Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Goya: Talent show to krótki strzał

Paweł Gzyl
fot. Marcin Oliva Soto
Magda Wójcik śpiewająca w zespole Goya to nietypowa gwiazda popu. Woli ciepło domowego ogniska zamiast świata celebrytów. Takie są też jej piosenki - choćby te z nowego albumu „Widoki”.

Nie było Was trzy lata na scenie. Co się stało?

Średnio wydajemy płyty co dwa lata. Tutaj faktycznie to się trochę przedłużyło. Zajmowaliśmy się poszukiwaniem nowego menedżera, potrzebowaliśmy trochę więcej czasu na to, żeby dopieścić płytę tak jak chcieliśmy. A że nie mieliśmy ciśnienia czasowego, więc pracowaliśmy w spokojnym rytmie.

No właśnie: macie własne studio, nikt Wam nie liczy godzin. To nie rozleniwia?

Czasem rozleniwia. Można przerabiać utwory na tysiąc sposobów - i nie wiedzieć kiedy skończyć. Trzeba jednak umieć powiedzieć stop i przestać kombinować.

Zdarzały Ci się kryzysy, kiedy siadałaś do pianina i nie potrafiłaś nic wymyślić?

Nie wszystko przychodzi łatwo. Były teksty, nad którymi długo się męczyłam. Nie od razu pojawiał się temat czy słowa, w które trzeba było go ubrać. Wtedy odkładałam pracę - i wracałam do niej dopiero po jakimś czasie. I okazywało się, że jest lepiej i łatwiej. Tak samo jest ze śpiewaniem.

Artyści szukają napędu na różne sposoby. Stąd alkohol, narkotyki, niezliczone romanse. Ciebie to nigdy nie pociągało?

Chyba jesteśmy mało rock’n’rollowym zespołem, jeśli chodzi o ten aspekt (śmiech). Może jesteśmy trochę nudni, lubimy spędzać czas w swoim towarzystwie. Goya to kulturalny zespół (śmiech).

W kontraście do reszty.

Rzeczywiście jesteśmy w tym gronie zespołów, które wracają po koncercie do domów albo do hotelu i grzecznie idą spać (śmiech). Swoją drogą myślę, że takie życie i tego rodzaju stereotypy dotyczące życia muzyków mogą być bardzo pociągające, szczególnie dla młodych, początkujących artystów. Mamy czasy, w których można bardzo łatwo osiągnąć popularność. Jednak równie szybko można z tego piedestału spaść, jeżeli tego wszystkiego nie podeprze się pracą i talentem. Wtedy pozostaje rozgoryczenie i żal, że się nie udało.

Takie spokojne życie rodzinne, jakie prowadzicie, może też być inspirujące dla artysty?

Dla mnie przede wszystkim takie życie jest inspirujące. Przecież takie prowadzi większość z nas. Dlatego właśnie o nim piszę - a słuchają nas tacy sami ludzie jak my. I młode dziewczyny, które dopiero szukają miłości, i dojrzałe kobiety, które mają na swoich barkach bagaż różnych doświadczeń.

Nie martwi Cię zdominowanie muzycznej sceny przez telewizyjne talent-shows?

Talent-show to krótki strzał. Spora popularność przez krótki moment. Tych programów jest teraz tyle, że już nikt nie liczy ich zwycięzców. Są jednak tacy, którzy potrafią je wykorzystać, aby zaistnieć. Trzeba mieć jednak poukładane w głowie, jak choćby Dawid Podsiadło. On zaistniał dzięki telewizji - ale zrobił coś własnego i fajnego, pokazał swoją twórczość i wrażliwość. Ktoś, kto jest poukładany, ma talent i pomysł na siebie, może więc skorzystać na takich programach. Inni szybko się wspinają i szybko spadają.

Drugim biegunem tego zjawiska jest fascynacja życiem celebrytów. Nigdy Cię taki styl bycia nie pociągał?

Mnie to nigdy nie pociągało, chociaż uważam, że każdy ma prawo wybierać sobie taką drogę, jaką chce. Ja bym się po prostu źle czuła w pewnych celebryckich sytuacjach. Miałabym poczucie, że w rodzinnym Krasnymstawie moja mama lub siostra musi za mnie świecić oczami, jeżeli zrobiłabym dla popularności jakąś totalną głupotę. Po co więc mam się czuć źle sama z sobą?

Wiele się jednak zmieniło od czasu kiedy zaczynaliście. Myślisz, że dzisiaj można być gwiazdą popu nie będąc celebrytką?

Wielu jest takich artystów. Weźmy chociaż Kasię Nosowską. Ona nie jest typem ani skandalistki, ani celebrytki, a ma swoje wierne grono słuchaczy. Podobnie wspomniany wcześniej Dawid Podsiadło. To spokojny, czasem wręcz wycofany chłopak. I jest doceniany przez słuchaczy, bo robi fajne rzeczy. Czyli - da się.

Zauważyłem, że niespecjalnie pociągają Cię również media społecznościowe.

Jestem trochę niedzisiejsza, bo wychowałam się w innych czasach. Na gramofonie, na płytach, na kasetach i tego typu rzeczach. Poznaję jednak nowe technologie, bo one są fascynujące. Lubię czerpać informacje z internetu, ale uważam, że trzeba to zrównoważyć tradycyjną lekturą, żeby nie popaść w jakieś szaleństwo. Bo prawdziwe życie przecież wygląda zupełnie inaczej niż w sieci.

Wasza muzyka jest też trochę niedzisiejsza, bo niewiele się zmieniła od Waszego debiutu.

Traktuję to jako komplement. Myślę, że już wypracowaliśmy swój styl i brzmienie.

W nowych piosenkach trochę mocniej brzmi Twój głos. Czym to tłumaczysz?

Rozwojem. Cały czas uczę się śpiewać. Pomimo że jestem wokalistką już od wielu lat, uważam że nadal więcej przede mną niż za mną.

Teksty Twoich nowych piosenek koncentrują się wokół miłości. Nie boisz się, że będziesz niemodna ze swoim romantyzmem?

Myślę, że jest nadal dużo ludzi, którzy szukają romantycznej miłości. W mediach jest taki nawał tej zmysłowości, a nawet wulgarności, że wiele osób tęskni za czymś więcej. I my właśnie liczymy na takich słuchaczy.

Nie jest tajemnicą, że jesteście z mężem Grzegorzem razem ponad dwadzieścia lat. To ewenement, jeśli chodzi o show-biznes. W czym tkwi tajemnica sukcesu Waszego małżeństwa?

Przeżywamy smutki i radości ze wspólnego wykonywania tego samego zawodu. Bywa z tego powodu różnie: dobrze i niedobrze. Wiadomo, że ze studia i sceny przenosi się problemy do domu. Nie da się od tego uciec. Jeśli mamy jakieś różnice zdań, to nie utniemy ich z chwilą wejścia do domu, tylko nadal będziemy dyskutować. To są minusy. Z drugiej strony jest wiele radości: wspólnych ekscytacji, fascynacji, przeżyć. To łączy na dobre i złe. Jesteśmy oboje totalnie różni, dzięki czemu udaje się wszystko utrzymać (śmiech). Ja jestem optymistką. Żyję lekko oderwana od rzeczywistości, zawsze mówię: „Jakoś to będzie”. Grzegorz jest tymczasem bardzo konkretny i rzeczowy.

W rodzinnym Krasnymstawie ludzie traktują Cię jak gwiazdę?

Nie. Mamy koleżanki zawsze jej mówią: „Lucynko, widziałam Madzię w telewizji” - i to jest miłe, jest taki pozytywny aspekt. Cały czas mam tam przyjaciółki z dzieciństwa i szkoły.

A w Warszawie ludzie rozpoznają Cię na ulicy?

Na szczęście nie (śmiech). To jest ten aspekt popularności, której nie zazdroszczę moim koleżankom po fachu.

Lubisz te wyjazdy w trasę?

No jasne! To jest najlepsza część naszej pracy. Wspólne spędzanie czasu w busie z całą ekipą jest fantastyczne. Koncerty to często niespodzianka dla słuchaczy. Niektórzy myślą, że będzie smętnie, tylko o miłości, a tu zawsze jest energetyczny kop (śmiech). Ponosi mnie, więc daję z siebie wszystko. Mam nadzieję, że niebawem wszyscy się będą mogli o tym przekonać.

***

Goya
Najważniejszą osobą w zespole jest Magdalena Wójcik - wokalistka. Urodziła się w 1975 roku w Krasnymstawie. Od najmłodszych lat brała udział w licznych przeglądach piosenki.

Zespół Goya powstał w 1995 roku, zadebiutował w 1998 r., kiedy ukazał się pierwszy album zatytułowany po prostu Goya. Grupa wydała 7 albumów. Ostatni, „Widoki”, miał premierę 23 października 2015. Wydawca : Universal Music Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska