sobie wyobrażał. Ci, którzy poszli na spektakl z przeświadczeniem, że będzie, jak zwykle, zostali zaskoczeni, już w prologu widokiem czarnego tobołka na środku sceny. Na dodatek tobołek oddychał, żył swoim życiem...
- U mnie święty Antoni ucieka przed pokusami świata, ale w rzeczywistości unika siebie i oddala się od prawdy o sobie. Ma obsesję na punkcie swojego ciała. Próbuje udowodnić, że „pozbycie się” go może prowadzić do świętości. Tymczasem jest zupełnie inaczej. Człowiek, dążąc do ślepej doskonałości, chcąc być świętym, wpada w pułapkę - tłumaczył nam swoją koncepcję.
Trzeba tu przypomnieć jeszcze jedną ważną kwestię. Autorem sztuki jest wspomniany Włodzimierz Szturc. Na co dzień wykładowca Michała. Zadziało się ni mniej, ni więcej tak, że uczeń stanął naprzeciwko mistrza i powiedział: ja cię tak rozumiem!
- Dał mi wolną rękę - chwali się.
Mistrz przyszedł na trzecią próbę generalną. Obejrzał. Po wszystkim skomentował krótko, że bardzo mu się podoba. Michałowi urosły skrzydła.

Do Moskwy pojedzie 12-osobowy zespół

Wyjazd do Moskwy planowany jest na drugą połowę kwietnia. Za wszystko płaci uczelnia.
- I za to jesteśmy bardzo wdzięczni - podkreśla chłopak. - Sztuka, choć ma swoje prawa, czasem może rozbić się o tak przyziemnie sprawy, jak pieniądze na bilet czy pobyt - dodaje z powagą.
Pojadą w dwanaście osób. Na szczęście nie jest im potrzebna żadna scenografia, bo grają światłem, dźwiękiem, ciałem. Nie planuje też wprowadzania żadnych zmian w reżyserii. - Jedziemy w tym, co zostało przedstawione w zgłoszeniu - dodaje. - Choć wprowadzanie innowacji rzeczywiście mnie kusi - przyznaje.
Ostatnio tak właśnie zrobił. Do spektaklu włączył scenę śpiewaną.
- Bez prób, analiz, planowania - mówi szczerze. - Na żywioł. I świetnie wyszło - dodaje z zadowoleniem.

FLESZ: Piątkomania we Włoszech. Italia śpiewa piosenki o Polaku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska