Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hartman: Stacz z Tarnowa ma zajęcie, bo kolejki do lekarzy są zbyt długie

Redakcja
Wojciech Matusik
- Często dzieje się tak, że trudne, nieopłacalne przypadki kierowane są do publicznych lecznic, a prywatne zajmują się prostymi, dobrze płatnymi zabiegami. To zaś, że pan Tadeusz stoi w kolejkach, można potraktować w kategoriach ciekawostki. - mówi w rozmowie o zawodowym "staczu" Jan Hartman, etyk z Collegium Medicum.

Czytaj także: Od 13 lat staje w kolejkach do lekarzy. Ma coraz więcej klientów

Słyszał Pan o Tadeuszu Żaku, "staczu" z Tarnowa?
Tak. To pan, którego można wynająć do stania w kolejkach do lekarzy specjalistów.

Robi biznes na nieudolności służby zdrowia.
Kolejki były, są i będą. Chodzi o to, by były jak najkrótsze. Przyczyn takiej sytuacji jest kilka. Specjaliści są przeciążeni, bo podstawowa opieka zdrowotna słabo działa. Lekarze rodzinni nie biorą na siebie tylu zadań, ile się od nich oczekuje. Rzadko leczą od początku do końca, za często wysyłają na badania i do specjalistów. Lekarze pierwszego kontaktu to często tylko stacja przekaźnikowa. Poza tym usługi medyczne są rozdrobnione. Pacjent musi odwiedzić wiele gabinetów, by otrzymać diagnozę i kompleksowe leczenie.

Im gorzej w służbie zdrowia, tym lepiej dla Żaka.

To, że służba zdrowia nie potrafi się wywiązać ze swoich zadań, otwiera pole do prywatnej działalności medycznej. Powstają prywatne gabinety. Samo w sobie nie jest to złe. Ale często dzieje się tak, że trudne, nieopłacalne przypadki kierowane są do publicznych lecznic, a prywatne zajmują się prostymi, dobrze płatnymi zabiegami. To zaś, że pan Tadeusz stoi w kolejkach, można potraktować w kategoriach ciekawostki.

Ale jego biznes się rozkręca. Zatrudnia nawet kilku kolegów do stania.

To kwestia organizacji rejestracji pacjentów. Potrzebne jest dynamiczne kierowanie kolejką, za pomocą telefonów i e-maili, koordynacja pracy personelu. W XXI wieku, kiedy jesteśmy tak świetnie skomunikowani, to jest niepoważne, że musimy stać w długich kolejkach, bo zarządzanie czasem pacjenta nie funkcjonuje. Do wszystkiego służba zdrowia się poczuwa, ale nie do szanowania czasu pacjenta. Jeśli trzeba go zostawić na weekend w szpitalu, bo tak się bardziej opłaca, to się to robi.

Podoba się Panu taka prywatna inicjatywa?
Trudno powiedzieć, czy to jest w porządku. Na pewno nie jest akceptowalne to, że kolejki są tak długie. To rodzaj selekcji negatywnej. Najsłabsi, najbardziej schorowani - odpadają. Ci naprawdę chorzy, którzy się źle czują, nie mają siły stać wiele godzin w kolejce. Tu jest otwarte wtedy, tam kiedy indziej, tu rejestrują na telefon, tam osobiście, badania robisz tu, wyniki odbierasz tam. I wszędzie kolejki. To jakieś szaleństwo. Człowiek czeka tak długo, że choroba sama ustępuje i nie ma już czego leczyć. Do bezpłatnych świadczeń mają szansę się dopchać tylko najsilniejsi.

A sądzi Pan, że biznes pana Żaka będzie się rozwijał?
Nie sądzę. Myślę, że świadomość tego, jak jest źle, jest bardzo wysoka i kolejki nie mogą być już dłuższe. Służba zdrowia będzie się reformować, racjonalizować. Oczywiście nie da się tego zrobić w rok.

Rozmawiała K. Janiszewska

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska