Po piątkowym wymęczonym zwycięstwie ze Stoczniowcem „Pasy” zagrały w Toruniu. Trener Rudolf Rohaczek prawie w ogóle niczego nie zmienił jeśli chodzi o skład i posłał do boju tych samych 20 zawodników co ostatnio, ale w bramce postawił na Michaela Łubę zamiast na Roberta Kowalówkę. W pierwszych minutach golkiper Cracovii był wystawiony na trudną próbę, kilka razy ratował swój zespół od straty gola. „Pasy” odpowiedziały sytuacjami Macieja Kruczka i Filipa Drzewieckiego.
W 12 min goście stracili gola – w zamieszaniu podbramkowym najwięcej sprytu wykazał Piotr Naparło – krążek odbił się od słupka zanim jeszcze wpadł do bramki. Cracovia nie potrafiła wykorzystać okresów gry w przewadze, z kolei Łuba znów kilka razy musiał ją uratować. Jego vis a vis Patrik Spesny nie miał aż tyle pracy, ale radził sobie dobrze, zwłaszcza przy strzałach Drzewieckiego i Michala Vachovca.
„Pasy” wreszcie dopięły swego w 48 min za sprawą tego ostatniego. Uderzył z nadgarstka z okolic bulika i toruński bramkarz musiał skapitulować. Niebawem mogło być 2:1 dla gości ale Paweł Zygmunt, który znalazł się oko w oko z bramkarzem, przegrał ten pojedynek. Goście mieli kapitaną szansę by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, gdy grali 5 na 3. Niestety, mimo ostrzeliwania bramki gospodarzy gol nie padł. Trzeba było więc rozgrywać dogrywkę w 3-osobowych składach. Nie przyniosła ona rozstrzygnięcia, a próbę nerwów w karnych lepiej wytrzymali torunianie. Nikt z krakowian nie trafił do siatki, uczynił to tylko Robert Karczocha i gospodarze wygrali.
Energa Toruń - Comarch Cracovia 2:1 (1:0, 0:0, 0:1, d. 0:0, k. 0:1 )
Bramki: 1:0 Naparło (Wiśniewski) 12, 1:1 Vachovc (Csamango) 48, 2:1 Karczocha 65 decydujący karny.
Cracovia: Łuba – Kruczek, Musioł, Drzewiecki, Svec, Kapica - Rompkowski, Noworyta, Bepierszcz, Vachovec, Csamango –Dąbkowski, Gajor, Kamiński, Domogała, Brynkus -
Szurowski, Sordon, Zygmunt, Dziurdzia, Sztwiertnia.
Sędziował: Maciej Pachucki (Gdańsk). Kary: 10 i 12 min. Widzów: 1000.