Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorlicka drużyna szpiku - nie pytają, ratują życie

Halina Gajda
Rejestracja w bazie trwała jedynie pięć minut. Dzięki temu ktoś dostał nadzieję na ocalenie. Choć mówią: to przecież naturalne, oczywiste, każdy by tak zrobił - zostają czyimś bohaterem.

Trzy dni w szpitalu. Nawet przestraszyć się nie było kiedy. Tak w skrócie można by podsumować opowieść Maksymiliana Pikusy, libuszanina z pochodzenia, krakowianina z wyboru miejsca pracy. We wrześniu oddał szpik dla chorego na białaczkę chłopca z Węgier. Tym samym dołączył do gorlickiej drużyny szpiku: ludzi, którzy - nie bójmy się tego określenia - uratowali życie śmiertelnie chorym.

- Jakoś tuż po osiemnastce trafiłem na stronę DKMS-u. A ponieważ zawsze miałem medyczne zainteresowania, przeczytałem z grubsza zasady rejestracji i wysłałem zgłoszenie. W liście zwrotnym dostałem pałeczki potrzebne do pobrania wymazu oraz instrukcję, jak to zrobić - opowiada nam.

Kilka miesięcy później przyszło potwierdzenie o rejestracji. Minęły cztery lata, gdy w czerwcu tego roku zadzwonił telefon: dzień dobry, dzwonię z fundacji DKMS, czy podtrzymuje pan deklarację oddania szpiku?

Życie dla ośmiolatka

- W zasadzie to nawet nie dałem skończyć pani, która do mnie dzwoniła. Od razu powiedziałem, że tak, że jak najbardziej - opowiada chłopak. - Zasugerowała, że mam kilka dni czasu do namysłu, ale nad czym tu myśleć, skoro w grę wchodzi czyjeś życie - podkreśla.

Prawo zobowiązuje do zachowania anonimowości dawcy i biorcy. Maks wie tylko tyle, że szpiku potrzebował ośmioletni chłopiec z Węgier. - Młody wiek był jednym z powodów, że lekarze zdecydowali o tym, iż pobiorą mi szpik z talerza kości biodrowej - dodaje.

Maks, zanim trafił do Centrum Onkologii w Gliwicach na pobranie szpiku, przeszedł dokładne badania. Na każdym etapie przygotowań towarzyszyła mu przedstawicielka fundacji. Znała odpowiedź na każde pytanie związane z przeszczepem. - Jestem ratownikiem medycznym, więc doskonale zdawałem sobie sprawę z kolejnych kroków - uśmiecha się.

Każdy dawca, który przyjeżdża do centrum, traktowany jest jak osoba wyjątkowa. Przecież daje szansę na życie. Tutaj liczby mówią za siebie. - W tym roku już 938 osób zarejestrowanych w bazie Fundacji DKMS oddało swoje komórki bądź szpik dla potrzebujących pacjentów - wylicza Renata Rafa, która jest koordynatorką do spraw rekrutacji dawców w Fundacji DKMS w Warszawie. - W naszej bazie w sumie mamy 780 tysięcy potencjalnych dawców szpiku, w całej Polsce zarejestrowanych jest 890 tysięcy - dodaje.

W tej ogromnej liczbie mamy swój mocny gorlicki udział. Gabriel Antoszak był tym, który przecierał szlaki dla potencjalnych dawców w powiecie. Pierwszą akcję zorganizował w 2011 roku. - Temat wpadł mi w oko, gdy przeglądałem internet. Od razu pomyślałem: dlaczego by nie zrobić tego u nas? Potem to już poszło samo, z górki - śmieje się.

Jeden na 20 tysięcy

Dla Maksa godzina „zero” wybiła drugiego dnia pobytu w Centrum. Wtedy trafił na stół operacyjny. Cały zabieg - przygotowania, pobranie oraz wybudzenie z narkozy - trwało w sumie około trzech godzin. Kilka kolejnych przeleżał na rutynowej obserwacji na sali wybudzeniowej. Potem wrócił na normalną salę. Następnego dnia wyszedł do domu. - Jak się czułem? Przez kilka godzin tak, jakbym sobie lekko potłukł tyłek - śmieje się serdecznie. - Nic mnie nie bolało, nie dokuczało. Przecież z Gliwic do Gorlic wróciłem samochodem, sam - podkreśla.

Satysfakcji z uratowania życia choremu nikt mu nie odbierze. To tak naprawdę marzenie wszystkich zarejestrowanych. - Każdy kto świadomie się zarejestrował, czeka, aż kiedyś telefon zadzwoni i ktoś powie: może pan, pani zostać dawcą? - mówi Gabriel Antoszak.

W trakcie pięciu gorlickich akcji udało się zarejestrować około 900 potencjalnych bliźniaków genetycznych. Z tej grupy trzech faktycznie oddało szpik chorym. - Prawdopodobieństwo, że znajdzie się dawca dla konkretnego pacjenta, wynosi jeden do dwudziestu tysięcy, a przy rzadkim kodzie genetycznym - jeden do kilku milionów! - tłumaczy nam Renata Rafa.

W Klinice Transplantacji Szpiku i Onkohematologii Instytutu Onkologii w Gliwicach od kwietnia 2009 roku przeprowadzonych zostało w sumie ponad tysiąc zabiegów transplantacji komórek. Chodzi tu zarówno o dawców spokrewnionych, jak i obcych. Chorych na białaczkę liczy się w tysiącach.

- W 2013 roku mieliśmy w Małopolsce 2710 osób z rozpoznaniem białaczki, rok później - 2788. W bieżącym roku od stycznia tylko do października chorych było już 2633 - wylicza Agnieszka Matoga z biura prasowego Narodowego Funduszu Zdrowia w Krakowie.

Z Dominikowic do... Australii

Jedynie 25 procent pacjentów znajduje bliźniaka genetycznego w rodzinie, pozostałe 75 procent zdanych jest na dawców niespokrewionych. Komórki macierzyste dawców z Polski mogą trafić w zasadzie w każdy zakątek świata. Maciej Górski pochodzący z Dominikowic, do bazy zarejestrował się jeszcze na studiach na Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie. Jest honorowym krwiodawcą, baza dawców szpiku była naturalnym, kolejnym krokiem. Telefon z fundacji zadźwięczał rok temu, przed Bożym Narodzeniem. - Usłyszałem standardowe pytanie o decyzję. Odpowiedź mogła być tylko jedna: gromkie, zdecydowane „tak!” - opowiada.

Wtedy nie zdawał sobie sprawy, że jego genetyczna bliźniaczka to kobieta na drugim końcu świata. Na szpitalnym korytarzu ktoś już czekał z lodówką, by zabrać pobrany szpik. - Po donacji dawca ma prawo do trzech informacji o biorcy: kto, gdzie i ile ma lat. Okazało się, że moja genetyczna bliźniaczka mieszka w Australii, ma 36 lat - wspomina Maciej.

Nie ma w tym nic dziwnego, bowiem z Centrum Onkologii w Gliwicach szpik powędrował już do Stanów Zjednoczonych, Ameryki Południowej, Afryki. - W tym roku w centrum wykonanych zostało ponad dwieście transplantacji komórek krwiotwórczych - wylicza Magdalena Markowska, rzecznik prasowy Centrum.

Wracając do Maćka. Niedawno dostał e-mail, że z Australijką wszystko w porządku, że przeszczep się przyjął. - Gdy pytają mnie: bolało?, odpowiadam, zgodnie z prawdą zresztą: bolało... odklejanie plastra z ręki - śmieje się. Gabriel Antoszak planuje kolejną akcję. Być może już na przyszły rok. - Kolejne roczniki kończą 18 lat. Trzeba ich wciągnąć do bazy - śmieje się na koniec.

Jak się zarejestrować?

By zarejestrować się do bazy, wystarczy wejść na stronę www.dkms.pl Znajduje się tam zakładka „Zostań Dawcą”, a w niej krótki formularz z pytaniami dotyczącymi m.in. miejsca zamieszkania, wieku, wagi i wzrostu.

Po prawidłowym wypełnieniu, system odeśle nas do kolejnej ankiety, w której trzeba podać dane osobowe, adres, telefon kontaktowy. Na wskazany adres, pocztą przyjdzie zestaw do pobrania wymazu. To pałeczki, którymi pociera się wewnętrzną stronę policzka. Dokładna instrukcja, jak to zrobić, będzie załączona do zestawu. Pałeczki odsyła się na wskazany adres. To w sumie kilka minut, które mogą komuś uratować życie.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska