Pierwszy sparing oświęcimskich hokeistów przyciągnął na trybuny sporą grupę fanów, choć nie wiele osób odeszło spod kas z kwitkiem. Chcieli zobaczyć w akcji odmieniony latem zespół, do którego dołączyło wielu zawodników.
W premierowej odsłonie kibice kilka razy oklaskiwali swoich pupili, nagradzając za ładne akcje, którym zabrakło jednak wykończania albo szczęścia, jak Aleksiejowi Trandinowi, który z bliska trafił w kask Rafała Radziszewskiego.
Sosnowiczanie byli za to skuteczni. Najpierw wykorzystali błąd oświęcimian, a potem Horzelski stojąc bez opieki pomiędzy bulikami, po wykonaniu łyżwiarskiego pirueta, przymierzył w „okienko” bramki strzeżonej przez Clarke’a Saundersa.
- Pierwsza tercja w naszym wykonaniu nie była taka słaba, jak to sugeruje wynik – ocenił Jakub Wanacki, kapitan oświęcimian. - Tak to już w sporcie bywa, że czasem jedni prowadzą grę, a inni strzelają gole – dodał z uśmiechem.
Po zmianie stron gospodarze szybko wykorzystali liczebną przewagę. Na wyrównujące trafienie musieli jednak jeszcze trochę poczekać. Po strzale oddanym z linii niebieskiej przez Petera Bezuszkę, lot krążka zmienił Martin Przygodzki i Rafał Radziszewski nie miał szans na skuteczną interwencję.
Jeszcze przed drugą przerwa oświęcimianie mogli wyjść na prowadzenie, grając w...osłabieniu. Po dograniu od Luki Kalana będący przed pustą bramką Gregor Koblar nie trafił w krążek.
- Druga tercja była najlepsza w naszym wykonaniu – podkreślił Nik Zupancić, trener oświęcimian. - Pewnie, że jest jeszcze wiele rzeczy do poprawy, ale to był dopiero pierwszy mecz.
Jedyne, co mogło zmartwić kibiców, to fakt, że w grze oświęcimian obudziły się demony z przeszłości. Jak już wyszli na prowadzenie, to po 75 s goście wyrównali, a po kolejnych 30 s miejscowi znowu musieli gonić wynik. Wyrównanie padło podczas gry w podwójnej przewadze.
Do wyłonienia zwycięzcy potrzeba było aż 12 serii rzutów karnych. Oświęcimianie prowadzili 2:0 po gola Andreja Themara i Aleksieja Trandina, ale goście za sprawą Filipa Stoklasy i Karczochy doprowadzili do remisu. Szalę na korzyść oświęcimian przechylił Protasenja.
- Do ligowej inauguracji pozostało jeszcze kilka tygodni, więc ten czas dobrze wykorzystamy – deklarował Jakub Wanacki. - Ważne, byśmy stanowili kolektyw.
Re-Plast Unia Oświęcim – Zagłębie Sosnowiec 5:4 po rzutach karnych (0:2, 2:0, 2:2), rzuty karne 3:2
Bramki: 0:1 Stoklasa – Podsiadło 6, 0:2 Horzelski – Jaskólski 15, 2:1 Themar – Krzemień 22, 2:2 Przygodzki – Bezuszka 35, 3:2 Kalan – Protasenja – Koblar 47, 3:3 Podsiadło – Buczenko - Gniewek 48, 3:4 Rutkowski - Podsiadło 48, 4:4 S. Kowalówka – Trandin 51, 5:4 Protasenja, decydujący karny.
Re-Plast Unia: Saunders – Pretnar, Wanacki; Protasenja, Kalan, Koblar – Zatko, Saur; Themar, tabaczek, Krzemień – Luża, Bezuszka; S. Kowalówka, Trandin, Przygodzki – P. Noworyta, M. Noworyta; Dudkiewicz, Wanat, Malicki.
Zagłębie: Radziszewski – Cunik, Turoń; Salamon, Słaboń, T. Kozłowski - Kałuża, Triasunov; Garszin, Karczocha, Oriechin – Podsiadło, Charousek; Stoklasa, Buczenko, Bernacki – Działo, Horzelski; Jaskólski, Rutkowski, Sikora oraz Nahunko, Stojek, Gniewek, Duszak.
Sędziowali: Grzegorz Cudek i Rafał Noworyta (Oświęcim). Kary: 4 – 12 minut.
Hokej. Unia Oświęcim w drugim sparingu odprawiła Slezan Opava
- Grali dla Wisły Kraków i Lechii Gdańsk. Było ich prawie 30
- Wisła Kraków. TOP 25 transferów w historii „Białej Gwiazdy”
- Piękne dziewczyny na trybunach małopolskich stadionów
- Kibole dewastują krakowskie elewacje [ZDJĘCIA]
- Te drużyny z Małopolski najdłużej sięgały seryjnie po trofea
- Ludzie sportu i celebryci. Zobaczcie, co ich łączy! ZDJĘCIA
