Mogę ją również położyć na fortepianie (na stole), jeśli tylko zgodzi się herbaciarnia (współwięźniowie, z którymi postanowię podzielić się sprawiedliwie zawartością autobusu - dużej paczki). Co do fortepianu, na którym lubię pograć i który pod każdą celą jest, to mogę w kiciu spotkać również fortepianistów (złodziei kieszonkowych), z tą jednak nadzieją, że nie będą mnie zmuszali do muzykoterapii, która wiem, co oznacza, ale nie mogę jej niestety wyjaśnić. Nie przeszłoby mi to przez usta.
Muszę natomiast, choć z bólem serca, odnotować, że słowo orkiestra w grypserze oznacza wszystkie choroby weneryczne razem wzięte. Zanim trafię do kabaretu (celi), na przykład za proceder instrumentalny (włamanie), to będę musiał spotkać się z Yeti (policjantem), który mnie pewnie potraktuje rabarbarem (pałką), przejść fortepianowanie (pobieranie odcisków palców) i ubrać się w Helenę (płaszcz więzienny).
Nie będę mógł nazajutrz odtrąbić hejnału (napić się piwa), bo zabrania tego po pierwsze klawisz (każdy wie kto to), po drugie pianino (administracja zakładu karnego), a po trzecie mamusia, czyli tego zakładu naczelnik.