Wczoraj rano do kilkudziesięciu firm i mieszkań na terenie Małopolski, Podkarpacia, Mazowsza i województwa Śląskiego weszli policjanci z kilkunastu jednostek w kraju. Szukali głównie dokumentów, które świadczyłyby o tym, że dana firma czy osoba mają związek z procederem przewożenia i składowania odpadów niebezpiecznych na terenie rafinerii. Akcja policji i prokuratury do ostatniej chwili trzymana była w tajemnicy.
Gorlice. Toksyczne odpady nadal zalegają na terenie rafinerii
- Była planowana od co najmniej dwóch tygodni, ale ściśle tajna - informuje Sławomir Korbelak, zastępca prokuratora rejonowego w Gorlicach. - Chodziło głównie o to, by w jednym czasie wejść pod wszystkie wytypowane przez prokuraturę adresy, zabezpieczyć dokumenty i przesłuchać osoby, mogące mieć związek z nielegalnym składowiskiem chemikaliów - dodaje.
Na moment zamykania tego wydania gazety wiadomo było, że w kilku firmach takie dokumenty zostały zabezpieczone. Do późnych godzin wieczornych trwały też przesłuchania osób odpowiedzialnych za księgowość czy transport w firmach. Wiadomo już, że w pojemnikach w gromadzonych na terenie rafinerii znajduje się 1604,7 ton niebezpiecznych odpadów. Jak podało ministerstwo środowiska są to polichlorowane bifenyle. Kiedyś stosowano je w transformatorach i kondensatorach dużej mocy. Wywołują one nowotwory, choroby układów immunologicznego i nerwowego, uszkodzenia wątroby, bezpłodność, a także uszkodzenie płodu u kobiet w ciąży. W Polsce ich używanie jest całkowicie zabronione.
Tak kiedyś wyglądały Gorlice! [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie - odcinek 20
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto