Michała zna spora rzesza gorliczan. Nawet jeśli nie osobiście, to już na pewno z miasta. Ten młody mężczyzna bowiem od czasu do czasu daje pokaz swojej sprawności. A to stanie na rękach na balustradzie mostu, a to fiknie pokazowe salto. Zdarza mu się też zawisnąć na znaku drogowym dokładnie równolegle do chodnika.
- W dzieciństwie chciałem zostać strażakiem, jak mój tato lub fizjoterapeutą, jak moja mama. Wszystko po to, żeby pomagać innym ludziom – zdradza tuż przed startem.
Pomagać można na wiele sposobów
Los jednak zdecydował inaczej, a Michał znalazł swój sposób na życie, ale też wspomnianą pomoc innym. Został trenerem personalnym. I choć to zupełnie inny wymiar wsparcia, to dla wielu naprawdę istotny. Można się o tym przekonać, przeglądając media społecznościowe, w których Michał opowiada o swojej pracy z podopiecznymi, o swoich treningach, ale też o kuchni. Promuje zdrowy styl życia, ale czasem pokazuje się też znad talerza pizzy, pysznie wyglądającego ciacha czy innych smakołyków.
Udział w programie zaś traktuje jako zabawę i spełnienie marzeń. Jutro (28 lutego) zobaczymy go w nim już po raz trzeci.
- Z zapartym tchem oglądałem pierwsze edycje i nie miałem pojęcia, że nawet tak zwykła osoba, jak ja, może wziąć w tym udział i sprawdzić swoje możliwości- opowiada.
Trzeba tam być, by przekonać się czym jest tor
W telewizji tor z przeszkodami wydawał mu się prosty do pokonania. Zadawał sobie wręcz pytanie: dlaczego oni tak wpadają do tej wody. Później, na własnej skórze przekonał się, jak mylne było to wrażenie.
- Zaskoczyć potrafi odległości między niektórymi przeszkodami. To samo dotyczy wysokości – opisuje. - Jedne uchwyty są twarde, inne miękkie albo śliskie. Czasem chropowate. Do tego wiele ruchomych elementów – dodaje.
Po pierwszym starcie wiedział już, że do pokonania toru potrzebne jest ogromne skupienie. Mimo że próba była nieudana, to postanowił, że wyzwanie będzie podejmował do skutku. Tym sposobem w Ninja Warrior Polska zobaczymy go już trzeci raz.
